"Myślałam, że znalazłam tego jedynego, a on okazał się bezwzględnym dilerem narkotyków...!"
Fot. 123 RF

"Myślałam, że znalazłam tego jedynego, a on okazał się bezwzględnym dilerem narkotyków...!"

"Byłam w Bartku zakochana po uszy. Planowaliśmy wspólną przyszłość, mieliśmy razem zamieszkać. Wszystko układało się idealne, aż nagle zdarzyło się nam trzęsienie ziemi. Nakryłam go na handlu narkotykami! Mówił, że chciał zarobić na naszą przyszłość. Obiecał, że z tym skończy. Uwierzyłam mu…" Oliwia, 26 lat

Pytam jeszcze raz. Czy wie pani, skąd pan Bartosz ma środki na tak – tu policjant zawiesił na chwilę głos – wystawne życie? Chwilę milczałam. W głowie kotłowało mi się milion myśli. 
– Nie do końca. Bartek pracuje w korporacji, nieźle zarabia, ale nie spowiada mi się, ile dokładnie – powiedziałam ostrożnie...

Policjant się domyślał, że kryję swojego faceta

Policjant westchnął, przez chwilę świdrował mnie surowym spojrzeniem. Miałam ochotę się pod nim skulić, ale starałam się być dzielna. Przypomniałam sobie słowa Bartka. „To tylko na chwilę, przecież muszę zarobić na naszą przyszłość”. Ta myśl o przyszłości u boku ukochanego miała dodać mi sił, ale teraz, gdy patrzyłam w chmurne oczy zmęczonego życiem policjanta, nie miałam pewności, czy podołam zadaniu. 
– Pani Oliwio, wydaje mi się, że kryje pani swojego faceta, a to błąd, duży błąd. Może sobie pani przez to mocno nabrudzić w życiorysie, a zapewniam, że nie warto. – Spojrzał na mnie uważnie. – Składanie fałszywych zeznań jest karalne. Nie wspominając o współudziale – powiedział powoli. 
– Nic nie wiem o tym, by Bartosz handlował narkotykami – odpowiedziałam hardo.
Pomyślałam, że on wie, iż kłamię. Przesłuchanie trwało jeszcze kilka chwil, a potem, ku mojemu zdziwieniu, zostałam wypuszczona. 
Wyszłam z komisariatu na miękkich nogach. Przez głowę pędziło mi milion myśli, jedna za drugą. Nawet nie zdążały się zatrzymać, poza jedną, uporczywą. Jak ja się w to wpakowałam? I jak Bartosz w to wszedł?

Myślałam, że znalazłam tego jedynego

Poznałam go pół roku temu na imprezie u znajomych i wpadłam po uszy niemal od razu. Ujął mnie swoim sposobem bycia i poczuciem humoru. Do tego był przystojny jak sam diabeł. Gdy zaproponował mi randkę, fruwałam ze szczęścia! Nasza znajomość dość szybko przeistoczyła się w coś poważnego i nabrałam pewności, że w końcu, po wielu porażkach, znalazłam tego jedynego. Było nam razem świetnie! Planowaliśmy wspólną przyszłość, mieliśmy razem zamieszkać. Wszystko układało się idealne, aż nagle zdarzyło się nam trzęsienie ziemi. 
Bartek został tego dnia w pracy po godzinach, a ja postanowiłam zrobić mu niespodziankę i po niego poszłam. Uznałam, że namówię go na kolację w naszej ulubionej indyjskiej knajpce. Nie wiedziałam jednak, że ta niespodzianka będzie aż tak wielka. Biurowiec był już niemal pusty. Stanęłam w drzwiach pokoju Bartosza. Zobaczyłam, jak podaje koledze torebkę z jakimś białym proszkiem, a ten w zamian wręcza mu plik pieniędzy. Wrosłam w ziemię. Przez chwilę mój mózg analizował tę sytuację. Instynktownie cofnęłam się o krok i weszłam dopiero po chwili, udając, że nic nie widziałam. Spłoszony chłopak uciekł, a Bartosz patrzył na mnie badawczo. 
– Co to było? – zapytałam drżącym głosem. 
– Cii, nie tutaj, skarbie, chodźmy do mnie. Wszystko ci wytłumaczę – zapewnił. 

