"Wakacyjna miłość powróciła do mnie w najmniej oczekiwanym momencie..."
Fot. 123rf.com

"Wakacyjna miłość powróciła do mnie w najmniej oczekiwanym momencie..."

"W tym roku obchodzimy z Mirkiem ósmą rocznicę ślubu, ale poznaliśmy się o wiele wcześniej. Nad morzem, w czasie wakacji. Niestety wtedy nasz związek na odległość nie przetrwał i rozstaliśmy się na ponad 25 lat..." Mariola, 56 lat

Mieliśmy wtedy po 16 lat. On przyjechał z grupą znajomych, ja na obóz z zakładu pracy mamy. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia, a nasze uczucie było pełne niedopowiedzeń: wymownych spojrzeń, muśnięć dłoni i ukradkowych pocałunków. Staraliśmy się widywać jak najczęściej, pisać do siebie i dzwonić, tyle że czterdzieści lat temu nie było to takie łatwe, przez co różnie się nam układało. Oboje lubiliśmy postawić na swoim, a odległość i zazdrość tylko potęgowały trudności. Mimo tego wytrzymaliśmy ze sobą jeszcze rok.

Zaczęliśmy nawet nieśmiało snuć plany na przyszłość, gdy po jednej z kłótni Mirek poznał Judytę. Dziewczyna zaszła w ciążę, a on nie chciał jej zostawić samej sobie.

Dzięki mężowi zapomniałam o młodzieńczej miłości

Wymazałam już z pamięci ból rozstania, choć długo nie potrafiłam uporać się ze zdradą Mirka i narodzinami jego dziecka. Zrozpaczona zmieniałam chłopaków, jak rękawiczki, nim nie poznałam Grzegorza. Sześć lat starszego chłopaka, który otoczył mnie opieką.

Przeżyliśmy wspólnie 24 cudowne lata. Nie doczekaliśmy jednak srebrnych godów, bo Grzegorz zmarł z powodu nowotworu trzustki, choć nigdy nie tknął alkoholu. Odszedł otoczony rodziną i przyjaciółmi. Kochałam męża, może nie równie szaleńczo, jak pierwszą miłość, ale do głowy mi nie przyszło, że mogłabym jeszcze ułożyć sobie życie u boku innego mężczyzny. Wystarczało mi dbanie o dzieci, wnuki i ogród. Trochę surfowałam po Internecie, założyłam konto na modnej wówczas Naszej Klasie, ale szybko przestałam na nie zaglądać. Zdziwiłam się więc, widząc powiadomienie, że ktoś szuka ze mną kontaktu. Kliknęłam i… zobaczyłam twarz Mirka.

Dawno nie czułam się tak dobrze!

Zakręciło mi się w głowie, kiedy przeczytałam, że jest rozwodnikiem i wciąż nie potrafi o mnie zapomnieć. Poprosił o spotkanie, lecz odmówiłam z obawy przed kolejnym zranieniem. Nie zniechęcił się i po trzech miesiącach korespondowania umówiliśmy się w kawiarni w moim miasteczku. Wystarczyło jedno spojrzenie i prysły wszystkie moje lęki. Dawno nie czułam się tak dobrze!

Zmądrzeliśmy, staliśmy się bardziej wyrozumiali i potrafimy cieszyć się swoim towarzystwem. Nawet teraz, mimo ośmiu wspólnych lat, wciąż zarywamy noce, żeby pogadać przy lampce wina albo potańczyć. Myślę, że dopiero teraz potrafimy naprawdę docenić łączące nas pokrewieństwo dusz.

 

Czytaj więcej