"Zdradzałem moją żonę nie raz. Wdawałem się w przelotne romanse, nigdy jednak nie traktowałem tych znajomości serio. Tak było, dopóki nie poznałem Hanki. – .Jesteś mój i nikomu cię nie oddam. Twoja żona miała ciebie wystarczająco długo. Teraz ja muszę się tobą nacieszyć – powiedziała po kilku miesiącach znajomości. I dopięła swego. Omotała mnie sobie wokół małego palca. Dziś jestem już u kresu wytrzymałości..." Michał P., 51 lat
Przez ostatnie osiemnaście lat byłem szczęśliwym i zadowolonym z siebie człowiekiem. Miałem mądrą, wykształconą żonę, zdolnego syna, z którego byłem dumny, piękne mieszkanie. Tak naprawdę niczego mi do szczęścia nie brakowało. Może z nudów, może dla urozmaicenia monotonii wdawałem się w przelotne romanse, ale nigdy nie traktowałem tych znajomości serio. Tak było, dopóki nie poznałem Hanki, która wywróciła moje życie do góry nogami. Zostawiłem żonę, dziecko, dom, by zacząć wszystko od nowa.
Moja znajomość z Hanką zaczęła się banalnie, na imieninach u koleżanki mojej żony, Jolki. Od razu zwróciłem na nią uwagę. Była w moim typie, trzydziestoparoletnia blondynka o lekko zaokrąglonych kształtach. Kiedy nasze spojrzenia spotkały się, poczułem przyjemny dreszcz pożądania.
– Jak się bawisz? – zagadnąłem. – Jestem tu nowa, znam niewiele osób, dlatego czuję się jeszcze trochę obco – odparła.
– Ale mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni – dorzuciła i spojrzała na mnie wymownie.
– Opowiedz coś o sobie. Skąd jesteś, co lubisz... Zaśmiała się perliście.
– Lubię przygody, adrenalinę, ryzyko. Mam trzydzieści osiem lat i słabość do czekolady, czego chyba nie da się ukryć – mówiąc to, zaczerwieniła się.
– Nie żartuj, wyglądasz wspaniale – powiedziałem, patrząc na nią z nieukrywanym zachwytem. W tej samej chwili podeszła do nas gospodyni przyjęcia, Jolka.
– Michał, czy mógłbyś pójść ze mną do piwnicy po wino? – zapytała mnie.
– Oczywiście – odpowiedziałem. –Przepraszam – zwróciłem się do Hanki. Uśmiechnęła się wyrozumiale i skinęła lekko głową.
– Biedna ta Hanka – odezwała się Jolka, gdy zeszliśmy na dół.
– Dlaczego?
– Nie mów tego nikomu, dobrze? – zastrzegła. – Facet, z którym ostatnio była, nie dość że ją zdradzał, to jeszcze narobił jej długów i puścił kantem – powiedziała konspiracyjnym tonem.
– No to rzeczywiście, ma dziewczyna pecha – przyznałem. „Jak ten drań mógł jej coś takiego zrobić? Zdradzać taką kobietę? Idiota z niego", pomyślałem.
– Wyjechała z Poznania, żeby o tym wszystkim zapomnieć. Mam nadzieję, że tu życie jakoś się jej ułoży – głos Jolki wyrwał mnie z zamyślenia.
– Na pewno kogoś znajdzie, jest ładna, inteligentna – odparłem.
– Spodobała ci się? – spojrzała na mnie podejrzliwie.
– Myślę, że nie ma faceta, któremu by się nie spodobała – starałem się ukryć zmieszanie. – Dobrze wiesz, że moje serce należy tylko do jednej kobiety – do Asi – powiedziałem urażony.
– Oj, Michaś, nie obrażaj się. Każdy wie, jak bardzo kochasz swoją Asię – Jolka zaśmiała się.
– Nie gniewam się – uśmiechnąłem się pojednawczo. – Daj to wino i wracajmy na górę, bo ktoś może sobie pomyśleć, że brzydko się tu bawimy – zażartowałem.
Po chwili byliśmy już w kuchni. Odkorkowałem butelki z winem, wniosłem do salonu i postawiłem na stole. W pewnym momencie Hanka w towarzystwie mojej żony podeszła do mnie.
– Michał, czy mógłbyś pomóc Hance znaleźć jakieś niedrogie, przytulne mieszkanie? – zapytała Asia. – Na pewno masz coś takiego w swojej ofercie.
Od kilkunastu lat prowadziłem własną agencję nieruchomości.
– Oczywiście – odparłem. – Może przyjdziesz w poniedziałek do mnie do biura? – zwróciłem się do Hanki. – Powiesz dokładnie, czego szukasz, a ja coś znajdę. Lepszego pretekstu do spotkania nie można było znaleźć.
– O której mogę przyjść? – zapytała.
