"Spotkałam dawnego kolegę i po 30 latach usłyszałam wyznanie, które zwaliło mnie z nóg..."
Fot. 123 RF

"Spotkałam dawnego kolegę i po 30 latach usłyszałam wyznanie, które zwaliło mnie z nóg..."

"To był jeden z klasowych kolegów. W dawnych czasach łaził po szkole z gitarą i śpiewał smętne ballady, więc podkochiwały się w nim wszystkie dziewczyny. Oczywiście żadna nie miała szans z Patrycją, szkolną miss piękności… "Malwina, 52 lata

Nie lubiłam wracać wspomnieniami do czasów licealnych. Byłam wtedy dość okrągłą i nieśmiałą nastolatką. Klasowe gwiazdy bezlitośnie ze mnie kpiły, a ja siedziałam z nosem w książkach, żeby się nimi przed innymi zasłonić. Miałam na szczęście jedną wierną koleżankę, Iwonkę. Ona z kolei mierzyła się z piegami na twarzy i masą kompleksów…

Te czasy już dawno za nami. Iwonka ma męża zakochanego w jej piegach i ciągle powtarza, że teraz nie ma czasu zajmować się takimi bzdurami jak wygląd. Moja przyjaciółka została przełożoną pielęgniarek w szpitalu klinicznym. Nie miałam tyle szczęścia w związku, co ona. Jestem po rozwodzie, ale to był też moment, gdy poważnie wzięłam się za siebie. Dzisiaj nie jestem ani okrągła, ani nieśmiała. Mimo to nie poszłyśmy z Iwoną na spotkanie klasowe i jubileusz naszej szkoły.

Niespodziewane spotkanie na ulicy

Kilka dni po uroczystości wracałam do domu z przedszkola, w którym pracuję. Chociaż kocham moje starszaki, tamtego dnia byłam bardzo zmęczona, bo nieźle dały mi do wiwatu. Snułam się więc, gapiąc na wystawy i zastanawiając, czy w weekend nie wybiorę się w góry, gdy nagle na kogoś wpadłam. Tym kimś okazał się wysoki mężczyzna w puchowej kurtce.

– Malwina? – zdumiał się.

– Rafał? – zdziwiłam się jeszcze bardziej.

To był jeden z klasowych kolegów. W dawnych czasach łaził po szkole z gitarą i śpiewał smętne ballady, więc podkochiwały się w nim wszystkie dziewczyny. Oczywiście żadna nie miała szans z Patrycją, szkolną miss piękności…

Kwiaty, czekoladki i książki od dawnego kolegi

Po drugiej zimowej herbacie, która rzeczywiście okazała się przepyszna, już wszystko wiedziałam i aż mnie skręcało, żeby opowiedzieć o tym Iwonce.

Patrycja nie dostała się do szkoły teatralnej, wyszła za mąż, ma czwórkę dzieci i pracuje w banku. Z kolei Rafał, gdy Patrycja go rzuciła, wyjechał do stolicy, ożenił się, rozwiódł, ma dwie dorosłe córki, a teraz wrócił, bo mama choruje i pomaga tacie się nią opiekować.

Kilka dni później w pracy spotkała mnie niespodzianka. Na biurku w sekretariacie stał bukiet kwiatów i paczuszka. Była tam książka i liścik od… Rafała. Potem były kolejne kwiaty, czekoladki, SMS-y i zaproszenie do teatru.

„Czego ty właściwie ode mnie chcesz?”

Postanowiłam poważnie rozmówić się z Rafałem. Umówiłam się z nim w kawiarni na zimową herbatę.

– Słuchaj, czego ty właściwie ode mnie chcesz? – zaczęłam prosto z mostu. – Kwiatki, czekoladki, książki, bilety do teatru? To miłe, ale czy ty czasem ze mnie nie kpisz?

Rafał spojrzał mi w oczy i powiedział coś, co wbiło mnie w fotel.

– Malwina, w liceum byłem w tobie beznadziejnie zakochany. To ty złamałaś mi serce, nie Patrycja. Czekałem trzydzieści lat, żeby ci to powiedzieć.

Może to właśnie przeznaczenie?

Zatkało mnie. Nie sądziłam, że dawniej mogłam być dla kogoś tak ważna. Rafał przytulił mnie, a ja poczułam spokój i bezpieczeństwo, których od dawna mi brakowało.

Iwona mówi, że mam dobre serce, dlatego zostałam nauczycielką w przedszkolu. Dodała też, że powinnam być dobra nie tylko dla innych, ale i dla siebie. Dlatego postanowiłam dać Rafałowi szansę – pod jednym warunkiem, że przestanie mnie zasypywać bukietami. Obiecał, że się poprawi.

 

Czytaj więcej