"Dorota kochała się tak, jakby od tego zależało jej życie. Miała wdzięk młodej dziewczyny i doświadczenie dojrzałej kobiety. Nie zastanawiałem się, dlaczego na szkoleniu wybrała mnie, choć było tam kilku przystojnych i majętnych mężczyzn. Po prostu uznałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni. I to był błąd..." Adam 32 lata
Kiedyś miałem dobre życie. Może trochę nudne i przewidywalne, ale nie narzekałem. Zaraz po studiach na politechnice założyłem z przyjacielem biznes. Nie było lekko, ale po kilku latach interes zaskoczył i nasze garażowe przedsięwzięcie rozrosło się w zatrudniającą pięćdziesiąt osób firmę. Miałem dobrą i mądrą dziewczynę. Poznaliśmy się jeszcze na pierwszym roku, byliśmy w jednej grupie. Pracowała ze mną. Mieszkaliśmy razem. Planowaliśmy ślub. A potem mój wspólnik wymyślił, że pojadę na to szkolenie z zarządzania dla szefów firm...
Ekskluzywny ośrodek w górach, ciepła jesień, wieczorki integracyjne, zakulisowe rozmowy, dobre alkohole... Zauważyłem ją drugiego dnia. Brunetka o cudownej figurze i zniewalającym uśmiechu. Była jedną z prelegentek. Po kolacji podszedłem, by dopytać o szczegóły jej wystąpienia. Siedziała przy barze.
– Chyba nie będziemy rozmawiać o pracy?! – Jej głęboki, gardłowy śmiech sprawił, że poczułem ciarki na plecach.
– A o czym chciałaby pani rozmawiać? – Podjąłem grę.
– Dorota. – Wyciągnęła rękę.
– Adam. – Chwyciłem jej drobną dłoń i zamknąłem w swojej. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy tego pierwszego wieczoru. Zapamiętałem niski głos, kuszące spojrzenia i nieodpartą chęć, by jak najszybciej znaleźć się z tą kobietą w hotelowym pokoju i zedrzeć z niej obcisłą sukienkę. Wymknęliśmy się po angielsku. Osobno. Spotkaliśmy się w windzie i... prawie rzuciliśmy się na siebie. Ona kochała się tak, jakby od tego zależało życie. Była zdecydowana i delikatna zarazem. Miała w sobie wdzięk młodej dziewczyny i doświadczenie dojrzałej kobiety. Dotyk jej ciepłych dłoni sprawiał, że traciłem zmysły...
Wtedy nie zastanawiałem się, dlaczego wybrała akurat mnie, choć na szkoleniu było kilku przystojnych, majętnych mężczyzn. Po prostu uznałem, że jesteśmy sobie przeznaczeni. A gdy po dwóch dniach ukradkowych spojrzeń, kradzionych pocałunków i wypełnionych intensywnymi doznaniami nocy wracałem do domu, już wiedziałem, że teraz wszystko się zmieni.
– Poznałem kogoś – powiedziałem Uli, mojej dziewczynie. – To... to jest prawdziwa miłość – dodałem, nie myśląc o tym, jak bardzo ją ranię. Rozstanie nie było łatwe. Tym bardziej że łączyły nas interesy.
– Jesteś pewien, że dobrze robisz? – zapytał mnie Michał, mój wspólnik. – Przecież nawet nie znasz tej całej Dory... I co z tego? Ja wiedziałem swoje. Ostatecznie kupiłem wolność dzięki okrągłej sumce, którą przelałem na konto Uli. Potem moje życie nabrało rozpędu.
Randki z Dorą, dobry seks, ryzykowny seks, seks w tysiącu odsłonach... Jeszcze nie spotkałem kobiety, która potrafiłaby wydobyć z tej sfery życia takie bogactwo doznań... Byłem wniebowzięty. Tryskałem radością, energią i pomysłami.
– Może faktycznie rozstanie z Ulą to nie był zły pomysł – przyznał mi rację Michał. Po dwóch miesiącach Dora się do mnie wprowadziła. Nie miałem problemu, żeby namówić wspólnika, byśmy ją zatrudnili. Jako świetny fachowiec miała w środowisku rewelacyjne opinie. Wszystko układało się idealnie. Czy mogłem się spodziewać, że gdy któregoś wieczoru wrócę do firmy po jakieś papiery, zobaczę moją Dorę kochającą się na stole konferencyjnym z szefem działu sprzedaży? Obejmowała go udami, a on poruszał się w niej rytmicznie...
