"Mąż Kamili był biednym frajerem. Ale ja też nim byłem! Dostałem za swoje..."
Fot. 123 RF

"Mąż Kamili był biednym frajerem. Ale ja też nim byłem! Dostałem za swoje..."

"Kamila była mną wyraźnie zainteresowana, prowokowała i rzucała niedwuznaczne uwagi. Już na pierwszej randce wylądowaliśmy w moim mieszkaniu. Byłem aż zdziwiony, że poszło tak szybko, ale pożądanie przyćmiło mi logiczne myślenie. Na drugiej randce, równie namiętnej jak pierwsza, powiedziała mi, że jest mężatką. To, co wydarzyło się później, nieźle dało mi w kość..." Tomek, 32 lata 

Moja znajomość z Kamilą zaczęła się banalnie. Na basenie zwróciłem uwagę na ładną dziewczynę, czekałem więc na nią przy wyjściu i zaczepiłem. Odpowiedziała z uśmiechem, który zachęcił mnie do dalszych działań. Zaprosiłem ją na kawę...

Kamila była mną wyraźnie zainteresowana

Była bardzo śmiała, prowokowała i rzucała niedwuznaczne uwagi. Jeszcze tego samego popołudnia wylądowaliśmy w moim mieszkaniu. Byłem trochę zdziwiony, że poszło tak szybko, ale pożądanie przyćmiło mi logiczne myślenie. Tym bardziej że Kamila rzuciła się na mnie jak tygrysica, co bardzo mi się spodobało...
– Muszę lecieć – oznajmiła, gdy potem siedzieliśmy na kanapie.
– Jak to?
– Muszę odebrać dzieci od babci – powiedziała i tu zabiła mi ćwieka.
– Dzieci? – zdumiałem się.
– Tak. Mam trzyletniego synka i pięcioletnią córkę. A co? Przeszkadza ci to? – spytała.
– Mnie? Nie, skądże znowu...
– I nie szukam dla nich tatusia, więc nie musisz się bać, przystojniaku – podeszła i pocałowała mnie. Długo i namiętnie – Spotkamy się w następny czwartek?
– Dasz mi swój numer telefonu?
– Tak, ale dzwoń na ten – podała mi wizytówkę. – To mój służbowy,  biuro nieruchomości. Już wtedy powinienem się domyślić, że nie jest samotną matką. Ale nie chciałem pytać.

Wyznała, że jest mężatką, ale...

Drugie spotkanie było tak samo gorące, jak pierwsze, może nawet jeszcze bardziej. Potem Kamila powiedziała mi, że ma męża.
Ale jestem z nim nieszczęśliwa – dodała ze smutną miną. – To od początku była pomyłka. Wiedziałam, że będziemy samotni ze sobą. A jednak się zdecydowałam. Może bałam się wycofać, wszystko było zaplanowane...
– No, ale przecież macie dwójkę dzieci... – zauważyłem.
– Nie bądź złośliwy, czego się nie robi dla ratowania małżeństwa! – odparła prawie ze łzami w oczach. – W zasadzie jesteśmy dwójką obcych sobie ludzi. Łączą nas dzieci i tyle. On ciągle siedzi w pracy i bardzo dobrze, bo patrzeć na niego nie mogę. Nie sypiamy ze sobą. Od narodzin synka nie wpuściłam go do sypialni. Gdyby mnie dotknął, zrobiłoby mi się niedobrze.
– Nie wiem, czy chcę to wiedzieć...
– Ale ja chcę, żebyś to wiedział. Dla mnie liczy się dobro dzieci. Nigdy przedtem... – zaczęła, po czym umilkła i spuściła głowę.
– Co nigdy przedtem?
– Nigdy przedtem nie czułam do nikogo tego, co do ciebie. Usychałam z samotności. Myślałam, że tak będzie zawsze, ale... spotkałam ciebie, kochany – wyszeptała.

