Katarzyna Pakosińska odnlazła miłość w ukochanym przez siebie kraju. Pełna przygód podróż do Gruzji doprowadziła ją do... ślubu z Iraklim Basilashvili – przystojnym Gruzinem, który uratował jej życie.
Miqvarhar – to słowo Katarzyna Pakosińska od trzech lat słyszy kilka razy dziennie. Mąż, Irakli Basilashvili, wciąż wyznaje jej miłość po gruzińsku, choć „kocham cię” było jednym z pierwszych zwrotów, jakie zapamiętał, gdy zaczynał uczyć się języka polskiego.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Irakli prowadził własną firmę turystyczną w Gruzji, gdy pewnego dnia – latem 2016 roku – zadzwonił do niego znajomy i poprosił o pomoc w transporcie turystów z Polski z lotniska do hotelu, a potem o pokazanie im najważniejszych zabytków w Tbilisi.
- Koledze zepsuł się samochód, a ja miałem akurat wolne, więc siadłem za kierownicą i pojechałem – opowiada.
– I wtedy zobaczyłem we wstecznym lusterku najbardziej zielone oczy świata, które śmiały się do mnie – dodaje.
Irakli od razu stracił dla niej głowę. Zakochał się w oczach i uśmiechu starszej od niego o sześć lat turystki, a ona, cóż, wystarczyło, że spojrzał na nią...
– Utonęłam w tym jego spojrzeniu na dobre – twierdzi pani Kasia.
Podczas pierwszego postoju Irakli zostawił grupę na parkingu, a sam pobiegł na pobliską łąkę i zaczął zbierać kwiaty. Gdy wrócił, stanął przed Katarzyną i bez słowa wręczył jej bukiet.
– Nie wiedział, kim jestem ani czym się zajmuję. Mówi, że zakochał się w słonecznej dziewczynie z deszczowego kraju – zdradziła w wywiadzie.
Kiedy wreszcie przystojny Gruzin dowiózł polskich turystów do hotelu, pani Kasia nagle źle się poczuła. Widział, że dzieje się coś złego, więc gdy nie zeszła na obiad, pobiegł do jej pokoju.
– Podano mi niewłaściwe leki, sparaliżowało mnie, nie mogłam chodzić, mówić... – opowiada aktorka. - Irakli wyważył drzwi i zaczął mnie reanimować. Gdyby nie jego interwencja, stanęłoby mi serce.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jeszcze tego samego dnia nowy znajomy zaproponował Kasi spacer po Tbilisi, a ona poczuła, że winna jest mu te kilka godzin sam na sam za uratowanie życia. Spodziewała się, że Gruzin podczas romantycznej kolacji zrobi kolejny krok, ale srodze się zawiodła.
– Nie szukałem miłości – mówi dziś Irakli Basilashvili, który wtedy, gdy poznał Katarzynę Pakosińską, samotnie wychowywał dwójkę dzieci ze swego poprzedniego związku i, jak żartuje, było mu dobrze bez zobowiązań wobec jakichkolwiek ludzi poza córką Marian i synem Dadu.
Pani Kasia postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Wyraźnie dała Irakliemu do zrozumienia, że nie jest jej obojętny. Po prostu pocałowała go...
- Chyba właśnie w tym momencie się we mnie zakochał na amen – wspomina. - Widocznie przyszedł na mnie czas – żartuje jej mąż.
Gwiazda polskiej sceny kabaretowej dodaje, że nigdy wcześniej nie zakochała się w żadnym mężczyźnie tak szybko jak w nim. Sześć miesięcy po pierwszym spotkaniu, podczas kolejnej wizyty pani Kasi w Gruzji – 2 stycznia 2017 roku, czyli w gruzińskie Święto Przeznaczenia Irakli oświadczył się ukochanej w obecności swoich dzieci oraz jej córki.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Od razu uprzedziła narzeczonego, że nie przeprowadzi się do Gruzji. Bez wahania powiedział, że w takim razie on zamieszka w Polsce.
– Pomyślałem: pojadę i zobaczę, jak tam jest. I zostałem – mówi.
Po ślubie, który odbył się w sierpniu 2017 roku w Milanówku, państwo młodzi polecieli do Tbilisi na... własne wesele. W obecności najbliższych znajomych męża pani Kasia po raz drugi złożyła wybrankowi swego serca przysięgę. Ubrani w tradycyjne gruzińskie stroje wymienili się obrączkami w zabytkowej katedrze w Mccheta.
- A potem było weselisko, które trwało cały tydzień z krótkimi przerwami na sen – opowiada pani Kasia.
Przez pierwszy rok małżeństwa „matkowała” swojemu „gruzińskiemu księciu”, jak zaczęła nazywać męża po tym, gdy jeden z portali ogłosił, że wżeniła się w rodzinę książęcą. Zwycięstwo w pierwszej edycji programu „Power Couple” dla obojga było sporym zaskoczeniem.
– Przekonaliśmy się, że jesteśmy dobraną, fajną parą i że test dla naszego związku, jakiemu pozwoliliśmy się poddać, godząc się na udział w programie, zdaliśmy celująco. Teraz jeszcze bardziej się kochamy – twierdzą zgodnie.
Wyświetl ten post na Instagramie.