– Pracuję do osiemnastej – odparłem.
– O siedemnastej?
– Okej, o siedemnastej – potwierdziłem.
– Dziękuję – uśmiechnęła się. – Jesteście wspaniali. Naprawdę.
– Nie ma o czym mówić. – Jeszcze raz dziękuję.
Kiedy w poniedziałek stanęła w drzwiach, zapragnąłem ją mieć tu i teraz.
– Haniu, mam w ofercie dwa mieszkania, które z pewnością by cię zainteresowały. Jeśli chcesz, możemy tam jeszcze dziś pojechać – zaproponowałem.
– Chętnie je obejrzę – miałem wrażenie, że Hanka pragnie tego samego, co ja.
– Więc nie ma na co czekać. Jedziemy. W drodze do pierwszego mieszkania, które chciałem pokazać Hance, zachwalałem to lokum.
– Mam nadzieję, że ci się spodoba, jest ładnie urządzone, w centrum, wszędzie będziesz miała blisko – powiedziałem. – I jeśli się zdecydujesz, może uda mi się wynegocjować niższy czynsz.
– Dziękuję. Będę wdzięczna.
– Potem mi podziękujesz – odparłem. Hance mieszkanie od razu się spodobało.
– Jest super – powiedziała, gdy obejrzała wszystkie pomieszczenia.
– Chciałabym ci się odwdzięczyć... – powiedziała i podeszła do mnie. Zrzuciła z ramion płaszcz i ujęła dłońmi moją twarz. Przyciągnąłem ją do siebie i wpiłem się w jej usta. Odwzajemniła pocałunek. Hanka odwróciła się do mnie tyłem i oparła o ścianę. Szybki seks z ledwie poznaną kobietą dostarczył tyle adrenaliny, że zapragnąłem tego znów i znów.
Spotykaliśmy się więc co kilka dni pod pretekstem szukania dla niej mieszkania. Seks w cudzych domach dodawał wszystkiemu pikanterii, co jeszcze bardziej mnie wciągało. Straciłem całkiem głowę dla tej kobiety. Byłem gotów zrobić dla niej wszystko. I robiłem.
– Zależy ci na mnie? – zapytała pewnego razu, kiedy leżeliśmy obok siebie.
– Oczywiście – zapewniłem.
– Udowodnij to – powiedziała.
– Co mam zrobić? – zapytałem, czując narastające pożądanie.
– Nie to, co masz na myśli – odparła z powagą w głosie.
– Więc czego chcesz?
– Ożeń się ze mną – odparła.
Zaniemówiłem. Tego akurat się nie spodziewałem.
– Czy z twoją żoną jest ci tak dobrze, jak ze mną? Sam mówiłeś, że nigdy z nikim nie było ci tak cudownie w łóżku. Poza tym ona jest coraz starsza. Widziałeś, jak wygląda? Nie robi nic, by to zmienić. Gdyby jej na tobie zależało, to starałaby się zatrzymać cię przy sobie, przecież zdaje sobie sprawę, że jesteś bardzo przystojnym, atrakcyjnym facetem. Ale widać, że ma to w nosie. A mi bardzo, bardzo na tobie zależy i przyznasz sam, że się staram, prawda? – zamruczała i zaczęła mnie namiętnie całować.
– Jesteś mój i nikomu cię nie oddam. Twoja żona miała ciebie wystarczająco długo. Teraz ja muszę się tobą nacieszyć. I dopięła swego. Omotała mnie sobie wokół małego palca. Dla niej zostawiłem żonę, porzuciłem dziecko, zostawiłem wszystko, bo wydawało mi się, że Hanka to pełnia szczęścia, że ona jest moim przeznaczeniem...
Kiedy powiedziałem Asi, że odchodzę od niej, w pierwszej chwili myślała, że robię sobie żarty.
– Michał, co ci strzeliło do głowy? To jakaś nowa gra? – zaśmiała się.
– Nie, mówię serio, odchodzę. Zostawię ci mieszkanie, ale samochód zabiorę, bo wiesz, że jest mi potrzebny w pracy – starałem się być bardzo rzeczowy.
Asia z trudem powstrzymywała drżenie brody.
– Kto to? Od dawna z nią jesteś? – mówiła, walcząc ze łzami.
– Od pół roku. To Hanka – odpowiedziałem, nie patrząc na nią.
– Jesteś pewny, że tego chcesz? – zapytała jeszcze.
– Tak, jestem tego pewny – odparłem. – Przykro mi, przepraszam. Odwróciła się do mnie plecami, szloch wstrząsał jej drobnym ciałem. Podszedłem do niej i przytuliłem ją. Zrzuciła moje ręce z ramion.
– Nie dotykaj mnie! – wybuchła. – Spakuj swoje rzeczy i wynoś się stąd!
