"Moja była żona chciała spędzić ze mną noc. Wiedziałem, że jeśli ulegnę, będę bardzo żałował..."
Fot. 123 RF

"Moja była żona chciała spędzić ze mną noc. Wiedziałem, że jeśli ulegnę, będę bardzo żałował..."

"Byłem szczęśliwy z Anią, moją drugą żoną, ale gdy spotkałem Paulinę, wszystkie wspomnienia wróciły. Przekonałem się, że w byłych żonach jest coś takiego, co naprawdę może zgubić faceta. Znasz wszystko: smak jej ust, zapach perfum… Powtarzasz sobie „Było, minęło”, ale wystarczy, że ona cię pocałuje, a ty od razu tracisz głowę. To spotkanie było dla mnie prawdziwą próbą..." Tomek, 35 lat

Było poniedziałkowe popołudnie. Kilka najbliższych dni miałem spędzić w delegacji. Żona wspaniałomyślnie podwiozła mnie na lotnisko.
– Do czwartku – Ania wydęła usta w zabawny dzióbek, zachęcając mnie, żebym ją pocałował. Szybko dałem jej buziaka i ruszyłem w stronę szklanych drzwi prowadzących do terminala. Potem rzuciłem okiem na tablicę odlotów. Odprawa na lot do Warszawy właśnie się zaczynała, więc ustawiłem się w kolejce.

Niespodziewanie zobaczyłem moją byłą żonę

– Tomek? – usłyszałem nagle za plecami znajomy głos.  „Niemożliwe! To Paula”, pomyślałem. Przede mną stała atrakcyjna blondynka.
– O rany! Ale spotkanie! – nie kryła zadowolenia.
– Poproszę o pana bilet… – przerwała nam nagle kobieta z obsługi. – Tylko bagaż podręczny?
 – Tak, tak… – odpowiedziałem, nie zwracając na nią uwagi.
 – Mamy sobie tyle do opowiedzenia… – mrugnęła w moją stronę.
– Proszę i życzę państwu miłego lotu – pożegnała nas pani z obsługi lotniska.
„Jakiemu państwu?”, obruszyłem się w duchu, słysząc niefortunne sformułowanie. Choć prawdę mówiąc, trzeba mieć nie lada szczęście, żeby w takich okolicznościach spotkać pierwszą żonę. Co więcej, mieliśmy siedzieć obok siebie! 
– Na długo lecisz do Warszawy? – spytała Paula, kiedy przeszliśmy przez bramki bezpieczeństwa. 
– Na trzy dni. Wysłali mnie w delegację. A ty? 
– Od trzech lat mieszkam w stolicy na stałe – zaczęła opowiadać. – Wyjechałam do Warszawy za facetem. Wydawał się wart każdego poświęcenia, ale jakoś nam nie wyszło… – wzruszyła ramionami.

Paula wyglądała pięknie!

Przyglądałem jej się z zachwytem. Nic się nie zmieniła. Wyglądała zjawiskowo, jak zawsze. Rok temu skończyła 35 lat, ale czas działał tylko na jej korzyść. Kiedy rozmawialiśmy, w pewnej chwili zaczęła bawić się wisiorkiem. Mój wzrok mimowolnie zsunął się niżej, na jej dekolt. Moja była żona mogła pochwalić się wieloma atutami i potrafiła sprytnie je wykorzystywać. Przełknąłem ślinę, bo z wrażenia zaschło mi w gardle. Wstyd było się przyznać, ale jej ciało nadal robiło na mnie wrażenie. Gdy zajęliśmy miejsca w samolocie, Paulina złapała mnie za rękę.
– Przepraszam, że tyle gadam…Nawet nie zapytałam, co u ciebie – uśmiechnęła się.  
– U mnie? – zareagowałem jak uczniak wyrwany do odpowiedzi. – Wszystko gra. Ożeniłem się drugi raz – odpowiedziałem i uwolniłem rękę z jej uścisku.
I jesteś wreszcie szczęśliwy? – spytała z lekkim wyrzutem.  
– Dobrze wiesz, że szczęście to skomplikowana sprawa – odparłem wymijająco. Nie miałem ochoty zagłębiać się w szczegóły.

