"Zawsze byłam w cieniu swojej przyjaciółki. Bałam się, że przyćmi mnie nawet na moim własnym ślubie..."
Bałam się, że przy pięknej świadkowej będę wyglądała jak brzydkie kaczątko.
Fot. 123RF

"Zawsze byłam w cieniu swojej przyjaciółki. Bałam się, że przyćmi mnie nawet na moim własnym ślubie..."

"Każda panna młoda chce być najpiękniejsza, a ja na świadkową poprosiłam Lenę, przyjaciółkę, przy której zawsze czułam się gorsza i brzydka. Nie spodziewałam się tego, co zrobiła w dniu mojego ślubu... " Ania, 29 lat

 

Przyjaźniłam się z Leną od najmłodszych lat. Kiedy byłyśmy dziećmi, nie potrafiłyśmy bez siebie żyć. Pierwszy raz się pokłóciłyśmy, kiedy Lena kupiła sobie taką samą bluzkę jak ja. I wyglądała w niej dużo ładniej ode mnie. Wtedy zrozumiałam, że zawsze będę w cieniu przyjaciółki. Była śliczna.
Kiedy w szkole średniej podchodzili do mnie chłopcy, to tylko po to, żeby zapytać, czy mogę im dać numer Leny. Starałam się tłumić w sobie zazdrość, ale gdy kolejny raz podpierałam ściany na dyskotece, a ona co chwila kołysała się w ramionach innego chłopaka, zaczęłam przyglądać się jej z niechęcią. Wymawiałam się od spotkań, wolałam umawiać się z innymi dziewczynami, równie przeciętnymi jak ja. Tęskniłam za przyjaciółką, ale wspólne przebywanie stawało się dla mnie coraz większą udręką.

Poprosiłam ją na świadkową

Musiałam to zrobić, ponieważ nie wypadało inaczej. Wykręciłam numer Leny.
– Ustaliliśmy z Patrykiem datę ślubu! – oznajmiłam, siląc się na swobodny ton.
– Och, to świetnie! – odparła. – Tak się cieszę!
– Będziesz moim świadkiem? – zapytałam.
– Nie musisz pytać. Przecież wiesz, że tak! Zawsze o tym marzyłam! – zawołała.
„A więc całkiem inaczej niż ja”, pomyślałam, ale nie miało to znaczenia. Machina zdarzeń ruszyła i nic nie mogło jej zatrzymać.
– Lena będzie twoim świadkiem? – zdziwiła się mama. Uniosła brwi i chociaż nie dodała już ani słowa, wiedziałam, co ma na myśli. Zbyt dobrze pamiętała przepłakane przeze mnie dni, gdy powtarzałam, że chciałabym być tak piękna jak Lena.
– Nie lepiej wziąć kogoś innego? – upewniła się jeszcze, na co potrząsnęłam głową.
W pokoju próbowałam zmierzyć się z tym, co sama zrobiłam. Zaczęłam przeglądać album ze starymi zdjęciami. Oto ja i Lena na jachcie: obie w strojach kąpielowych. Jednak wzrok przyciąga tylko ona. My w szkole. My w ogrodzie u jej rodziny... Zawsze razem. Zamiast na naszych zdjęciach skupiłam się na wspomnieniach. Przypomniałam sobie, jak Lena rozpłakała się, informując mnie o rozwodzie swoich rodziców. Albo jak wspierała mnie, gdy zmarł mój tata. „Jak mogłabym być tak podła i nie wziąć jej na świadka?”, pomyślałam. Przecież Lena była częścią mojego życia! Jednak gdy zobaczyłam, jak czeka na mnie pod salonem sukien ślubnych, poczułam, że ogarnia mnie czarna rozpacz.
– Tak się cieszę! Już się bałam, że weźmiesz na świadka kogoś innego! – powiedziała Lena.
– Chyba żartujesz? Jak bym mogła?
A jednak mogłabym. W lustrze śledziłam jej szczupłą, wysoką sylwetkę, kiedy ekspedientki pomagały mi wybrać kolejne fasony sukienek. Czasem Lena którąś do siebie przykładała. „Jaka ta Lena piękna!”, myślałam, porównując ją ze swoim odbiciem. Przeczesałam palcami rude włosy, patrząc w swoje przeciętne oczy.