Kamila starannie ukrywała nasz związek

Spotykaliśmy się raz w tygodniu. Z trudem udawało mi się namówić ją, żeby poszła na kawę, do kina czy na spacer.
– A jak ktoś nas zobaczy? Będzie awantura w domu, dzieci się zdenerwują – mówiła, zaciskając nerwowo dłonie.
– Mówiłaś, że jesteś mu obojętna, dlaczego więc miałaby być awantura? – zdziwiłem się.
– Nie wiesz, co to jest urażona męska ambicja? – prychnęła.
– Czyli twój mąż jest jednak zazdrosny?
– Możemy o nim nie rozmawiać? Marnujemy tylko nasze popołudnie na niepotrzebną kłótnię – próbowała mnie pocałować, ale ją odsunąłem, bo już od jakiegoś czasu dojrzewało we mnie pewne pytanie.
– A myślałaś kiedyś o tym, aby być naprawdę szczęśliwa? Odejść od męża i związać się z kimś innym?
– Nie – wyznała. – Czemu pytasz?
– To pomyśl o tym. Nie przeszkadza mi, że masz dzieci. Moglibyśmy... – poczułem, że w gardle rośnie mi wzruszenie. Żadnej innej kobiecie dotąd nie składałem takiej deklaracji. – Przestać się ukrywać i żyć razem. Mam dobrą pracę, ty masz firmę, no i dostaniesz alimenty, chociaż i bez nich sobie poradzimy...
– Naprawdę tak myślisz? – zarzuciła mi ręce na szyję. – To taka piękna propozycja. Zaraz cię za nią wynagrodzę...

Obiecała, że powie o nas mężowi, ale ciągle to odwlekała

Mijały jednak kolejne dni i tygodnie, a moja propozycja nie spotkała się z odzewem. Wracałem do niej, ale ciągle słyszałem wymówki.
– Teściowa jest w szpitalu, coś ma z nerkami. Jak ja mu teraz powiem, że odchodzę? Poza tym nie możemy jej denerwować. To dobra kobieta i nie jej wina, że ma beznadziejnego syna...– Muszę się skupić na pracy, niepotrzebne mi dodatkowe zawirowania... Klienci mi się wysypali, a płatności czekają... – Poczekajmy jeszcze trochę. Cierpliwości, kochany. Musimy być odpowiedzialni...
Ale ja już nie chciałem być cierpliwy. Nie chciałem zasypiać sam i budzić się samotnie. Nadeszły święta. Sądziłem, że to dobry moment, aby Kamila wreszcie poważnie porozmawiała z mężem. Potem jej dzieci miały pojechać do dziadków, a my zamierzaliśmy razem spędzić sylwestra. Kupiłem dla nas dwa miejsca na imprezie w hotelu. Z noclegiem. Wiedziała o tym doskonale i cieszyła się, gdy jej o tym powiedziałem.

Święta spędziliśmy oczywiście osobno

Żeby nie myśleć o niej, pojechałem do siostry i szwagra. Dotychczas nie mówiłem im o tym, że z kimś jestem, ale teraz to powiedziałem.
– O, super, a już myślałam, że nie doczekam się bratowej! – ucieszyła się Marysia. – To dlatego byłeś taki tajemniczy przez ostatnie miesiące? Ty podrywaczu! Opowiadaj o tej dziewczynie, jaka ona jest! Napomknąłem, że ma dzieci. Jakoś to przełknęli, choć po minie siostry poznałem, że wolałaby dla mnie pannę i bez potomstwa.
– Czyli kobieta po przejściach – podsumowała. – Rozwódka? Wdowa?
– Tak jakby rozwódka – wykręcałem się.
– Co to znaczy: „tak jakby”? – brwi mojej siostry podjechały w górę.
– Jest w separacji... – skłamałem.
– Czyli nie rozwódka?
– Daj spokój, Mary – wmieszał się szwagier. – Przecież Tomek to dorosły człowiek. Wie, co robi. To na pewno fajna dziewczyna, a w życiu różnie bywa. Co nie, Tomek?
– Tak. Podasz mi rybę, jest bardzo smaczna – zmieniłem szybko temat, jednak w oczach siostry widziałem niepokój. I sam poczułem się nieswojo. Skoro nie mogę jasno wytłumaczyć najbliższym tej sytuacji, to może ona wcale nie jest taka dobra, jak mi się wydaje.