Obiecał, że z tym kończy

Kiedy wróciliśmy do domu, usłyszałam:
– Oliwka, ja wiem, że to wygląda okropnie, ale… miałem problemy finansowe. To tylko zajęcie na chwilę. Już z tym kończę, to był tylko epizod, musisz mi uwierzyć. Poza tym, ja nie sprzedaję niczego dzieciom czy narkomanom. Moimi klientami są dorośli faceci, często ludzie sukcesu, którzy chcą się trochę „wspomóc”. Oni wiedzą, co robią. To jak z papierosami i alkoholem… Poza tym, ja to robię dla ciebie, kochanie. Chcę, byś miała ze mną dobre życie. 
– Nie chcę dobrego życia za pieniądze z narkotyków! – powiedziałam stanowczo. – Bartek, musisz z tym skończyć! – zaznaczyłam.
Gdyby to był ktokolwiek inny, tylko trzasnęłabym drzwiami i wyszła. Chodziło jednak o Bartosza, mężczyznę mojego życia. Czy fakt, że na chwilę zbłądził, miałby sprawić, że go porzucę? Przecież każdy zasługuje na drugą szansę. 
Tamtego wieczoru Bartosz przysiągł mi na wszystko, że natychmiast kończy z dilerką, Uwierzyłam. 
A potem, ledwie miesiąc później, został aresztowany. Podczas kontroli drogowej znaleziono przy nim kokainę. To było straszne! Musiał o niej zapomnieć albo nie zdążyć się jej pozbyć. Przysięgał mi przecież, że z tym skończył! 

Kłamałam jak z nut. Szłam w zaparte

Nie chciałam, by wylądował w więzieniu i to w chwili, w której postanowił zmienić swoje życie! Oczywiście policjanci mnie przesłuchali. Kłamałam jak z nut. Szłam w zaparte, że nigdy w życiu nie widziałam Bartka z narkotykami i to musi być jakaś pomyłka. Adwokat Bartka też się postarał. Poskutkowało. Mój chłopak wyszedł na wolność. 
– Boże, jak się cieszę. – Rzuciłam mu się w ramiona. 
– Ja też, kochanie! Na samą myśl, że mogłem wszystko zniszczyć, mam ochotę wyć. Oliwia, dziękuję ci, że byłaś taka dzielna, że mnie nie wydałaś. Ja ci to wynagrodzę, obiecuję! Już nigdy nie narażę cię na coś takiego – szeptał mi do ucha, a ja chłonęłam każde jego słowo. 
Odetchnęłam. Byłam pewna, że przed nami już tylko dobre dni. Gdyby nie przypadek, pewnie teraz oglądałabym katalogi z sukniami ślubnymi…

A potem usłyszałam te straszne słowa...

Wychodziłam właśnie od Bartka po upojnej nocy, ale musiałam wrócić, bo zapomniałam kosmetyczki. Bartek rozmawiał przez telefon i nawet się nie zorientował, że jestem tuż obok. 
– Wpadnij o 17.00, mam coś, co cię zainteresuje – usłyszałam. – Świeża dostawa, tego jeszcze nie próbowałeś, a uwierz mi, warto. Spoko, sytuacja opanowana, stary – powiedział tonem, który sprawił, że przystanęłam. – No jak to co? To, co każdej, że to chwilowe, że robiłem to dla nas, ale już z tym kończę. Powiedziałem jej to, co chciała usłyszeć, i uwierzyła. Przecież nie mogłem wyznać, że diluję od siedmiu lat i nie zamierzam z tym kończyć. Oliwia myśli, że jej rycerz jest już bez skazy, a ja dalej robię interesy. Wszyscy zadowoleni. – Roześmiał się. – Swoją drogą, nie doceniałem jej, myślałem, że pęknie na policji i już po mnie, a tu, proszę, twarda z niej sztuka – dodał. 
Przez chwilę stałam oniemiała. Czułam, jak serce staje mi w piersi, a pod powieki napływają łzy. Potem wycofałam się z mieszkania i cicho zamknęłam za sobą drzwi.
Pojechałam na komisariat. „A żebyś wiedział, gnojku, że twarda ze mnie sztuka, jeszcze się zdziwisz”, pomyślałam, wchodząc na komendę. Poprosiłam o rozmowę z policjantem, który mnie przesłuchiwał. 
– Cieszę się, że pani zmądrzała – przywitał mnie funkcjonariusz z uśmiechem. 
– Ja też – odpowiedziałam szczerze.

 

Czytaj więcej