"Byłem podwójnie oszukany. Przez ukochaną i przez własnego ojca...!"
Fot. 123RF

"Byłem podwójnie oszukany. Przez ukochaną i przez własnego ojca...!"

"Brat ostrzegał mnie przed tą dziewczyną, ale nie chciałem go słuchać. Łudziłem się, że w końcu znalazłem szczęście w miłości. Tylko że Kasia nie podobała się mojej rodzinie, właściwie lubił ją tylko tata…"  Piotr, 24 lata

Zawsze zakochiwałem się w niewłaściwych kobietach, z żadną nie umiałem ułożyć sobie życia. Myślałem, że już nigdy nie znajdę odpowiedniej dziewczyny, gdy na horyzoncie pojawiła się Kasia. Poznałem ją podczas wakacji, kiedy ja i mój brat, Krzysiek, dorabialiśmy w firmie ojca.

Była sekretarką taty. Od razu mi się spodobała...

Mieliśmy wiele wspólnych tematów do rozmowy – poszliśmy kiedyś na kawę, potem do kina, no i zacząłem ją traktować jak swoją dziewczynę. Mój ojciec także Kasię lubił, uważał, że jest świetną pracownicą. Tylko Krzysiek kręcił nosem na nasz związek. „On chyba jest zazdrosny!”, uznałem, bo moja Kasia była i mądra, i śliczna, i bardzo atrakcyjna. Każdy facet chciałby mieć taką dziewczynę… Jednak gdy mama zaczęła mnie z niepokojem wypytywać o nią, wyczułem od razu, że jest do niej źle nastawiona. I byłem pewien, że to robota Krzyśka… Wkurzyłem się. Postanowiłem z nim pogadać – zaprosiłem go na piwo do pubu.
– Czemu tak bardzo nie lubisz Kasi? – zapytałem.
– To moja sprawa! – burknął.
– Nie do końca – wytknąłem mu. – Mam wobec niej poważne plany i nie byłoby dobrze, gdybyś nie lubił swojej bratowej…
– Chcesz się z nią ożenić? – zdziwił się.
– Owszem, biorę to pod uwagę – wyznałem szczerze.
– Piotrek, proszę, nie rób tego błędu! – przeraził się.
– A niby dlaczego nie? – dociekałem.
– Stary, nie pytaj mnie o to, tylko posłuchaj mojej dobrej rady! – dorzucił. Niczego więcej nie udało mi się z niego wyciągnąć.

Nie posłuchałem go. Wciąż spotykałem się z Kasią...

Skończyłem studia i chciałem jakoś poukładać sobie życie… Przede wszystkim znalazłem dobrą pracę i wyprowadziłem się z domu. Ojciec dał mi klucze do starego mieszkania rodziców, które przez ostatnie miesiące było wynajmowane.
– Możesz tam zamieszkać z Kasią – zaznaczył. – Tylko lepiej trzymaj to w tajemnicy przed mamą i Krzyśkiem. Oni jakoś nie darzą jej sympatią… Jednak pewnego wieczora brat wpadł do mnie niezapowiedziany. Kasia akurat wychodziła z łazienki w szlafroku – wyglądała na zadomowioną.
– Co ty tutaj robisz?! – naskoczył na nią od progu.
– Mieszkam… – odparła spokojnie.
– Mało ci?! – uniósł się Krzysiek. – Nie masz ani krzty przyzwoitości! Zachowujesz się jak… jak…
– Tylko spróbuj skończyć! – przerwałem mu oburzony. – I wynoś się stąd!
– Jaki ty jesteś… żałosny… – brat spojrzał na mnie z pogardą, ale posłuchał i opuścił mieszkanie. A ja przytuliłem roztrzęsioną narzeczoną do siebie.

Moje relacje z bratem stały się wręcz wrogie

W następną niedzielę zostałem zaproszony do rodziców na obiad. Krzysiek też tam był, więc jak tylko zostaliśmy sami, postanowiłem się z nim rozmówić.
– Słuchaj, nie życzę sobie – zacząłem bez wstępu – żebyś w ten sposób traktował Kasię. Możesz być o nią zazdrosny, ale należy jej się szacunek…
– Chyba żartujesz? – zatkało go. – Ja mam być o nią zazdrosny? Ty sądzisz, że ona mi się podoba? Moje stwierdzenie wyraźnie go rozbawiło.
– Słuchaj, sam przyznaj, że nigdy nie miałeś szczęścia do dziewczyn – powiedział w końcu.
– Nie wiem, co to ma do rzeczy – obruszyłem się.
– Ma, i to bardzo dużo – dodał. – Pamiętasz, gdzie poszła twoja poprzednia dziewczyna po zakończeniu związku z tobą?
– Do klasztoru – wzruszyłem ramionami. – Uznała, że to jej powołanie. Ale co to ma wspólnego z Kasią?
– A jakie jest przeciwieństwo klasztoru?
– Nie podoba mi się twoja sugestia – uniosłem się. – I powtarzam: nie mieszaj się do mojego życia!
Po tej rozmowie nasze relacje stały się wręcz wrogie. Mama nadal nie akceptowała mojej znajomości z Kasią, więc oparcie miałem jedynie w ojcu. Niestety, niebawem i on zaczął mieć kłopoty. Któregoś dnia przyszedł do nas z walizką...

