Jak dbać o związek, aby był szczęśliwy i trwały? Ileż to dobrych rad powstało na ten temat! Na pewno słyszałaś, że nie powinniście się kłócić, za to trzeba spędzać jak najwięcej czasu razem. To bzdury! Takie zachowanie nie tylko nie pomoże, ale może zaszkodzić relacji. Co zatem robić, by miłość w związku się nie wypaliła?
Powtarzane od pokoleń zasady „szczęśliwego małżeństwa” na pierwszy rzut oka wyglądają całkiem rozsądnie. Ale w praktyce kompletnie się nie sprawdzają.
Do pierwszych westchnień na ławce, spojrzeń na imprezie u znajomych. Dzięki takim wspomnieniom uczucie ponoć odżywa. Niestety, to bzdura. Nie jesteście już tymi samymi ludźmi, którymi byliście kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu. Zmienił się on, zmieniłaś się ty, inne są też wasze potrzeby. I jest ryzyko, że przywoływanie tamtych chwil zamiast cementować związek, obudzi wątpliwości: „co ja w nim wtedy widziałam?”.
Zamiast wracać do dawnych wspomnień, twórzcie nowe. Celebrujcie domowe rytuały, świętujcie rocznice, małe i większe rodzinne zwycięstwa. Czasem zróbcie coś szalonego, co zostanie w pamięci. Nie musi to być skok na bungee, wystarczy spontaniczny wyjazd za miasto, ot tak, bez celu. Takie małe wspólne chwile łączą bardziej niż całe lata spędzone obok siebie.
Wszystko, czyli... domowe obowiązki. Niby błahostka, ale frustrująca, niejedno małżeństwo wylądowało z tego powodu na terapii. Ona mówi, że dom i dzieci są tylko na jej głowie, on uważa, że skoro tyra w pracy, w domu może odpocząć. Wtedy słyszą radę: podzielcie się. We wtorki ona gotuje, on sprząta, w środy odwrotnie. To nie zadziała, sprawiedliwy podział nie spowoduje, że będzie sielanka.
Spróbujcie inaczej, elastycznie. Niewielu facetów lubi biegać po domu ze ścierką. Za to ostatnio chętnie gotują – okazało się, że to jednak męskie zajęcie. Uwielbiają pucować samochód, nie mają nic przeciw koszeniu trawnika. Po co więc masz sama szarpać się z kosiarką? Nie dzielcie się sprawiedliwie, ale tak, żeby podział wam pasował. A sprawiedliwie ewentualnie tylko tym, do czego żadne z was się nie pali.
Zaczyna się od błahostki, nakręcacie się, złość bierze górę i wybuchasz. A tyle razy mówili, że nad emocjami trzeba panować, bo prowadzą do kłótni, a kłótnie to zło... Bzdura! Emocje są systemem wczesnego ostrzegania: że coś jest nie tak, coś ci nie pasuje. Pozwalają zrozumieć, co to jest, zanim zaczną się długie ciche dni.
Dlatego pokłóć się i posłuchaj swoich emocji, zamiast je tłumić. Ale uwaga, oddziel je od osoby męża czy partnera: „doprowadzasz mnie do szału!”. Ale połącz z sytuacją: „twoje skarpetki rzucone na środku salonu doprowadzają mnie do szału!”. Inna kobieta może tych skarpetek nie zauważyć, jeszcze inna w akcie zemsty włoży je mężowi do torby z laptopem. Każdy reaguje inaczej. Ty się wściekasz, masz prawo do swoich emocji i reakcji. Jest tylko jeden warunek: powiedz mu, o co ci chodzi.
Powinniście się dogadywać, mieć takie samo zdanie na temat brata Kaśki czy żony Michała, lubić te same filmy, najlepiej w ogóle mieć te same zainteresowania. To też bzdura. Jednomyślność nie jest ani obowiązkowa, ani szczególnie dobra dla związku.
Historie o idealnie pasujących do siebie połówkach jabłka czas wreszcie włożyć między bajki. Jesteście osobnymi ludźmi, to naturalne, że macie inne poglądy, gust, zainteresowania. Nie musicie robić tego samego. Przeciwnie, róbcie różne rzeczy. Wystarczy, że będziecie sobie kibicować.
Zamiast wołami ciągnąć go na spacer albo do teatru, idź sama albo z koleżanką. Spróbuj przez jakiś czas zająć się sobą. Zacznij w zaplanowany sposób robić to, co sprawia ci przyjemność. Niech to będą drobiazgi: seriale, książki albo spacery właśnie. Odzyskasz dzięki temu trochę wewnętrznej energii i sama się przekonasz, jak to genialnie zadziała na waszą relację.