Ewa Wachowicz: Wigilię robię identyczną jak babcia i mama
Ewa Wachowicz
Fot. Wydawnictwo Bauer

Ewa Wachowicz: Wigilię robię identyczną jak babcia i mama

Ewa Wachowicz uśmiecha się na samą myśl o świątecznym czasie – Boże Narodzenie to dla niej radosne chwile przeżywane z rodziną, a także okazja do snucia planów, których ma coraz więcej...  O świętach w rodzinnym domu, marzeniach i swoim wzorze kobiecości opowiedziała w wywiadzie dla grudniowego wydania miesięcznika "Świat Kobiety" .  

Gdy myślisz: święta…

Ewa Wachowicz: ...uśmiecham się na samą myśl o świątecznym czasie. Lubię zapach przedświątecznych przygotowań, bo wraca wspomnienie rodzinnego domu. Bezpiecznego, czułego. Pamiętam aromat mielonego maku i piernika. Pamiętam też, jak tata z bratem szli do naszego lasu po choinkę. Musiała być do sufitu i słodka, bo było na niej, oprócz bombek, mnóstwo słodyczy.

Dziś Twoja choinka też jest „do zjedzenia”?

Ewa Wachowicz:  Kiedyś ubraliśmy choinkę tylko w piernikowe serduszka ozdobione różowo-czerwonym lukrem z dodatkiem soku z buraków. Pierniczki zwykle piekę na długo przed świętami, tak jak zalecała mama. Wigilię też robię identyczną jak mama i babcia. Mama nauczyła mnie, że ważne są tradycje, że warto je pielęgnować.

Co jeszcze zawdzięczasz mamie?

Ewa Wachowicz: Nauczyła mnie pogody ducha, radosnego podejścia do problemów. Mama była też dla mnie wzorem kobiecości. Była chyba najpiękniejszą kobietą, jaką widziałam. Podziwiałam ją. I przez całe życie widziałam ten podziw w oczach mego taty. Ojciec budował we mnie poczucie wartości. Wychowałam się w szczęśliwym domu i z taką walizką weszłam w życie.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Ewa Wachowicz (@ewawachowicz)

 

Co jeszcze masz w tej walizce?

Ewa Wachowicz: Świadomość siebie, którą zdobyłam po drodze. Zawsze wiedziałam, że jestem ładna, ale długo nie czułam się kobieco, nawet gdy zostałam Miss Polonia. Dziś czuję się zdecydowanie bardziej kobieco niż wtedy, gdy miałam 20 lat i byłam piękną dziewczyną, ale pełną lęków, obaw... Kobiecość przyszła z czasem. Tak jak świadomość ciała i tego, co mam w środku. Już wiem, czego chcę, a czego nie. Najważniejsze, by tę pewność siebie zbudować w sobie, niezależnie od tego, jak widzą nas inni.

Co jeszcze się u Ciebie zmieniło, gdy przyszła dojrzałość?

Ewa Wachowicz: Zdecydowanie bardziej dbam o siebie. Im jestem starsza, tym dbałość o skórę staje się coraz bardziej systematyczna i świadoma. Odkryłam też, jak wielką przyjemność sprawiają mi codzienne rytuały. Każdego dnia wstaję za pięć szósta. Przy łóżku stoi termos z ciepłą wodą, do której o tej porze roku dodaję plasterek imbiru. Sączę imbirową wodę i przeglądam gazety, książkę. Potem ćwiczę, robię rozgrzewkę na rowerze, później joga i prysznic. Zawsze kąpiel kończę zimnym prysznicem. Twarz też myję zimną wodą i masuję kostką lodu. Ważny etap pielęgnacji – tonizowanie skóry, a na koniec serum i ulubiony krem z dużą ilością witaminy C. I potem pora na szklankę ciepłej wody z cytryną – to też rytuał. Bardzo pilnuję, by pić dużo płynów.

A wieczorem?

Ewa Wachowicz: Mam taką zasadę, że nigdy nie usnę w makijażu! Uwielbiam też ten wieczorny moment, kiedy nakładam grubą warstwę kremu na twarz, włączam audiobook lub delikatną muzykę, przy której medytuję. Takie wyciszenie dla duszy i ciała po intensywnym zwykle dniu! Ale najlepszym przepisem na młodość i urodę jest sen oraz miłość. Radość, którą dają miłe chwile z rodziną i przyjaciółmi sprawia, że jesteśmy piękne. Dlatego tak lubię święta. Ale do mądrego świętowania też musiałam dorosnąć. Dziś wolę wypoczęta pobiesiadować z bliskimi, zamiast, jak jeszcze niedawno, urobić się. Nauczyłam się rozdzielać zadania. Nikomu korona z głowy nie spadnie, jak się trochę napracuje...

Cała rozmowa z Ewą Wachowicz  w najnowszym numerze Świata Kobiety.

sk_12_001_x
Świat Kobiety
Wydawnictwo Bauer

 

Czytaj więcej