Sen z powiek spędzają nam rachunki za ogrzewanie. Szczególnie w tym roku, gdy ceny drastycznie wzrosły. Można trochę je ograniczyć, i to tak, by nie marznąć. Zastosuj się do 3 prostych zasad, by w mieszkaniu było ciepło, a jednocześnie nie zapłacisz wysokich rachunków.
Spróbujmy wprowadzić niewielkie zmiany w naszych codziennych nawykach. Nie wymagają robienia inwestycji, a jedynie pamiętania o pewnych zasadach.
Podstawą jest odsunięcie wszystkich mebli, które zasłaniają kaloryfery. Dzięki temu ciepło będzie lepiej rozchodzić się po pomieszczeniu, a nie nagrzewać plecy komody czy szafki.
Jeśli mamy długie, ciężkie zasłony, najlepiej na zimę zmienić je na krótsze, sięgające parapetu Jeśli takich nie mamy, warto przynajmniej udrapować te długie (np. spiąć, przewiązać albo ładnie ułożyć na parapecie), by odsłonić kaloryfery.
Za grzejnikami zamocujmy karton z naklejoną folią aluminiową. Folia będzie odbijać ciepło, które uciekało przez mury, w stronę pomieszczenia.
We wnętrzach nieco chłodniejszych śpi się lepiej. Warto przykręcać nieco grzejniki na noc (szczególnie, gdy mamy termoregulatory i możemy to robić precyzyjnie). UWAGA! Różnica temperatury dziennej i nocnej nie powinna być większa niż 3 stopnie, bo w dzień dużo energii „zmarnujemy” na dogrzanie pomieszczeń.
Przed wietrzeniem pomieszczeń (warto to robić w najcieplejszym momencie dnia), zakręcamy kaloryfery. Otwieramy okna na 10 minut, po czym zamykamy i włączamy grzanie. Dzięki temu nie ogrzewamy powietrza, które i tak ucieknie na zewnątrz, a tylko to, które zostaje w pomieszczeniach. Nie warto rezygnować z wietrzenia, bo „zużyte” powietrze nie jest dobre dla zdrowia.
Odsłaniamy okna w słoneczne dni (słońce to darmowy „grzejnik”), a zasłaniamy je w gwiaździste noce. Gdy nie ma chmur, ciepło jest wypromieniowywane przez szyby okienne (to najsłabszy element okien, także tych nowoczesnych).