Magdalena Różczka to popularna i lubiana aktorka. Prywatnie jest mamą trzech córek. Znana jest też ze swojej działalności charytatywnej i troski o środowisko. W serialu „Rojst'97” na Netflixie i w „Tajemnicy zawodowej” w TVN gra silne kobiety. Jaką drogę przeszła od czasów naiwnej Madzi, która kochała nosić różowe okulary, a także o tym, czy pozbyła się ich na zawsze, opowiedziała w wywiadzie dla magazynu „Olivia”.
Magdalena Różczka do niedawna grała delikatniejsze dziewczyny. Z wiekiem dojrzała do silniejszych ról. W serialu „Rojst'97” na Netflixie i w „Tajemnicy zawodowej” w TVN gra kobiety, które wiedzą czego chcą.
- Im jesteśmy starsze, tym jesteśmy mocniejsze. I te bohaterki, które zresztą są w moim wieku, bo przyszedł czas na granie czterdziestolatek, takie właśnie są - przyznaje.
Aktorka zdradziła, do której z granych obecnie bohaterek jest bardziej podobna. Sierżant Anna Jass, to dziewczyna inna od niej, tak silna, że zmiata każdego mężczyznę, który pojawi się na jej drodze, jest odważna i doskonale wie, jak działać. Zaś Julia z „Tajemnicy zawodowej” jest bliższa Różczce. Odważna w swoich wyborach. Zrezygnowała z kariery i poświęciła się rodzinie, a potem miała siłę, by w wieku 40 lat wrócić do pracy.
- Myślę, że czterdziestka jest przełomem w naszym życiu. Że wtedy przestajemy wątpić. To się stało zarówno ze mną, jak i z postaciami, które dostałam do zagrani - mówi.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Różczka z dużą czułością wspomina Madzię sprzed dwudziestu lat: - To był w moim życiu bardzo ważny moment – decydowałam się na szkołę teatralną. Byłam dziewczynką w różowych okularach. Nic się dla mnie nie liczyło, tylko moje marzenia i ogromna wiara w to, że uda mi się je zrealizować. Miałam otwarte oczy i umysł, myślałam, że co ma być, to będzie. Gdy wygrywałam casting, byłam przekonana, że od początku ta rola była dla mnie. A kiedy przegrywałam, to miałam pewność, że przyjdzie coś lepszego. Byłam totalnie naiwną dziewczyną i bardzo lubiłam tę Madzię.
Aktorka wyznaje, że jakieś dziesięć lat temu spadły jej różowe okulary. Choć starała się widzieć w każdym dobro, to jej wiara w ludzi została zachwiana. - A teraz, czterdziestoletnia, a nawet 43-letnia Magdalena, zrozumiała, że w życiu jest różnie, że ludzie czasem popełniają błędy, że świat nie zawsze jest taki, jak sobie wyobrażamy. I choć dalej wierzę w to, co widziała Madzia przez swoje różowe okulary, to pamiętam o tym, co zobaczyła 30-letnia Magda. I dziś, gdy ktoś mnie zawiedzie, czuję się rozczarowana, ale nie jest to dla mnie koniec świata - twierdzi.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Róźczka zdradza, co tak naprawdę jest jej siłą. Wyznaje, że czerpie wielką radość z tego, co lubi robić i jak żyje. Aktorka wie, czego chce. Marzyła o tym, aby być mamą i macierzyństwo daje jej ogromną radość.
Gwiazda jest mamą trzech córeczek. Z pierwszego małżeństwa, ze scenarzystą Michałem Marcem, ma córkę Wandę. W 2014 urodziła drugą córkę, Helenę, ze związku z Janem Holoubkiem. W 2020 roku urodziła trzecią córkę.
- Podczas pandemii słyszałam pytanie: „Czego ci brakuje?”. A mnie nie brakowało niczego, byłam w domu z najbliższymi i mogliśmy się sobą nacieszyć - mówi.
Aktorka nauczyła się też dbać o siebie. Chociaż obowiązki są dla niej bardzo ważne, to znajduje też chwilę dla siebie. - Oczywiście muszę zająć się dziećmi, ugotować obiad, pójść do pracy, ale gdy dopada mnie chandra, już sobie pozwalam dłużej zostać w łóżku, leniwiej spędzić dzień, pokokosić się w swoim „niechceniu”, przeczekać gorszy czas - wyznaje.
Dla niej silna kobieta musi lubić siebie i to, że ma gorszy dzień i pozwala sobie na to.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Siłę, pewność siebie i wszystko co dobre na życie, Różczka wyniosła z domu. - Babcia Gienia wychowała czwórkę dzieci. Ma w sobie niezwykłą moc przyciągania nas wszystkich i scalania rodziny. Dzięki niej w naszej rodzinie są tak silne więzi. Dziś jest już prababcią, a my wciąż co roku spotykamy się na kilka dni w wielkim gronie, w którym jest siedem moich kuzynek z mężami i dziećmi. Siłą mojej mamy jest mądrość. To, że potrafi słuchać, doradzać wtedy, gdy jest to potrzebne. Nie narzuca swoich poglądów - opowiada.
Wspomina też, jak powiedziała rodzinie, że chce być aktorką. - W mojej rodzinie nie ma nikogo, kto by jakkolwiek artystycznie pracował. Mama była jedyną osobą, która mnie słuchała i na poważnie brała pod uwagę, że może to, co mówię ma sens. Bo wszyscy inni pukali się palcem w czoło. To mi dało wielką siłę - wyznaje.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Różczka przyznaje, że nauczyła się być „tu i teraz” i cieszyć się chwilą. - Przez lata ze stanu „jestem w nieustannym pędzie, bo coś muszę” udało mi się osiągnąć stan „nic nie muszę”. Przekonałam się, że świat się nie zawali, gdy nie odbiorę telefonu, nie będę pędzić przez życie, o czymś zapomnę. Kiedyś na przykład wydawało mi się, że czy jestem zdrowa, czy chora, muszę stawić się na planie zdjęciowym - przyznaje.
Różczka zdradza swój przepis na udane życie. Gwiazda dba o swoje potrzeby, o dobre odżywianie. Żyje eko, segreguje śmieci, stara się mieć mało rzeczy. Nie kupuje plastikowych butelek, zawsze ma swoją szklaną i napełnia ją „kranówą”. Od lat zdrowo się odżywia. - Do dobrego życia potrzebni są mi też przyjaciele. Mam przyjaciółkę jeszcze z przedszkola, mam bliskie memu sercu kuzynki, z którymi znamy się od urodzin i kilkoro cudownych warszawskich przyjaciół od 20 lat. No i miłość, którą trzeba pielęgnować każdego dnia, a ja lubię to robić - mówi.