Patryk wybrał mnie, nie Lenę

Po wyjściu ze sklepu usiadłyśmy w kawiarni, żeby napić się kawy.
– Naprawdę jesteś szczęśliwa? – Lena chyba czuła, że coś jest nie tak, ale nie potrafiła odgadnąć przyczyny.
– Kocham Patryka – odparłam.
– Przypomnij mi, dlaczego – uśmiechnęła się. Lubiła, kiedy opowiadałam jej o narzeczonym i uważała, że stanowimy doskonałą parę.
– Jest dobrym człowiekiem – zaczęłam wyliczać. – Jest świetny w... no, wiesz gdzie!... Roześmiałyśmy się jak nastolatki.
– Do tego taki ułożony i zorganizowany, jest moim przeciwieństwem!
– I? – uniosła brwi.
I... I zakochał się we mnie, a nie w Lenie. Ale o tym nie mogłam jej powiedzieć. Wspominałam moment, gdy pociągnął mnie za rękę na parkiet, podczas gdy Lena stała obok. Nawet jej nie zauważył. W pamięci jeszcze raz rozbrzmiała miłosna piosenka, przy której kołysaliśmy się wtuleni w siebie, a ja czułam, jak przy moim sercu bije jego serce.
– Poznaj Lenę – powiedziałam potem, zakłopotana i przerażona, ponieważ bałam się, że Patryk się w niej zakocha. Ale on uścisnął rękę mojej przyjaciółki i zaraz odwrócił się do mnie, żeby zapytać, czy pójdę z nim na spacer. Nigdy nie zaprzeczył, że Lena jest śliczna i wiem, że były momenty, gdy jej uroda robiła na nim wrażenie. Nigdy jednak nie próbował się z nią umówić.
– Ty jesteś ważna – powtarzał.
– Patryk mnie kocha – wyznałam teraz Lenie.
– Wiem, to widać – potwierdziła.
– Masz już zaplanowaną sukienkę na mój ślub? – zapytałam w pewnej chwili.
Potrząsnęła głową: – Nie myślałam o tym. Na razie przejmuję się tylko tym, żebyś to ty była królową balu.
„Przy tobie to się nie uda”, myślałam i tknięta impulsem, pogładziłam ją po ramieniu.

Zżerała mnie zazdrość i obawy

W domu zsunęłam z nóg buty i położyłam się na łóżku. Myślałam o tym, jak niesprawiedliwy jest ten świat, skoro obawiałam się mojej najlepszej przyjaciółki i to właśnie ona mogła zepsuć najważniejszy dzień w moim życiu. Byłam coraz bardziej przygnębiona. Widzieli to wszyscy: rodzice, Patryk i Lena, ale nikt nie znał powodów mojego złego nastroju. Narzeczony zapytał, dlaczego jestem taka smutna.
– Ślub to niepowtarzalny dzień – zaczęłam tłumaczyć. – Tymczasem moim świadkiem jest... – urwałam, czując, jak koszmarnie to zabrzmi.
– Lena – podpowiedział. – I co z tego?
– Ona jest taka piękna... – jęknęłam.
– Nie przesadzaj. Jest ładna, ale nie rób z niej Bóg wie kogo! – przerwał mi.
Odwróciłam wzrok. W tamtym momencie kochałam Patryka właśnie za to, że poza mną nie widział świata. Po chwili przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
– Lena jest twoją najlepszą koleżanką – powiedział w moje włosy. – Nie psuj sobie ślubu zazdrością o nią. To nasz dzień, pamiętasz?
Mama też w końcu zrozumiała, co kryje się za moim przygnębieniem.
– Kochanie, znasz Lenę całe życie – mówiła. – Sama twierdziłaś, że nie możesz poprosić na świadka nikogo innego i sama dobrze o tym wiesz. Nikt jej nie zastąpi.
– Nikt nie jest tak ładny jak ona! – wybuchłam, a po tym okrzyku pojawiły się łzy. Czułam się okropnie, bo ja kochałam Lenę. Ona była moją przyjaciółką, tylko co miałam zrobić, żeby pokonać tę głupią zazdrość?

Moja przyjaciółka...

