"Moja teściowa miała złą energię, a każda jej wizyta oznaczała kłopoty..."
Fot. 123 RF

"Moja teściowa miała złą energię, a każda jej wizyta oznaczała kłopoty..."

"Potrzebowaliśmy pomocy teściowej przy dziecku, ale niestety był z tym pewien problem.  Za każdym razem, gdy do nas przyjeżdżała, coś się psuło. To niesamowite, ale w jej rękach przedmioty odmawiały posłuszeństwa, nieważne, czy był to odkurzacz, czy żelazko. Uszczelki w kranie puszczały, korki strzelały. Innym razem zdarzyło się coś jeszcze dziwniejszego..." Piotr, 37 lat

– Długo mnie u was nie było, co? – mama mojej żony zaczęła żartować, ale mnie jakoś nie było do śmiechu. Nasza córeczka, Ala tak często ostatnio chorowała, że teściowa wciąż była u nas stałym gościem.
– A ekspres do kawy już działa? – zainteresowała się.
– Działa.
Wspaniale! Pyszna ta kawa u was... Ale ja już nie będę dotykać tej cholernej maszyny. To naprawdę nie była moja wina, że się wtedy zepsuła...

Za każdym razem coś się psuło

Hmm, może to dziwne, lecz wizyta teściowej zawsze oznacza jakieś problemy. Za każdym razem coś się psuje. Raz teściowa zrobiła u nas pranie. Skończyło się powodzią w łazience – dołem pralki wylała się woda. A przecież ta pralka do tej pory w ogóle się nie psuła. Tak działo się ze wszystkim. W rękach teściowej przedmioty odmawiały posłuszeństwa, nieważne, czy był to odkurzacz, czy żelazko. Uszczelki w kranie puszczały, korki strzelały. Innym razem zdarzyło się coś jeszcze dziwniejszego. Był środek nocy, wszyscy spaliśmy, kiedy lodówka zaczęła głośno piszczeć, sygnalizując, że właśnie się rozmraża.
– Wiedziałem, że coś musi się stać – marudziłem żonie wściekły, że muszę wstawać. – Zawsze, kiedy przyjeżdża twoja mama, nasz dom nawiedzają nieszczęścia.
– Daj spokój, to był przypadek – broniła matki Magda.
Kiedy opowiadałem w pracy o tych dziwnych przypadkach, słyszałem zwykle: „Uważaj, ta kobieta ma w sobie złą energię”, „A to przypadkiem nie jest wiedźma?”. „Strach myśleć, co teraz się może wydarzyć”, przemknęło mi przez głowę, gdy podjechaliśmy przed domem.

Pierwsze dni upłynęły spokojnie

Moja córka już spała, więc teściowa i Magda poszły do kuchni, żeby pogadać. W końcu mogłem odpocząć przed telewizorem. Wziąłem piwo z lodówki i... sam nie wiem kiedy, zasnąłem. Obudziło mnie głośne chrapanie. Przez chwilę myślałem, że to moje. Otworzyłem oczy. Na fotelu obok spała teściowa.
– Mamo... – szturchnąłem ją lekko. – Mamo!!! 
– To ty?
– A kogo się mama spodziewała? Ja się już kładę, ale jeśli chce mama oglądać dalej, to tutaj jest pilot od telewizora. Ten jest od dekodera... – zacząłem wyjaśniać. Spojrzała na piloty. Dałbym głowę, że zaraz jej się pomiesza, który jest do czego.
– Wiesz co, ja też się lepiej położę – uśmiechnęła się. – Jutro przede mną pracowity dzień.
Gdy wstałem rano, panie krzątały się już po kuchni.
– Magda, kochanie, zrobisz mi kawę? – poprosiła teściowa. Zgodnie z obietnicą nie zamierzała tknąć ekspresu. Magda zrobiła jej ulubione cappuccino, a potem jeszcze raz zaczęła tłumaczyć, jakie leki trzeba podać Alicji, gdzie jest zupka dla małej i tak dalej... Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do pracy. Wiem, że teściowa przez cały dzień bombardowała moją żonę telefonami. Pytała o wszystko po kilka razy. Najważniejsze jednak, że nic złego się nie wydarzyło. Kilka razy się upewniłem, czy wszystko OK. Potakiwała głową, że tak...