Ania była zupełnie inna niż ona

Moja druga żona, Ania – spokojna, poukładana domatorka była najlepszym, co mogło mi się przytrafić, ale doskonale pamiętałem czasy, gdy na zabój kochałem się w Paulinie… Gdziekolwiek się pojawiliśmy, wszyscy mężczyźni pożerali ją wzrokiem. Paula miała w sobie coś prowokującego, a zainteresowanie facetów schlebiało jej do tego stopnia, że lubiła ich zdobywać, flirtując bez opamiętania. Twierdziła, że jest mi wierna, ale i tak zacząłem podejrzewać ją o romans z moim kumplem. Zachowywałem się jak klasyczny Otello i wariowałem. Nie potrafiłem zapanować nad zazdrością. Kiedyś w porywie złości uderzyłem żonę… Pamiętam, jak spojrzałem wtedy w jej przerażone oczy i zrozumiałem, że to koniec. 
–  Myślę czasami o tobie… – Paulina nachyliła się w moją stronę, wyrywając mnie z zamyślenia. – Żaden facet nie był o mnie tak zazdrosny jak ty – szepnęła.
– E tam, stare dzieje – stwierdziłem, siląc się na obojętność.
Słysząc to, moja była żona westchnęła z rozrzewnieniem i z premedytacją obróciła się tak, żebym znowu mógł podziwiać jej dekolt.
– Prosimy zapiąć pasy – usłyszałem z głośników głos stewardesy. – Podchodzimy do lądowania. 
– Słuchaj, a może byśmy się spotkali? – spytała nagle Paula. – Czemu masz się włóczyć sam po Warszawie? Pokażę ci kilka fajnych miejsc. Tutaj masz moją wizytówkę – podała mi mały kartonik. – Zadzwonisz? – zapytała.
Zawahałem się, ale tylko przez chwilę… 

Zacząłem tracić głowę

Gdy we wtorkowy wieczór wykręcałem numer Pauli, niczego nie planowałem. Jednak kiedy ją zobaczyłem, od razu pożałowałem swojej decyzji. Paulina przyszła w sukience, jakiej nigdy nie założyłaby moja obecna żona. Wyglądała obłędnie. Poszliśmy do knajpy. Może powinienem wypić jednego drinka i wrócić grzecznie do hotelu. Może… Ale w byłych żonach jest coś takiego, co naprawdę może zgubić faceta. Myślisz sobie: „Nie dam się nabrać na te jej sztuczki”. A jednak się im poddajesz. Kładziesz rękę na jej plecach i czujesz, że to jak powrót na utracony ląd. Znasz wszystko: smak jej ust, zapach perfum… Powtarzasz sobie: „Było, minęło”, ale wystarczy, że ona cię pocałuje, a ty od razu tracisz głowę.

Paulina nie traciła czasu...

Byliśmy już po kilku drinkach, gdy Paulina chwyciła mnie za ręce i zalotnie zaczęła bawić się moimi palcami.
– Ale mi serce bije! – zaśmiała się. – Wszystko przez ciebie… – droczyła się, rozchylając zalotnie usta.  Szumiało mi w głowie. Chciałem się odsunąć, ale wtedy Paula przytuliła twarz do mojego policzka. Poczułem jej oddech przy swoim uchu i zrobiło mi się gorąco.
– Jesteśmy w knajpie… – powiedziałem, próbując zakończyć tę niedwuznaczną sytuację.
– I co z tego? Przecież nikt nas nie widzi – kokietowała Paulina, wodząc palcem po moim policzku.
– Paula, przestań… – zacząłem, a wtedy ona zaczęła mnie całować.
Ta kobieta nigdy nie marnowała czasu. A całowała tak namiętnie, że aż zabrakło mi tchu. Przerwała tylko po to, by powiedzieć:
– Zamówię nam taksówkę… 
– To od razu zamów dwie – stęknąłem ochryple.
– Jak to? – nie kryła zawodu.
– Nie mogę… – wyjąkałem, nagle odzyskując trzeźwość umysłu. – Nie mogę tego zrobić Ani – powiedziałem już pewniejszym głosem.

Wiedziałem, że będę żałował

Na szczęście mój zdrowy rozsądek w porę postanowił wkroczyć do akcji.
– Nie będziesz żałował – nalegała Paulina.
– Oczywiście, że będę żałował – spojrzałem na nią poważnie.
Frajer! – syknęła, kiedy zakładałem marynarkę.
– Być może… – wzruszyłem ramionami. – Ale przynajmniej będę mógł jutro spojrzeć sobie w oczy – powiedziałem i odwróciłem się na pięcie. Kiedy wyszedłem na ulicę, poczułem na twarzy zimny powiew wiatru i ogromną ulgę. Wyjąłem telefon i wysłałem żonie SMS-a: „Kocham Cię, wiesz?”. Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Ania odpisała po kilku minutach: „Wiem, kotku. Tęsknię za tobą”. Uśmiechnąłem się do siebie. Zdecydowanie wystarczy mi jedna żona.  

 

Czytaj więcej