W dniu ślubu miałam wrażenie, że wszystko wypada mi z rąk. Zaciął się zamek w sukni ślubnej. Kurier przywiózł niewłaściwy bukiet, a tak skrupulatnie go wybierałam. Kwiaty miały być dobrą wróżbą. Ktoś jednak się pomylił i zamiast swojej wiązanki dostałam inną. Patrzyłam w lustrze na makijaż, który z rana zrobiła mi kosmetyczka. Wcześniej miałam dwie próbne wersje i obie wyglądały świetnie, ale jak na złość w dzień mojego ślubu kosmetyczka zachorowała i zastąpiła ją inna, która pomalowała mnie tak, że wyglądałam o dziesięć lat starzej!
– Nie dam sobie rady! – rozpłakałam się, gdy do pokoju weszła Lena. Stanęła w progu, nie rozumiejąc, o co mi chodzi, a ja bezradnie podziwiałam, jak wspaniale wygląda w niebieskiej sukience.
– Ale co się stało? – zapytała zdumiona.
– Moja suknia! – bezradnie pokazałam na niedopięty gorset, a Lena kucnęła obok i złapała za zamek. O dziwo, dała radę zapiąć sukienkę. Poprawiła ją i delikatnie wsunęła dwa palce pod brodę, unosząc mi głowę, by obejrzeć makijaż.
– Zobacz, jak ja wyglądam przy tobie! – nie wytrzymałam. – Ten kok jest straszny...
Więc przyjaciółka wysunęła szpilki z moich włosów i inaczej je upięła.
– Zawsze zazdrościłam ci, że masz Patryka, wiesz? Gdybyś tylko potrafiła zobaczyć się jego i moimi oczami! – westchnęła.
– Brzydko cię pomalowała – powiedziała cicho, ścierając mi makijaż. – Umaluję cię tak, jak zawsze wydawało mi się, że będzie ci ładnie. Zamknij oczy i czekaj. Więc posłusznie opuściłam powieki, a potem czułam, jak Lena sięga po kolejne kosmetyki.
– Jesteś taką szczęściarą – mówiła. – Masz wszystko, czego mi brakuje. Popatrz na siebie.
Obróciłam się do lustra i zdziwiło mnie, że Lena z taką łatwością przeobraziła mnie z brzydkiego kaczątka w królewnę. Nagle zrozumiałam, że przyjaciółka zrobi wszystko, żebym dzisiaj była najpiękniejsza.
– Nie mam narzeczonego – odezwała się po chwili, wyrywając z mojego bukietu jedną różę i wsuwając ją w moje włosy. – Nie mam nawet chłopaka. Jak możesz mi czegokolwiek zazdrościć? Przecież to jest twój dzień. I za nic w świecie nie chciałabym ci go zepsuć...

Najpiękniejsza panna młoda

Kiedy chwilę później wstałam z krzesła, popatrzyłyśmy na siebie z Leną i każda z nas pomyślała o tym samym. O tym, jak wiele wspólnie przeszłyśmy. W tamtej chwili w jej oczach widziałam siebie tak, jak ona mnie postrzegała. Widziałam ambitną kobietę, która za moment miała wyjść za mąż z miłości i którą do ołtarza prowadziła najbliższa przyjaciółka.
– Bardzo ci dziękuję – wyciągnęłam ręce do Leny, a ona przytuliła mnie mocno.
– Jesteś moją przyjaciółką – szepnęła.
– A ty moją – odparłam i zaraz roześmiałam się, starając się pokryć wzruszenie.
– Rzucę ci bukiet i będziesz następna!
Roześmiała się, wycierając oczy.
– Będę tuż obok, gdybyś mnie potrzebowała – zapewniła, ściskając moją rękę.
Z pokoju wyszłyśmy razem. Patryk czekał na nas w holu i kiedy mnie zobaczył, widziałam, jak uśmiech rozjaśnia jego twarz.
– Wyglądasz tak... – szukał właściwego słowa i w końcu podpowiedziała mu je Lena:
– Pięknie?
– Pięknie – powtórzył.
Na dłoni poczułam jego rękę. Splotłam z nim palce i w tamtym momencie wszystko, co złe, przestało mieć znaczenie. Byliśmy tylko my i uroczystość, którą czas było zacząć. 

Czytaj więcej