"Czasami myślę, że nie mam już dziecka, choć siedzi w pokoju obok. Ale stracił kontakt z rzeczywistością..."
Fot. 123rf.com

"Czasami myślę, że nie mam już dziecka, choć siedzi w pokoju obok. Ale stracił kontakt z rzeczywistością..."

"Mój 17-letni syn nie widzi problemu w swoim zachowaniu. Uważa, że nie robi nic złego. Nie kradnie, nie pije, nie ćpa. Ale za to całkowicie pochłonął go świat gier. Czasem znika z domu na kilka dni, a ja odchodzę od zmysłów. On traci kontakt z rzeczywistością...!" Joanna,47 lat

Czasami myślę, że nie mam już dziecka. Że straciłam Bartka lata temu, gdy odsunął się od nas i przyjaciół, przestał regularnie jeść i sypiać. Bywa, że całe dnie chodzi po domu brudny i nieprzytomny. Do pewnego momentu mobilizowała go szkoła, ale dzisiaj mój 17-letni syn uważa, że wiedza nie ma znaczenia.

Wychodzi ze swojego pokoju po to, aby załatwić swoje potrzeby lub spotkać się z którymś z graczy. Nie mówi, kiedy wróci ani dokąd jedzie, a czasami znika na kilka dni. Zdajemy sobie sprawę, że syn jest nieletni i ponosimy za niego odpowiedzialność, ale nie mamy wpływu na jego zachowanie. Zawsze wydawało mi się, że wystarczy okazać dziecku zaufanie i miłość, aby wiedziało, co jest ważne w życiu. Ale u nas to nie zadziałało...

Syn szybko wsiąkł w wirtualną rzeczywistość

Od najmłodszych lat uczyliśmy z mężem Bartka i młodszą Malwinkę, jaką siłą jest rodzina i czas dzielony z bliskimi, choćby przy najbardziej prozaicznych czynnościach. W naszym domu nie spędzało się czasu wolnego przed telewizorem czy komputerem, a mimo tego syn szybko wsiąkł w wirtualną rzeczywistość. Zaczęło się od zazdrości o elektroniczne gadżety kolegów z podstawówki.

Kiedy nie pomogły tłumaczenia, zapisaliśmy Bartka na judo. Wytrzymał na zajęciach do Pierwszej Komunii, na którą dostał od chrzestnego telefon komórkowy, a wraz z nim proste gry. Potem na jednej z olimpiad wygrał laptopa i już nie musiał prosić nas o dostęp do komputera, bo miał własny, na którym szybko złamał nasze blokady, żeby ściągać coraz nowsze i bardziej brutalne gry.

Bartek wpadł w szał, gdy mąż odłączył mu komputer

Przyłapany próbował wmawiać nam, że gry pomagają mu w nauce, bo dzięki nim poznaje specjalistów w różnych dziedzinach wiedzy. Na krótko daliśmy się zwieść jego słowom, ale kiedy znowu zaczął na całe dnie znikać w swoim pokoju, wprowadziliśmy ograniczenia na korzystanie komputera.

Gdy i to nie pomogło, postanowiliśmy zabrać mu sprzęt i wydawać go w określonych porach, ale Bartek wpadł w szał, gdy tylko mąż zaczął odpinać kable. Nie wiem czy by go nie pobił, gdybym nie stanęła między nimi. Sądziłam, że to trudne doświadczenie czegoś go nauczy, ale myliłam się. Bartek przez jakiś czas uczestniczył albo udawał, że bierze udział w życiu rodzinnym, a tak naprawdę czekał tylko aż oddamy mu komputer. Potem przestał się nami interesować.

Nauczyciele też nie wiedzą, co z nim zrobić

Od tamtej pory traktuje nas jak powietrze. Śmieje się, kiedy chcemy z nim rozmawiać albo interweniować w jego sprawie w szkole. Odmówił terapii, choć byliśmy gotowi dojeżdżać na nią 90 km. Uważa, że nie robi nic złego. Nie kradnie, nie pije, nie ćpa. Krzywi się, gdy mówię, że kocham go i podobnie jak tata i siostra tęsknię za nim. Nauczyciele też nie wiedzą, co zrobić z takim uczniem. Bartek jest bardzo zdolny, więc bez problemu nadrabia zaległości. Bez trudu zda maturę, jeśli tylko będzie chciał, ale nie mam pojęcia, co zamierza dalej. Chce spędzić resztę życia przed komputerem?

 

Czytaj więcej