Spotkamy się w sądzie. Nie robiła mi kłopotów z uzyskaniem rozwodu, uzgodniliśmy, że będę płacił dwa tysiące złotych alimentów na Pawła. Zaproponowałem, że mogę pokrywać co miesiąc koszty utrzymania mieszkania. Przystała na to.
Byłem zadowolony, że już nic nie stoi na drodze do mojego i Hanki szczęścia. Zamieszkałem u Hani. Postanowiliśmy, że jak najszybciej weźmiemy ślub i kupimy mieszkanie, a najlepiej dom. Stać mnie było na to. Poza tym miałem dostęp do okazyjnych ofert. Dwa miesiące późnej Hanka była już moją żoną, dostaliśmy kredyt na zakup domu.
Nie wiem, co wstąpiło w Hankę. Stała się nagle inną kobietą. Zaczęła mnie wypytywać o każdą chwilę spędzoną poza domem. Wydzwaniała do pracy, sprawdzała każdy mój krok, nachodziła mnie w biurze, robiła sceny zazdrości. Boże, ile ja się wstydu przez nią najadłem!
– Hanka, o co ci chodzi? Dlaczego to robisz? – zapytałem zdenerwowany po którejś z kolei awanturze.
– Myślisz, że cię nie znam?! – wykrzyczała. – Myślisz, że nie widzę, jak się oglądasz na ulicy za innymi kobietami? Jak je rozbierasz wzrokiem, jak chciałbyś się zabawić?
Zaniemówiłem. Patrzyłem na nią zdziwiony, nie wiedziałem, o co jej chodzi.
– Nie udawaj niewiniątka! A ze mną jak było? Dobrze pamiętam, jak się na mnie gapiłeś na imieninach u Jolki, jak wodziłeś oczami, jak wgapiałeś się w moje cycki, a przy pierwszej lepszej okazji zaciągnąłeś do łóżka! Co, może tak nie było?! – naskoczyła na mnie.
– Ty chyba postradałaś rozum! – zdenerwowałem się. – Sama tego chciałaś, sama mnie uwiodłaś, a teraz odwracasz kota ogonem?! – odparłem jej zarzuty.
– Ja? Ja? – zaśmiała się. – Mój drogi, za dobrze cię znam, nie zmydlisz mi oczu jak Aśce, o nie! Ja sobie na to nie pozwolę!
– Hania, uspokój się. I posłuchaj mnie uważnie. Kocham cię, dla ciebie rozwiodłem się z żoną, zostawiłem dziecko... Zacząłem wszystko od nowa, bo chcę być z tobą, więc nie zepsuj tego, dobrze? Nie zdradzam cię i nawet nie mam takiego zamiaru – zapewniałem.
– Ale jeśli cię przyłapię z inną, to nie wiem, co ci zrobię!
– W ten sposób nie będziemy ze sobą rozmawiać! – jej zachowanie wytrąciło mnie z równowagi.
– A jednak! Masz coś na sumieniu! – wykrzyknęła tryumfująco.
– Dosyć tego! – wybuchnąłem i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami. Poszedłem się przejść, by ochłonąć. Kiedy wróciłem do domu, Hanka nie odzywała się do mnie.
Następnego dnia po południu byłem umówiony z klientką, która chciała kupić mieszkanie dla swojej córki. Pojechaliśmy je obejrzeć, a kiedy już wychodziliśmy, w drzwiach stała Hanka.
– Ty dziwkarzu! Co, dobrze ci z nią było?! – krzyczała jak opętana. Klientka spojrzała na mnie zszokowana. – Przepraszam panią na chwilę – zwróciłem się do niej. Chwyciłem Hankę pod rękę i siłą zaprowadziłem do kuchni.
– Uspokój się, jestem w pracy!
– Już ja wiem, co tu się wyrabia, ty, ty!... – zamknąłem jej usta ręką.
– Zamknij się! – syknąłem jej do ucha. – Stracę przez ciebie klientkę! Dłużej tego nie będę tolerował! Jeśli to się powtórzy, rozwiodę się z tobą – zagroziłem.
– To będziesz miał mnie i nasze dziecko na sumieniu – powiedziała lodowatym głosem.
– Co? O czym ty mówisz?
– Jestem w ciąży!
– I szantażujesz mnie?
– Tylko ostrzegam...
– Nie stawiaj mnie w takiej sytuacji...
– Sam tego chciałeś – wycedziła przez zaciśnięte zęby. Nie miałem siły z nią rozmawiać. Na własne życzenie zamieniłem swoje życie w piekło i nie wiem, jak z tego wybrnąć. Staram się, robię wszystko, by ją zapewnić, że zależy mi na niej, na nas, ale Hanka wciąż mnie podejrzewa, śledzi, robi sceny. Jestem już u kresu wytrzymałości nerwowej.