Mój ojciec zamieszkał ze mną i Kaśką

– Mama wyrzuciła mnie z domu – powiedział. – Ubzdurała sobie, że mam romans. To jakiś obłęd, co się dzieje w tej rodzinie! – chwycił się za głowę.
– Spokojnie, tato, na razie możesz zamieszkać z nami… – poklepałem go po plecach. – A z czasem mama na pewno ochłonie. Niestety, mijały tygodnie, a mama nie ochłonęła. Wręcz przeciwnie – obraziła się na mnie, że stanąłem po stronie ojca, i nie chciała nawet ze mną rozmawiać. To Krzysiek bywał u niej w roli syna pocieszyciela. My – tata, Kasia i ja – mieszkaliśmy razem. I niby było dobrze – ojciec świetnie się dogadywał z moją dziewczyną, ona go lubiła, spędzaliśmy razem wieczory przed telewizorem, Kasia gotowała pyszne kolacje dla trojga, ale… Byłem już dorosłym facetem – chciałem mieć mieszkanie i… Kaśkę tylko dla siebie. Tymczasem coraz częściej miałem wrażenie, że to nie tata jest tutaj na doczepkę, ale… ja! Zacząłem podsuwać ojcu strony biur nieruchomości z ofertami wynajmu mieszkań – szybko zrozumiał aluzję. Wyprowadził się, ale odniosłem wrażenie, że tylko ja byłem z tego faktu zadowolony.

Kasia zrobiła się jakaś markotna, nieobecna

Odnosiłem wrażenie, że mnie unika. Coraz później wracała z pracy, rzadko miała ochotę na seks, nie chciała się ­przytulać…
– Kasia, martwię się o ciebie. Co się dzieje? – spytałem w końcu.
Jestem w ciąży – oznajmiła od razu.
– Co?! Jak to możliwe? Przecież się zabezpieczamy… – dukałem totalnie zaskoczony. – My się zabezpieczaliśmy, fakt – przyznała. – Ale ja jestem w ciąży z… z twoim ojcem… Zrobiło mi się duszno.
– Jak to? Co ty mówisz? To niemożliwe! – jąkałem się. – Jak długo macie romans? Od czasu, kiedy tata się do nas wprowadził? – niczego nie rozumiałem.
– Od półtora roku… – Kasia spuściła wzrok. Zdębiałem. Nagle wszystko zaczęło układać mi się w jedną całość – ta niechęć Krzyśka do mojej dziewczyny. Sympatia, jaką darzył ją mój ojciec. Jego rozstanie z mamą…
– Krzysiek wiedział o wszystkim? – wyszeptałem.
– Tak, od początku – przyznała. – Nakrył nas kiedyś w firmie w dwuznacznej sytuacji…
– To po co ta cała szopka ze mną? – spytałem.
– Bo… bo podobałeś mi się – wyznała. – Nawet nie łudziłam się, że twój ojciec zostawi kiedyś twoją matkę. Myślałam więc, że może z tobą ułożę sobie życie. A przy okazji będę blisko niego… I może kiedyś zapomnę. Niestety, na miłość nie ma rady – uśmiechnęła się gorzko.
– A skoro jeszcze pojawi się dziecko… Postanowiliśmy jednak być razem, twój ojciec i ja. Dzisiaj się od ciebie wyprowadzam.

Przecież to po prostu obrzydliwe!

Byłem podwójnie oszukany. Przez ukochaną, a przede wszystkim przez własnego ojca! „Przecież kiedy tutaj mieszkał, na pewno sypiali ze sobą!”, aż się wzdrygnąłem na samą myśl o tym. „To… to obrzydliwe!” Nie mogłem patrzeć na Kaśkę, wyszedłem z domu. Trafiłem do jakiejś knajpy. I upiłem się. Pijany wybrałem numer telefonu Krzyśka.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – bełkotałem do słuchawki. – Przecież od początku wiedziałeś…
– Gdzie jesteś? – zapytał tylko. Po półgodzinie przyjechał do pubu, potem odwiózł mnie do domu, niemal wniósł na moje piętro. Kaśki już nie było w mieszkaniu… Wyprowadziła się.
– Stary, tak będzie lepiej, uwierz – poklepał mnie po ramieniu. – Pocierpisz i zapomnisz…
Mam nadzieję, że zapomnę. Tyle że za parę miesięcy urodzi się mój brat albo siostra… Dziecko, które mogłoby być moim dzieckiem. Ale nie będzie. 

 

Czytaj więcej