"Moja przyjaciółka wymyśliła sobie, że zostanie influencerką i zarobi duże pieniądze na promowaniu produktów w swoich mediach społecznościowych. Jednak moim zdaniem zaszła w tym o wiele za daleko... " Martyna, 36 lat
Kaśka znowu wrzuciła zdjęcie. Zamiast pracować lub zajmować się dziećmi robi sobie fotki z kawą na mieście. I ta sukienka! Kto ubiera się w ten sposób o dziewiątej rano? Pomyślicie, że przemawia przeze mnie zazdrość, ale ja po prostu nie wiem, co robić. Kiedy zwróciłam Kaśce uwagę, że więcej czasu poświęca na przygotowanie dobrego ujęcia niż rodzinie, prawie zerwała ze mną kontakt. Nie rozumie moich obaw, przeciwnie, jest przekonana, że zazdroszczę jej pomysłu i odwagi w dążeniu do celu, bo ośmieliła się marzyć o czymś więcej niż życie w naszym małym miasteczku.
Po awanturze odezwała się do mnie tylko dlatego, że pracuję w drogerii kontaktuję się z przedstawicielami firm kosmetycznych, a ona wymyśliła sobie, że zostanie influencerką i zarobi duże pieniądze na prezentowaniu przedmiotów na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Jeszcze dwa lata temu była normalną dziewczyną, manikiurzystką, matką i żoną. Co prawda w żadnym z salonów kosmetycznych nie mogła dłużej zagrzać miejsca, ale poza pracą wszyscy mogliśmy na niej polegać. I nagle nad obowiązki zaczęła przedkładać zdjęcia i klikalność. Nawet na rodzinnych spotkaniach nie rozstaje się z telefonem, wmawiając mężowi, że musi trzymać rękę na pulsie, bo dba o przyszłość rodziny. Kilka razy dostała kosmetyki do przetestowania i może to rozbudziło jej apetyt?
Chcąc ściągnąć reklamodawców zaczęła publikować dziwne, żeby nie powiedzieć wyuzdane zdjęcia, a co gorsza zaczęła wciągać w swój świat dzieci. Kupuje im ubrania, na które ich nie stać, każe udawać rodzinne śniadanie albo zabawę w przydomowym ogródku. Z tym, że ogródkiem jest fragment miejskiego parku, a ubrania idą do zwrotu. Biedne maluchy (Jowita ma 5 lat, Adrian 7) nie mogą się rozpłakać ani nic zjeść, bo zepsują mamie kadr.
Myślę, że mąż Kaśki, kierowca ciężarówki, nie jest świadomy tego, co wyprawia jego żona. Zapewne też ją kocha i dlatego nie chce nas słuchać, a przecież jego rodzina tonie w długach. Kiedy Kaśka nie może czegoś wypożyczyć, to kupuje, zadłużając się u lichwiarzy albo na kartach kredytowych. Z miesiąca na miesiąc zwiększa się liczba niezapłaconych rachunków i nieobecności w pracy, ale ona zdaje się tym nie przejmować. Nie starcza jej na życie, a zastanawia się nad kosztownymi zabiegami kosmetycznymi, które poprawiłyby jej wygląd.
Wydaje jej się, że lada moment stanie się gwiazdą internetu i spłaci długi. Nie dociera do niej, że może być inaczej. Nie chcę, żeby najlepsza przyjaciółka pokazywała się światu w bieliźnie albo wypinała w bikini na miejskim basenie. Nie chcę czytać nieprzyzwoitych komentarzy mężczyzn pod jej zdjęciami ani widzieć twarzy jej dzieci, bo znam cenę, jaką płacą za każde z tych ujęć. Powinny mieć normalne dzieciństwo i zamiast zastanawiać się, czy dobrze wypadają przed aparatem i ćwiczyć przed lustrem słodkie minki, mają bawić się beztrosko jak my, gdy byłyśmy dziećmi.
Nie rozumiem jej zachowania i powodów, dla których przestała odróżniać prawdziwe życie od wirtualnego, ale nie wiem jak do niej dotrzeć i przemówić jej do rozsądku.