Kiedy zacząłem za bardzo naciskać, ulotniła się

Po świętach Kamila przybiegła na nasze czwartkowe spotkanie jak na skrzydłach i już w progu rzuciła się na mnie.
– Szkoda, że nie możesz zostać na całą noc – powiedziałem, gdy leżała do mnie przytulona na dywanie. – Zrobiłbym ci rano kawę... Poszlibyśmy na spacer do parku albo zostali w domu... No, ale już niedługo będziemy całą noc razem. W sylwestra. I zawsze... Kamila poruszyła się niespokojnie.
– Coś się stało? – spytałem.
– Wiesz, Tomek, chyba raczej nie będę mogła iść z tobą na tego sylwestra, widzisz... – zaczęła się tłumaczyć.
– Jak to? Przecież byliśmy umówieni!
– Mój mąż miał wyjechać, ale... wymyślił sobie, że razem pojedziemy do dziadków po dzieci, już im to powiedział i teraz ja nie mogę zawieść. Sam rozumiesz...
Poderwałem się na równe nogi, wściekły jak nigdy dotąd.
– Miałaś z nim porozmawiać w święta. I co? Nie porozmawiałaś?
– To nie tak. Powinieneś zrozumieć...
– Ja już nic nie chcę rozumieć. Albo jesteś ze mną, albo...
Kamila też wstała i zaczęła się szybko ubierać. Twarz wykrzywił jej gniew.
– Mam wybierać między tobą a dziećmi? Nie ma mowy! Jestem dobrą matką!
– Tak, dobrą matką, która sypia z innym facetem i okłamuje wszystkich? – wyrwało mi się, zanim ugryzłem się w język, ale ona jakby na to czekała.
– Tak o mnie myślisz? – syknęła. – Dobrze wiedzieć. To koniec z nami!
Wypadła z mojego mieszkania jak burza i tyle ją widziałem.

Rodzina odetchnęła z ulgą

Próbowałem dzwonić na jej komórkę, ale numer był niedostępny. A potem sam cisnąłem komórkę w kąt i poszedłem do sąsiada. Wiedziałem, że ma lekarstwo na moje problemy. Zawsze miał. Zwłaszcza odkąd odeszła jego żona.
– Kłopoty z babą? – spytał, gdy tylko stanąłem w drzwiach. – Domyślałem się. Ładna była ta bestyjka, co do ciebie latała, ale źle jej patrzyło z oczu. Znam się na babach, nie to, co wy – młodzi, naiwni jak dzieci. Tomek, mam akurat coś dla nas obu, napijemy się. Nie przejmuj się, stary, baby są strasznie wredne. I tyle...
Gdy wytrzeźwiałem i wyleczyłem kaca, wsiadłem w samochód i pojechałem do rodziny. Bilety na sylwestrowy bal dałem siostrze i szwagrowi. Byli w siódmym niebie. Siostra tylko spytała, czemu nie idę na sylwestra z sympatią, ale burknąłem, że to skończone, niewypał i pomyłka. Nie zdołała ukryć wyrazu ulgi na swojej twarzy. Sądzę, że domyślała się kłopotów, jednak nie chciała nic mówić. Ja natomiast nic po sobie nie pokazałem.

Byłem frajerem tak samo jak jej mąż

Jestem facetem, ukrywałem więc, co przeżywam, a wewnątrz mnie szalało piekło. Tęskniłem. Rozpaczałem. Miałem ochotę ją udusić, a jej mężowi wykrzyczeć w twarz, co z niej za lafirynda. Ale w końcu się powstrzymałem. Bo co by to dało? Pomyślałem, że jeszcze bardziej skrzywdziłbym tego faceta, który prawdopodobnie niczemu nie był winny. Pewnie żył w nieświadomości, co wyprawia jego żona, biedny frajer... Ale i ja byłem frajerem. Zabawką. Miałem za swoje. Sylwestra spędziłem z sąsiadem, który mi i sobie dolewał lekarstwa na miłosne męki. Trochę pomogło. Parę tygodni później, jeszcze w styczniu, widziałem Kamilę w centrum handlowym na kawie z jakimś facetem. Patrzyłem na nią przez chwilę i przyznam, że czułem tylko gniew. Ewidentnie go uwodziła, zaczepiała i prowokowała. Nie był to jej mąż, bo tego biedaka znałem z fotografii. Po prostu znalazła sobie kolejny obiekt do erotycznej zabawy. I wtedy spłynęło na mnie kolejne uczucie – ulga. Naprawdę cieszyłem się, że już z nią nie jestem. 

 

 

Czytaj więcej