Paulina Krupińska rozpoczynała karierę jako modelka. Dziś telewidzowie znają ją głównie z programu „Dzień Dobry TVN”, który prowadzi wraz z Damianem Michałowskim. W wywiadzie dla „Olivii” opowiedziała o małżeństwie z Sebastianem Karpiel-Bułecką. Wyznała, że doświadczenia z poprzednich związków ją zbudowały i dziś jest szczęśliwa.
Paulina Krupińska (34) i Sebastian Karpiel-Bułecka (45) od lat tworzą udany związek. Ślub wzięli w 2018 r. – na weselu goście bawili się aż trzy dni! Są rodzicami sześcioletniej córki Antoniny i czteroletniego syna Jędrzeja. Gwiazda dobrze dogaduje się też z bratem męża – Staszkiem Karpiel-Bułecką, który także jest muzykiem.
Prezenterka TVN wyznała „Olivii”, że ma na koncie wiele zawodów miłosnych, ale nadal jest optymistką. Stwierdziła, też, że to nie pierwsza miłość jest najważniejsza, ale ta ostatnia.
View this post on Instagram
View this post on Instagram
Kiedy była dziewczynką, bardzo wierzyła w to, że pierwsza miłość jest miłością ostatnią. Jednak rozstanie z pierwszym chłopakiem zrzuciło jej z nosa różowe okulary. Paulina Krupińska sama pakowała się w uczuciowe kłopoty. Spragniona spełnienia marzeń o wielkiej miłości, obdarzała uczuciem aż po grób kolejnych chłopaków.
– Byłam bardzo kochliwa i niejeden mnie zostawił, choć w moich planach miał być moim mężem. Jak dobrze, że oni uważali inaczej! (śmiech). I choć wtedy rozpaczałam, dziś jestem wdzięczna tym wszystkim, którzy mnie porzucili, bo spotkałam cudownego mężczyznę – wyznaje prezenterka.
View this post on Instagram
Sebastian Karpiel-Bułecka sprawił, że znów może kroczyć przez świat w różowych okularach. I choć piękna jest miłość, która jest pierwszą i ostatnią, to doświadczenia z poprzednich związków ją zbudowały i dziś uważa, że najważniejsza jest ta miłość ostatnia i o nią należy dbać.
– Paradoksalnie to kryzysy dały mi najwięcej. One mnie zbudowały. Nauczyły, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach. I gdy takie się zdarzały, bo przecież nie zawsze moja droga była prosta, czasem były i zakręty, to właśnie dzięki optymizmowi, ale i doświadczeniu, potrafiłam zwycięsko z nich wychodzić. Kryzysy nauczyły mnie jeszcze bardziej doceniać nawet najdrobniejsze szczęście – mówi gwiazda.
View this post on Instagram
Paulina Krupińska sądzi, że nastrój można sobie wybrać podobnie jak ubranie z szafy i to od każdego człowieka zależy, co zrobi z czarnymi myślami, które go dopadną.
– Możesz się w nich unurzać, a możesz je odpędzić. Kiedy od rana pada deszcz, możesz narzekać: „Jaka okropna pogoda! Nawet psa z domu nie wygonisz na taki deszcz.” Ale możesz też się tym deszczem zachwycić: „Jak dobrze, że pada. Podleje cały świat, rośliny nabiorą życia”. To wszystko kwestia perspektywy – powiedziała gwiazda.
Ale czy potrafi rozbawić Sebastiana, gdy wieje halny?
– O matko! Kiedyś myślałam, że swoją miłością zmienię jego świat, gdy wieje halny. Ale halny to halny, potrafi przelecieć przez całą chałupę, więc żeby nie pozostały po nim zgliszcza, uważam. Nie jest łatwo. Najczęściej schodzę mu z drogi, żeby mnie nie staranował. Bo jak dwoje rodziców jest „na halnym”, to dzieci mogą nie wytrzymać – mówi rozbawiona prezenterka.
