"Mój mąż stał się okropnym leniem. Obiecywał, że wszystko zrobi, ale później. A to „później” zmieniało się w miesiące i w lata. Nie chciałam, żeby prał czy gotował, aż taka nowoczesna nie jestem. Chciałam tylko, żeby po męsku zadbał o dom. Ale on nie dbał. Nie chciał się zająć drobnymi naprawami, o remoncie nawet nie wspominając. W końcu razem z sąsiadką obmyśliłyśmy, co zrobić..." Roma, 57 lat
Witek stał zaskoczony przy drzwiach do pokoju i na przemian przymykał je popchnięciem, później znów otwierał. Nasłuchiwał przy tym uważnie, ale nie wydawały żadnego dźwięku. Demonstracyjnie nie zwracałam na niego uwagi.
– Nie skrzypią! – powiedział wreszcie z niedowierzaniem. – To przez wilgoć w powietrzu, czy co?
– Nie przez wilgoć – pokręciłam głową. – Rysio przyszedł i naoliwił zawiasy.
– Jaki Rysio? – mąż się najeżył.
– Rysio. Twój przyjaciel i nasz sąsiad – rzuciłam z udawaną obojętnością. – Zatroszczył się, żebym nie ogłuchła. Przecież te drzwi już tak skrzypiały, że i u nich było słychać.
– Mogłem sam naoliwić zawiasy – warknął mąż i poczerwieniał na twarzy.
– Mogłeś. Prosiłam o to od lat. Na szczęście masz przyjaciela, który zadbał, żebyś się nie przemęczał – uśmiechnęłam się złośliwie.
Witek pokręcił się jeszcze, pokręcił i w końcu wyszedł z domu. Byłam pewna, że poszedł rozmówić się z sąsiadem. Ale on nie wiedział, że Rysiek spodziewał się jego wizyty i cała sprawa została ukartowana z nim i z jego żoną Grażynką. To był pomysł Grażynki, której zrobiło się mnie żal. Dlaczego? Bo mój Witek stał się okropnym leniem i nie pomagał mi w domu. Nie chciałam, żeby prał, prasował i gotował, aż taka nowoczesna nie jestem. Chciałam tylko, żeby po męsku dbał o dom. A on nie dbał. O poważnym remoncie nie chciał słyszeć, ale nie zajmował się nawet drobnymi naprawami. I tak od lat drzwi u nas skrzypiały, zamki się nie zamykały, okna się nie otwierały, zapychały się rynny. Witek obiecywał, że wszystko zrobi, ale później. To „później” zmieniało się w miesiące i w lata. Prosiłam, groziłam, przekonywałam, kłóciłam się. Nic nie pomagało.
Kiedyś szczerze powiedziałam Grażynie, że zazdroszczę jej męża.
– Twój Rysiek jest pomocny, a mój chłop taki oporny – powiedziałam. – O wszystko muszę z nim walczyć, a efektów brak. – Jak chcesz, to pożyczę ci Ryśka – przyjaciółka uśmiechnęła się chytrze.
– Jak to? – nie zrozumiałam.
– Mężczyźni lubią rywalizację – zaśmiała się. – Jak Witek zobaczy, że inny facet wchodzi ze swoim śrubokrętem na jego terytorium, od razu się za siebie weźmie.
– Prędzej obrazi się na Ryśka albo i co gorszego mu zrobi! – wystraszyłam się. – Lepiej porozmawiaj z mężem, czy on się w ogóle na to zgodzi.
– Porozmawiam – obiecała. – Znam go. Mały prztyczek w nos sąsiada z pewnością sprawi mu frajdę.
Tak jak przewidziała Grażynka, Rysiek zgodził się wziąć udział w naszym spisku. Na początek więc naoliwił te drzwi i zrobił to z wielką radością.
– Jeśli to nie podziała na Witka, będę naprawiać dalej, aż on się wkurzy – śmiał się. – Zobaczysz, wcześniej czy później twój mąż poczuje zazdrość. Ale chyba się na mnie nie obrazi.
Witek jednak się obraził. Tamtego wieczoru nie poszedł do Ryśka, tylko przewietrzył głowę, a później zaczął udawać, że sąsiad nie istnieje. Do mnie też prawie przestał się odzywać. Kilka dni później Rysiek naprawił kuchenną szafkę i mój mąż musiał zauważyć, że drzwiczki już nie wylatują. Wolał jednak udawać, że nic się nie dzieje. W sobotę zrobiłam pranie i poszłam je wywiesić w ogrodzie. Rysiek zobaczył mnie z daleka, przeszedł przez furtkę i z uśmiechem zaczął podawać mi klamerki. Nagle z domu wyszedł mój mąż, rozjuszony jak młody byczek. Dawno go takiego nie widziałam.
– Ty tu czego?! – warknął na przyjaciela.
– Pomagam twojej żonie – stwierdził Rysiek z udawaną beztroską. – Skoro ty skapcaniałeś i nic ci się nie chce, to ja służę pomocą!
– Ja ci posłużę! – Witek rzucił się w jego stronę, ale sąsiad zrobił unik i czmychnął do siebie.
Mąż z zaciętą miną pomógł mi rozwiesić to pranie. Natomiast w poniedziałek naprawił kapiący kran. A później stwierdził:
– Chyba trzeba zaplanować remont domu, co ty na to?
– Wolę, żebyś mniej planował, więcej robił – powiedziałam.
Prowokacja przyniosła skutek. Znów mam mężczyznę w domu. Teraz trzeba jeszcze pogodzić go z Ryśkiem, bo wciąż traktuje przyjaciela jak powietrze.