"Kiedy pierwszy raz ujrzałam Damiana, dech mi zaparło. Był piękny! Wysoki, elegancki, świetnie uczesany. Koniecznie chciałam się do niego zbliżyć. Sprawa była trudna, ale nie beznadziejna. Damian był kolegą Maćka, który się we mnie podkochiwał. Postanowiłam to wykorzystać. W końcu w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone..." Agata, 28 lat
Maciek był moim kolegą z pracy. Wiedziałam, że się we mnie podkochuje. Traktowałam go chłodno do czasu, kiedy zobaczyłam Damiana, jego przyjaciela. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie! Postanowiłam wykorzystać Maćka, by dowiedzieć się czegoś więcej o Damianie...
– Ciężki dzień nas dzisiaj czeka, co? – obdarzyłam go promiennym uśmiechem. – Papier firmowy dla „Tradexu”, zaproszenia dla „Hoffmana”... A właśnie. Ten twój kolega z dłuższymi włosami był wczoraj zadowolony z wizytówek? Bo taką miał minę nie bardzo...
– Damian? Spoko, zadowolony.
– Nie wyglądał. Może się z żoną pokłócił? – zaryzykowałam.
– Damian i ślub? Wątpię, żeby kiedykolwiek – roześmiał się Maciek.
„Chyba, że spotka właściwą kobietę”, pomyślałam. Wiedziałam najważniejsze – niezaobrączkowany. Przystąpiłam do ataku. Zrobiłam Maćkowi kawę, podsunęłam ciasteczka i chwaliłam jego projekty. Z pracy wyszliśmy razem.
– Usiadłabym gdzieś w rynku, ale sama nie lubię. A ty pewnie jesteś wykończony. Tak się dziś napracowałeś. Nie wiem, skąd bierzesz tyle energii – zatrzepotałam rzęsami. – No, ale pewnie już nie masz siły na drinka...
– Agata, na drinka z tobą zawsze mam siłę. I chęć – dodał.
– To dlaczego mnie nigdy nie zaprosiłeś? – rzuciłam z wyrzutem.
– Wydawało mi się, że nie zechcesz...
– Pora zatem nadrobić zaległości – uśmiechnęłam się.
Potem, kiedy siedzieliśmy w kawiarnianym ogródku, wypytałam go jeszcze o Damiana. Dowiedziałam się, że chodzili razem do szkoły.
– Kochaliście się w tych samych dziewczynach, co? – zarzuciłam przynętę.
– Dziewczyny, w których ja się kochałem, szalały za Damianem. To przystojniak – westchnął chłopak. – Ale nie lubi ograniczeń, więc wciąż jest sam.
Wiedziałam już wszystko.
Następnego dnia poczęstowałam Maćka sałatką, pozwoliłam się odprowadzić do domu i dałam mu numer telefonu. W sobotę byliśmy w kinie, a po weekendzie, gdy kolega wydawał się całkiem zmiękczony, przystąpiłam do działania. – W piątek robię imprezę. Przyjdziesz?
– Jasne! – był zachwycony.
– Tylko... Wiesz, mam parę samotnych koleżanek i tak sobie pomyślałam, że mógłbyś przyprowadzić jakiegoś kolegę. Może tego Damiana? Maciek uznał, że to dobry pomysł.
„Poproszę przyjaciółkę, żeby zajęła się Maćkiem”, uknułam plan.
Kiedy w drzwiach ujrzałam Damiana, kolana się pode mną ugięły, ale niczego nie dałam po sobie poznać. Wyczekałam na moment, kiedy wszyscy byli już trochę wstawieni, a Magda zadawała Maćkowi dziesiątki pytań dotyczących grafiki komputerowej.
– Damian, pomożesz mi? – zwabiłam go do drugiego pokoju niby po „zbyt ciężkie” butelki z winem. – O! A może chcesz się pobujać? – wskazałam fotel. – Nie? To ja siądę – świergotałam. Wiedziałam, że wyglądam świetnie i jeszcze usadowiłam się wdzięcznie.
– Maciek dużo mi o tobie opowiadał. Chyba mu imponujesz. No ale nic dziwnego – powiedziałam zamszowo i spojrzałam na niego z podziwem. – Chętnie... Chętnie bym się z tobą spotkała na neutralnym gruncie.
– Hmm – zmierzył mnie uważnie. – Czemu nie. Ale co na to Maciek?
– Maciek? – roześmiałam się. – To tylko mój kumpel z pracy.
– Wydawało mi się, że ma jakieś plany co do ciebie, a ja nie chciałbym mu wchodzić w paradę.