Powtarza wciąż Sebastianowi, kiedy dopadnie go jakaś „melancholia”, że optymiści żyją dłużej. – Czasem mnie też dopada i to wtedy on podaje mi rękę, ciągnie do góry. Okazuje się, że mimo „halnego”, bywa większym optymistą ode mnie. Myślę, że w dużej mierze na tym polega dobry związek – jestem, gdy mnie potrzebujesz; jesteś, gdy cię potrzebuję – taki przepis na udany związek ma Paulina Krupińska.
View this post on Instagram
Gdy córeczka Tosia obchodziła szóste urodziny, Paulina Krupińska napisała w mediach społecznościowych, że to dziewczynka, która na świat patrzy przez różowe okulary. Tosia jest radosną dziewczynką, o której wszyscy mówią, że „to jest dziecko, które cieszy się życiem”. I choć jej mama sama uważa się za życiową optymistkę, to od swojej sześcioletniej córki uczy się, jak każdego dnia cieszyć się z małych rzeczy.
View this post on Instagram
Skąd Tosia ma różowe okulary? – Myślę, że trochę po mnie. Bo ja również byłam dzieckiem biegającym w różowych okularach. Dla mnie wszyscy byli wspaniali, wokół było tylko dobro, a świat wydawał się zawsze bardzo kolorowy. Jak przypomnę sobie siebie jako sześciolatkę, to byłam właśnie wykapaną Tosią. Byłam też jednym z nielicznych dzieci, które uwielbiały chodzić do przedszkola, a za godzinę leżakowania nawet dziś oddałabym wiele – wspomina Paulina Krupińska.
– Czas i różne doświadczenia trochę spatynowały mój optymizm, ale on wciąż we mnie jest. Na obrazkach Tosi zawsze występuję jako „tęczowa królowa” (śmiech). Zawsze chciałam, żeby moje dzieci miały tę bezwarunkową radość w sobie. I podsycam ją zarówno w Tosi, jak i w Jędrku. Choć czasem muszę je przestrzec przed tym, że nie zawsze ludzie są dobrzy i warto limitować zaufanie do kogoś, kogo widzi się pierwszy raz. Jeśli chodzi o dzieci, jestem typową samicą, która troskliwie chroni swoje stado – mówi o wychowaniu dzieci gwiazda TVN.
View this post on Instagram
Paulina Krupińska chętnie mówi o macierzyństwie, uważa, że dzieci trzeba uczyć radości. – Ja z moimi dzieciakami dużo śpiewam. I choć to ich tata jest muzykiem, a ja nawet nie dorównuję mu talentem, wydzieramy się wokalnie już od rana. Paradoksalnie to ja kojarzę się dzieciom ze śpiewaniem. Lubimy piosenkę Sylwii Grzeszczak „Cieszmy się z małych rzeczy” i często ją włączamy. Hitem w naszym domu jest też piosenka Fasolek „Zabiorę brata na koniec świata” - śpiewamy i tańczymy, aż się góry trzęsą (śmiech) – mówi.
View this post on Instagram
Paulina Krupińska dba o to, żeby równoważyć karierę zawodową z czasem spędzanym z rodziną. – Specjalnie nie mam menedżera, który załatwiałby mi więcej pracy, bo chcę mieć czas dla rodziny, dzieci, dla siebie. Jestem panią swojej sytuacji. Bo prawda jest taka: po co mi kolejny projekt, w który będę musiała zaangażować cały swój czas, siły, emocje? Żeby kupić nową torebkę? To ja wolę pobawić się z dziećmi, pokazać im kawałek świata, choćby tego koło domu, objaśnić im życie - twierdzi.
– Bo prawda jest taka, że to, co jest najważniejsze w życiu, mam właśnie w domu. I nie muszę za niczym gonić, żeby być szczęśliwą – podsumowuje.
View this post on Instagram