Aż w końcu doszło do katastrofy

Drugi dzień też minął spokojnie. A potem trzeci – bez zarzutu. Czwartego koło południa odebrałem telefon od żony.
– Piotrek, stało się coś... – zaczęła przestraszona. – Nie będziesz zadowolony... Mama do mnie dzwoniła, bo do ciebie nie miała odwagi...
– Co tym razem popsuła? – spytałem.
– Telewizor.
– O Boże! Jak ona to zrobiła? – jęknąłem w strachu o swoją boską plazmę. – Przecież bała się nawet dotknąć pilota...
– To jeszcze nie wszystko. Kino domowe też... – dodała Magda.
– Co też? – No, trochę się uszkodziło... – żona mówiła ogólnikami.
– To niemożliwe. – Możliwe. Jestem w domu. Musiałam przyjechać, mama krzyczała mi do słuchawki, że zaraz dostanie zawału. – Czemu nie zadzwoniłaś?... – Mama prosiła, żebym ci nie mówiła. Wzięłam taksówkę i...
– Jest aż tak źle? – dopytywałem się.
– Eee, już nie, mama doszła do siebie. Strasznie jej skoczyło ciśnienie, ale teraz jest OK...
– Nie pytam o mamę, tylko o telewizor.
– Aaa... – zreflektowała się. – Jest źle – stwierdziła. Nie będziesz zadowolony.
– Co się stało do diabła?! – zdenerwowałem się.
– Chyba mieliśmy w domu małą katastrofę... – stwierdziła.

Byłem wściekły. Jak miałem dalej pracować?

Urwałem się wcześniej z firmy i pojechałem do domu. Najpierw zobaczyłem zapłakaną teściową.
– Ja nie chciałam – powiedziała z miną skrzywdzonego dziecka. Wszedłem do salonu, gdzie na honorowym miejscu był ustawiony mój telewizor. Jeszcze dziś rano stał tutaj na eleganckim szklanym stoliku, teraz leżał roztrzaskany na podłodze. Kino domowe to samo. Jeden rzut oka wystarczył, żebym ocenił, co tutaj się stało. Półka, która wisiała nad telewizorem, teraz leżała wśród okruchów szkła i porozrzucanych książek.
– Jak mama to zrobiła? – spytałem możliwie spokojnie.
– Ja ci opowiem... – Magda chciała wyręczyć rodzicielkę. – Mama zabrała się za porządki. Ścierała kurze, zaczęła ściągać książki z tej półki nad telewizorem, gdzie stało też kino domowe... Niestety półka runęła, strąciła telewizor i sam widzisz... Usiadłem na podłodze bliski rozpaczy. To kino domowe i plazma kosztowały mnie ponad 8 tysięcy złotych.
– Na pewno nic by się nie stało, gdyby ta półka była lepiej zamontowana – odważyła się wtrącić teściowa. – Przyznaj się, sam ją wieszałeś...
– Niech mama już lepiej nic nie mówi. Na dzisiaj wystarczy tego dobrego – wstałem zrezygnowany i zamknąłem się w naszej sypialni.
Postanowiłem spędzić tam cały wieczór. W tym czasie panie musiały się naradzić. Tuż przed 21.00 weszła do mnie nieśmiało żona.
– Wiesz, co... Ustaliłyśmy z mamą, że Ala może już jutro iść do przedszkola. Nie ma potrzeby zatrzymywać tu dłużej mamy. Może wezmę kluczyki i odwiozę ją do domu?
– Weź tylko uważaj na siebie. Słyszałem, jak panie wsiadają do auta. Ale ulgę poczułem dopiero wtedy, gdy moja żona bezpiecznie wróciła do domu. Nie wiem, czy to wina jakiejś energii, ale teściowa w moim domu zawsze oznacza kłopoty... 

 

Czytaj więcej