Dorota Chotecka nawróciła się po wypadku męża. Zrozumiała, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Dziś otwarcie mówi o tym, że jest wierząca i chętnie opowiada historię, jak Bóg uratował życie jej ukochanego męża Radosława Pazury. Nie ukrywa także, że długo wyczekiwana córka Klara jest dzieckiem wymodlonym.
Spis treści
Czy trudno jest być chrześcijaninem w show-biznesie? – zapytał ją jeden z fanów w sieci. – Bardzo! – odpowiedziała Dorota Chotecka (58). Ale aktorka nie wstydzi się swojej wiary. Kiedy jest o nią pytana, zawsze chętnie odpowiada. Na Instagramie publikuje głównie zabawne filmiki ze swoim mężem, Radosławem Pazurą (55), ale zdarza się, że przemyca w nich także religijne treści. Tak zrobiła jakiś czas temu, promując katolicką aplikację do modlitwy. – Jeżeli chcielibyście się wyciszyć, jeszcze bardziej uspokoić, to zachęcam – zaznaczyła.
W Radomiu, niedaleko jej domu rodzinnego, mieszkały siostry zakonne. Dorota lubiła je w dzieciństwie odwiedzać. – Jak było mi smutno, biegłam do nich się pożalić – opowiadała. Jednak po ukończeniu szkoły teatralnej wciągnął ją „wielki świat”. Warszawa, pierwsze sukcesy aktorskie, czerwony dywan... – Poczułam, że jestem królową życia – wspominała. Do tego była szczęśliwie zakochana.
Z poznanym na studiach Radosławem Pazurą tworzyli zgrany duet. Radek oświadczał się Dorocie kilkukrotnie, ale ta konsekwentnie odmawiała. Nie była gotowa na ślub. Jej podejście zmienił dopiero wypadek partnera, do którego doszło w 2003 roku. Życie aktora było wówczas zagrożone. Przebywał w śpiączce. Dorota, słysząc od lekarzy, że jej ukochany może nie przeżyć, zaczęła gorliwie się modlić. Błagała Boga o pomoc.
Następnego dnia odebrała telefon ze szpitala: „Będziemy próbowali go wybudzać”. Kiedy się to udało, Dorota wiedziała, że Bóg ją wysłuchał. – Uratował nas, to pewne! Może nie miał innego sposobu, by mnie i Radka przywołać do porządku? – zastanawiała się. Od tamtej pory oboje postanowili zmienić swoje życie.
Ślub był jedną z pierwszych decyzji, jaką podjęli. Jeszcze w tym samym roku pobrali się we Włoszech. Prezentem, jaki otrzymali od ojców kapucynów, była wizyta na prywatnej audiencji u św. Jana Pawła II, który udzielił im błogosławieństwa.
Pazura po wypadku długo uczęszczał na rehabilitację. Kiedyś spotkał w szpitalu siostrę ze Zgromadzenia Klarysek Kapucynek. Podwiózł ją do klasztoru, bo okazało się, że mieszkają przy tej samej ulicy. Potem z Dorotą zaczęli ją odwiedzać. Nawiązała się przyjaźń. – Dzięki siostrze Grażynie rozwijam się duchowo. Mogę na nią liczyć. Mówimy sobie po imieniu i wspieramy – wyznała Dorota.
To właśnie siostrze Grażynie opowiadała o swoich problemach, że nie może zajść w ciążę. Była tuż przed czterdziestką, kiedy zamarzyli z Radkiem o dziecku. – Czekaliśmy, czasem już rezygnowaliśmy. W wieku 41 lat wreszcie zaszłam w ciążę. Córka jest darem od Boga. Dzieckiem wymodlonym. Zarówno przez nas, jak i przez siostry kapucynki – mówiła. I dodała, że to na ich cześć dziewczynka otrzymała imię Klara. Dziś ma już 17 lat.
Znani rodzice starają się jej przekazać wartości, którymi sami kierują się w życiu. A mówiąc o swoim małżeństwie, podkreślają zgodnie: „W naszym związku jest ktoś trzeci. Pan Jezus. Bez Niego nie dalibyśmy sobie rady. To nasza opieka i opoka!”. Dorota i Radek szczególną czcią darzą Matkę Bożą. Dziesiątą rocznicę ślubu świętowali na Jasnej Górze, gdzie odnowili przysięgę małżeńską. – Zależało nam, żeby odbyło się to właśnie w tym miejscu, pod szczególną opieką naszej Mamy – mówili. Swoją córkę, 17-letnią dziś Klarę, co jakiś czas zawierzają Madonnie.