Monika Janowska jakiś czas temu spakowała walizę i wyjechała do Paryża. Jednak nie było z nią męża, Roberta Janowskiego. Czy to oznacza problemy w małżeństwie? Nic bardziej mylnego. Oderwanie się od powracających zmartwień może być bezcenne. Zwłaszcza, gdy obok ma się bliską osobę, która jest doskonałym przewodnikiem po Paryżu.
Minione dni były dla niej niczym spełnienie najpiękniejszego snu. Monika Janowska (48) spakowała walizki i poleciała na kilka dni do Francji. Jej mąż Robert Janowski (61) nie miał jej za złe, że bez niego udała się do tego miasta zakochanych.
Robert Janowski został sam w Polsce, bo dobrze wiedział, jak bardzo jest potrzebna ukochanej chwila wytchnienia od codzienności. Cieszyło go również, że żona na wyjeździe spędzi więcej czasu ze starszą córką Anielą. – Ona studiuje w Paryżu i od kilku lat właśnie tam toczy się jej życie. Ale chociaż zajęć jej nie brakuje i ma tam swoich przyjaciół, to wprost nie mogła się doczekać odwiedzin i wspólnego spędzania czasu z Moniką – mówi artysta w rozmowie z „Na żywo”. Z młodszą córką Tolą, która zdecydowała się kontynuować naukę na wydziale Instytutu Muzykologii Uniwersytetu Wrocławskiego, Janowscy widują się zdecydowanie częściej. Tym bardziej paryska wyprawa jawiła się jako doskonały pomysł.
– Wcześniej odwiedzałam stolicę Francji już kilka razy, ale teraz Aniela pokazała mi to miasto z zupełnie innej perspektywy. Mogłyśmy razem wybrać się do jej ulubionego muzeum, jadłyśmy w jej ulubionych knajpkach, spacerowałyśmy i cieszyłyśmy się chwilą. W końcu miałyśmy czas na rozmowy o życiu. To niesamowity moment, kiedy odkrywasz, że córka staje się twoją przyjaciółką – wspomina z uśmiechem Monika.
Wyświetl ten post na Instagramie
Dla niej powrót do kraju jest wyjątkowo bolesnym zderzeniem z rzeczywistością, bo od kiedy kilka miesięcy temu prześladowczyni Roberta ponownie się uaktywniła, znów żyje w nieustannym lęku.
Przypomnijmy, że koszmar Janowskiego zaczął się 19 lat temu. Wtedy to oddana fanka wręczyła mu misia. Ten niewinny gest stał się początkiem dramatu artysty i jego rodziny. Krótko po tym wydarzeniu kobieta dołączyła do fanklubu artysty. Dzięki temu zyskała wiedzę o miejscu jego zamieszkania, zdobyła też jego numer telefonu oraz adres e-mail. Zaczęła regularnie nachodzić gwiazdora, nieustannie wysyłała mu wiadomości i maile, groziła również jego ukochanej Monice. Robert postanowił więc położyć całej sprawie kres sądowymi rozstrzygnięciami. I dopiął swego. Ostatecznie, stalkerka została osadzona w areszcie, a później umieszczona w szpitalu psychiatrycznym.
Wyświetl ten post na Instagramie
Niestety, gdy po latach ją wypuszczono, znów zwróciła się w stronę dawnego obiektu westchnień.
– Ostatnio pojawiła się pod domem i na furtce narysowała czerwoną farbą pęknięte serce – wyznała nam niedawno żona artysty. Działania kobiety zostały ponownie zgłoszone na policję, a jej akta znów trafiły do sądu. – Pierwsza rozprawa ma się odbyć w kwietniu, a do tego czasu dalej będziemy żyć w lęku – mówi smutno Robert Janowski.
Tym bardziej cenna jest każda okazja do oderwania się od smutnych myśli, co się może wydarzyć… – Oby było jak najwięcej takich chwil pełnych beztroski. Paryż widziany oczami Anieli będę jeszcze długo wspominać – podsumowuje z uśmiechem Monika. A jej mąż z czułością otacza ją ramieniem na te słowa, mając nadzieję, że na długo pozostanie w dobrym nastroju.