– A skąd! My to jak... brat i siostra. Czułam, że ma opory, więc dodałam: – Wiesz, co? Wybierzmy się jutro do kina we czwórkę, ty, ja, Maciek i Magda. Widzę, że coś między nimi zaiskrzyło.
Tak naprawdę to zaiskrzyło między mną i Damianem, ale dlaczego nie połączyć przyjemnego z pożytecznym. Moja przyjaciółka chwilowo była sama. Może Maciek się jej spodoba.
– Słyszałeś stary? – Damian spojrzał ponad moją głową. Obróciłam się. W drzwiach stał Maciek z dwoma kieliszkami wina. Nie wiem, ile słyszał. Być może wszystko. – Zabieramy jutro panie do kina. A teraz – chwycił mnie za rękę – tańczymy! Do końca imprezy nie odstępował mnie na krok. Damian chwycił przynętę. Czasem napotykałam zbolały wzrok Maćka i trochę było mi go żal, ale przecież niczego mu nie obiecywałam.
Nazajutrz wybraliśmy się do kina. Niestety, nie było miło, mimo że Damian mnie adorował. Maciek wlepiał we mnie wzrok zbitego psa, a Magda była niezadowolona, bo ją ignorował.
– Muszę lecieć – oświadczył Maciek po seansie. – Bawcie się dobrze.
– Na mnie też już pora – rzuciła Magda. A potem pochyliła się nade mną i wyszeptała:
– Nic z tego. Maciek jest zakochany w tobie. Spadam. Damian był zdezorientowany.
– Ale co się dzieje? Matias! No co wy? Chyba tak nie skończycie miło zaczętego wieczoru?! Co im się stało? – zastanawiał się, kiedy zostaliśmy sami. Najwyraźniej nie zorientował się, że właśnie odbił przyjacielowi dziewczynę. A właściwie, że dziewczyna postanowiła zostać odbita.
Poczułam dziwny niesmak, ale szybko się usprawiedliwiłam: „W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Dla takiego mężczyzny warto.” I spędziłam uroczy wieczór z facetem, którego pozazdrościłaby mi każda babka. Niestety, musiałam również spędzić poniedziałek ze snującym się po firmie Maćkiem. A także wtorek, środę, czwartek. Kiedy podnosiłam wzrok, napotykałam jego przygnębione spojrzenie. „Przejdzie mu”, pocieszałam się. Ale gdy do firmy wpadł Damian, żeby zaprosić mnie na małą przekąskę, zrobiło mi się strasznie.
– Maciek, chodź z nami. Ja stawiam. Poznałeś mnie z taką dziewczyną – objął mnie gestem posiadacza.
– Ee... – wydusił Maciek. – Nie możemy wyjść obydwoje, szef się wścieknie.
– Trudno. Ale Agatkę porywam.
Damian, widząc przygnębienie kolegi, chciał go pocieszyć.
– Wyciągniemy go gdzieś wieczorem – zdecydował w sobotę. – Jest jakiś dziwny. Może spodoba mu się inna twoja koleżanka, co?
W końcu uznałam, że muszę mu wytłumaczyć, że nie pomożemy Maćkowi, biorąc go ze sobą na randki. Trochę się bałam. Nie chciałam, by Damian pomyślał, że bawię się czyimiś uczuciami, ale zaryzykowałam.
– Bo widzisz, Damian, ja ci muszę coś powiedzieć... Pewnie będziesz miał do mnie żal, bo Maciek jest twoim przyjacielem, a ja go... Ja go chyba zraniłam.
– Ty? W jaki sposób?
– Kiedy cię zobaczyłam u na w firmie, to przestałam logicznie myśleć – wyznałam. Uśmiechnął się, najwyraźniej połechtany.
– Spodobałeś mi się i postanowiłam poderwać Maćka, żeby zbliżyć się do ciebie. I udało mi się... To okropne, bo on się musi teraz czuć podle. Poza tym nie chciałabym, by ucierpiała wasza przyjaźń... I...
– Spoko. Nic się nie stało – Damian machnął ręką, a na twarzy miał ciągle uśmieszek pełen satysfakcji. – Maciek jest przyzwyczajony. Laski zawsze na mnie leciały. Nic mu nie będzie.
Zaniemówiłam. Co za wrażliwość!
– No... Ale nie żal ci go? Przecież on na pewno czuje się okropnie!
– Przejdzie mu. To co? Drineczka? Udało ci się! Trzeba to uczcić, nie?
Milczałam przez chwilę. Myślałam o biednym Maćku i nie chciało mi się dłużej patrzeć na zadowolonego z siebie, pięknego Damiana.
– Wiesz co? Głowa mi pęka. Może... Może następnym razem – rzuciłam. „Jeśli w ogóle. Bo chyba jednak nie było warto”, dodałam w myślach.