Paweł Bodzianny o byciu ojcem po 40-tce: Wszystko mnie zachwyca!
Paweł Bodzianny i Marta Paszkin zakochali się w 7.edycji programu "Rolnik szuka żony". W marcu 2022 wzięli ślub.
Fot. AKPA

Paweł Bodzianny o byciu ojcem po 40-tce: Wszystko mnie zachwyca!

Paweł Bodzianny, uczestnik 7. edycji programu "Rolnik szuka żony" w szczerej rozmowie o ojcostwie po 40-tym roku życia. - Dzieciakom ciągle kupuję jakieś niespodzianki - mówi. Zdradza, że wkrótce wybiera się z rodziną w daleką podróż. 

Paweł Bodzianny jest jednym z najpopularniejszych bohaterów 7. edycji show "Rolnik szuka żony". To właśnie dzięki programowi poznał swoją żonę Martę Paszkin. W czerwcu tego roku małżeństwo doczekało się pierwszego wspólnego dziecka – synka Adasia. Razem wychowują już 8-letnią Stefanię, córkę Marty Paszkin z poprzedniego związku.  Paweł Bodzianny zdradził nam, jak czuje się w nowej roli ojca, a także gdzie planuje wymarzony urlop z rodziną. 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Marta Paszkin (@marta_paszkin)

 

Paweł Bodzianny o byciu ojcem

Jak Pan się odnajduje w życiowej roli taty?

Paweł Bodzianny: Czuję się ogromnie szczęśliwy. Sądziłem, że znam smak tego uczucia, ale narodziny Adasia jeszcze je spotęgowały. Wcześniej nawet nie dopuszczałem do siebie myśli, że obecność małego dziecka może tak diametralnie odmienić postrzeganie rzeczywistości. A tu mam niesamowitą niespodziankę...

Dość długo przyszło Panu czekać na syna…

Paweł Bodzianny: Tak, dopiero po 40-tce dane mi było poznać, czym jest ojcostwo. Może dlatego potrafię bardziej to docenić. Widzę po znajomych, że w młodszym wieku ma się inne priorytety. Rodzicielstwo wtedy cieszy, ale nie rozczula tak mocno. Ja z przyjemnością patrzę, jak Adaś rośnie, uczy się nowych słów. Wszystko mnie zachwyca.

Jak przyjęła brata Stefania?

Paweł Bodzianny: Ona go uwielbia. Codziennie rano przychodzi do niego, głaszcze i się z nim wita. Wbrew wszelkim naszym obawom, nie ma w niej nawet cienia zazdrości. Dobrze rozumie, że musimy poświęcić czas opiece nad niemowlakiem. Nawet po swojemu pomaga i go pilnuje.

Paweł Bodzianny o rodzinie i planach na przyszłość

Jak wygląda teraz Wasze życie codzienne?

Paweł Bodzianny: Na razie przede wszystkim jesteśmy u rodziców na wsi. Od czasu do czasu chodzimy na spacery, byliśmy na basenie. Marcie raz udało się z dziećmi pojechać do Warszawy – to była jak na razie ich najdłuższa wyprawa. Ale już wkrótce to się zmieni...

To oznacza, że gdzieś się Państwo wybieracie?

Paweł Bodzianny: Na przełomie stycznia i lutego polecimy na wycieczkę zagraniczną. Jeszcze nie wybraliśmy miejsca docelowego, ale z pewnością będzie to ciepły kraj, byśmy wszyscy mogli wygrzać się na słońcu. Zależy mi też na tym, żebyśmy w końcu nacieszyli się sobą i zżyli we czworo. Na razie nie było to możliwe ze względu na dużą ilość zadań, które muszę wykonać na gospodarce. Powoli też myślę już o nadchodzących świętach. Dla nas będą wyjątkowe, bo po raz pierwszy jest z nami synek.

Stara się Pan wynagrodzić bliskim swoją nieobecność?

Paweł Bodzianny: Marta rozumie, że kiedy mnie nie ma, to pracuję. Ale faktycznie dzieciakom ciągle kupuję jakieś niespodzianki. Żona mi powtarza, że to wszystko nie jest potrzebne. Jednak zakupy i rozpieszczanie najmłodszych sprawa mi tak wielką radość, że tylko przygląda się z uśmiechem, jak bawię się z dzieciakami i nic nie mówi. Dobrym przykładem jest mój ostatni zakup – kolorowe lampki na sufit dla Adasia. Niby nie musiał ich mieć, ale bardzo mu się podobają. A jak widzę jego zainteresowanie nimi, moje szczęście nie ma granic.

rozmawiała: Agnieszka Pacuła, CRCR

Czytaj więcej