– Miałaś iść na masaż – odezwałem się jak ten głupek. Dopiero wtedy mnie zauważyli. Maciek w panice zaczął wciągać spodnie, a Dora opuściła spódnicę.
– Nie wiem, co we mnie wstąpiło – tłumaczyła z płaczem w drodze do domu. – Ten człowiek nic dla mnie nie znaczy. On... on mnie uwiódł. Wybaczysz mi? Co miałem zrobić? Zwolniłem Maćka dyscyplinarnie. A Dorce kazałem przysiąc, że to się już nigdy więcej nie powtórzy. Przecież ją kochałem.
Z czasem wszystko między nami wróciło do normy, a w naszym łóżku dzięki mojej zazdrości zrobiło się jeszcze bardziej pikantnie i gorąco. Może dlatego nie wnikałem w to, co moja ukochana robi, kiedy kilka razy w tygodniu wychodzi wieczorami. A to na lekcje jogi, a to na spotkanie z przyjaciółką... Minęło dobre pół roku, nim wyczułem zapach męskich perfum w jej włosach. Może dlatego się nie zorientowałem, że za każdym razem to były inne perfumy. A może dlatego, że zawsze po powrocie brała prysznic. Któregoś wieczoru poszedłem za nią. Ale nic. Faktycznie spotkała się z Alą, koleżanką z pracy. Wypiły kawę, pogadały i każda ruszyła w swoją stronę. Dora na zakupy. Czekałem, aż wybierze w sklepie sukienkę. Potem zniknęła w przymierzalni. Kiedy po pół godzinie poszedłem jej poszukać, sukienka wisiała przy lustrze, ale Dory nie było. Nie wiem, którędy wyszła. Przez przypadek trafiłem na jej auto na parkingu. Miało zaparowane szyby. Zapukałem. Uprawiała z jakimś facetem seks na tylnym siedzeniu. Podobno nie wiedziała nawet, jak koleś ma na imię. Znowu płakała i zarzekała się, że to ostatni raz, że miała gorszy dzień, a ja byłem zapracowany...
Ale już wiedziałem, że ta dziewczyna ma problem. I ja, jeśli ją kocham, też go mam. Poszliśmy do psychologa. Dora zaczęła indywidualną terapię. Raz w tygodniu chodziliśmy wspólnie na terapię par. Oczywiście nadal zdarzało jej się nie wrócić na noc do domu. Ale wiedziałem, że choroba mojej dziewczyny to nie katar, nie minie od razu. Cierpliwie czekałem. Słuchałem kłamstw i zapewnień, że to już ostatni raz... I cierpiałem w samotności. Bo nikt nie wiedział o naszych kłopotach. W firmie tworzyliśmy zgodny team. Dzięki Dorze, jej wiedzy i pomysłom biznes kwitł. Wkrótce, o dziwo na wniosek Michała, moja ukochana weszła do zarządu i stała się pełnoprawnym wspólnikiem. Zacząłem wierzyć, że wszystko się ułoży...
Wkrótce jednak znowu nie wróciła na noc. Byłem zmęczony. Wiedziałem, że długo tego nie wytrzymam. I wtedy zadzwonił telefon. Byłem pewien, że to ona.
– Cześć, to ty, Adam? – Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że głos w słuchawce należy do Magdy, żony Michała.
– Co się stało? – pytałem przestraszony.
– Chcesz wiedzieć, gdzie jest Dora? – spytała cicho. – W hotelu Vincent – dodała, nie czekając na odpowiedź. – Pewnie jesteś ciekaw, skąd to wiem – wzdycha. – Ano stąd, że jest tam z moim mężem...
Adam, oni mają romans i z tego, co zdążyłam ustalić, już zaczęli starania o to, żeby wykolegować cię z firmy. Znalazłam papiery w komputerze Michała. Podsłuchałam ich rozmowę. Adaś, musimy coś zrobić, i to szybko, bo stracimy wszystko – rzuca i rozłącza się. Już nie czekałem na Dorę, bo wiedziałem że ona nie wróci. Czekałem na ranek, żeby zacząć działać. To fakt, byłem naiwny jak dziecko. Wybaczałem jej wiele zdrad. Ale tej ostatniej nie mogłem darować.