"Można rzucić żonę, ale nie teściową! Według prawa jesteśmy ze sobą związani na całe życie..."
Fot. 123 RF

"Można rzucić żonę, ale nie teściową! Według prawa jesteśmy ze sobą związani na całe życie..."

"Z moją żoną tak bardzo się różniliśmy, że rozwiedliśmy się krótko po ślubie. Nie sądziłem, że tak będę się cieszył z odzyskanego spokoju. Wraz z Beatą zniknął z mojego życia bałagan i kłótnie, ale... nie zniknęła teściowa! – Już zawsze będziesz moim zięciem – oświadczyła, kiedy zjawiła się niespodziewanie w moim mieszkaniu..." Piotr, 35 lat

Mówią, że jeśli chcesz wiedzieć, jaka będzie twoja żona w przyszłości, spójrz na jej matkę. I to najlepiej jeszcze przed ślubem. Mama mojej Beatki była nieco nadgorliwa w sprzątaniu i lubiła się przechwalać umiejętnościami kucharskimi, ale czy takie cechy można uznać za wady? Ostatecznie u niej w domu zawsze pachniało czystością i świeżym ciastem, a gołąbki robiła lepsze niż moja babcia. Jeśli Beatka miałaby mieć w przyszłości tylko takie wady, to ja nie miałem zastrzeżeń.

Byłem szczęśliwy, że Beata przyjęła moje oświadczyny

– Zostaniesz moją żoną? – zapytałem ją po pół roku znajomości. Byłem szaleńczo zakochany i taki szczęśliwy, że przyjęła moje oświadczyny! Odbył się więc nasz ślub, Beata wprowadziła się do mnie i... zaczęły się kłopoty. Nie jestem może pedantem, ale w sumie lubię porządek, a okazało się, że moja żona to okropna bałaganiara! Jej ciuchy i kosmetyki były wszędzie. Kubki po kawie też... W wynajmowanym pokoju miewała rozgardiasz, ale winę zawsze zwalała na zbyt małą szafę. Jednak w moim mieszkaniu ten argument odpadał. Mimo to porządek panował w nim tylko wtedy, kiedy posprzątałem albo gdy wpadała do nas teściowa i „ogarniała”.
– Nie możecie żyć w takim bajzlu – załamywała ręce i już coś składała, już zmywała... Zupełnie odwrotnie niż Beata.

Teściowa wpadała, by przejąć stery

Ona wracała z pracy zmęczona, zasiadała z komórką na kanapie i robiła prasówkę.
– W zakładzie nie mam czasu kawy dopić, a co dopiero internet przeglądać – tłumaczyła. Była fryzjerką. Dużo pracowała, więc nie dziwiłem się, że w domu nie chce jej się palcem kiwnąć. Chętnie za to korzystała z pomocy mamy. Teściowa wpadała od razu na kilka dni i przejmowała stery. Kontrolę nad pilotem od telewizora też...
– Mój serial się zaczyna – mówiła i zasiadała przed ekranem. Uważała, że jej się to należy, bo przecież „narobiła się”...

Wraz z Beatą zniknął bałagan, ale nie teściowa

Wkrótce w naszym życiu zrobił się taki bajzel, że już nikt nie był w stanie go ogarnąć. Tak się z Beatą różniliśmy, że nie mogliśmy być razem.
– Nie szkoda wam ślubu? – teściowa próbowała nas pojednać. – Rozwodnicy przed trzydziestką... – biadoliła.
Ale ja już miałem dość kłótni i życia z wiecznie niezadowoloną żoną, która siedziała z nosem w komórce. Rozwiodłem się. Nie sądziłem, że tak będę się cieszył z odzyskanego spokoju. Znów żyłem sobie według swoich zasad i dobrze mi z tym było. Wraz z Beatą zniknął też z domu bałagan. Ale... nie zniknęła teściowa...

Powiedziała, że jesteśmy ze sobą związani na całe życie!

– Mama?! – któregoś razu ze zdumieniem ujrzałem ją na progu. – Mama, mama – teściowa wpakowała się do mieszkania. – Już tak nas los związał, że do końca życia możesz mówić do mnie „mamo” – dodała. – Lecz wolę Ala.
– Co... co ty tu robisz..., Alu?
– Beata jest w Holandii, a ja musiałam na kilka dni przyjechać do Bydgoszczy. To pomyślałam, że od razu wałówkę ci przywiozę... Z Beatą się nie zgraliście, ale dla mnie to ty wciąż jesteś zięciem.
– Byłym... – dodałem słabym głosem.
– W świetle prawa zawsze nim będziesz – Ala była dobrze rozeznana w temacie. – I musisz poratować teściową w potrzebie. No, bierz moją walizkę i zamykaj drzwi. Zaraz mój serial się zaczyna – starym zwyczajem rozsiadła się na kanapie...
Byłem w szoku. Od żony się uwolniłem, ale została teściowa...
– I już zostanie – potwierdził kumpel, któremu się pożaliłem rano w pracy. – Zgodnie z prawem to jest twoja powinowata, twoja bliska osoba i rozwód tutaj nic nie zmienia – Emil kiedyś pracował w USC, więc się znał na sprawie. – A jak umrze, możesz wziąć urlop na jej pogrzeb – dodał kolega.
Nie wiem, czy chciał mnie w ten sposób pocieszyć, że kiedyś w naturalny sposób się uwolnię od tej wątpliwie bliskiej osoby, ale w tamtej chwili marne to było pocieszenie.

Okazało się, że przyjechała do lekarza

W domu, słowa mojego kolegi nabrały konkretnego znaczenia. Bo Ala w szczerej rozmowie wyznała mi, że choruje, a do miasta przyjechała na konsultacje do jakiegoś profesora. I jedyną osobą, którą tu zna, jestem ja.
– Chciałabym jeszcze pożyć, wnuków doczekać... – gdy to mówiła, wzruszenie ścisnęło mi gardło. Poczułem się winny, że nie wyszło mi z Beatą i nie spłodziliśmy dla Ali wnuków...

Teraz mamy dobry kontakt i chętnie ją wspieram 

Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy. Ala nadal u mnie bywa, gdy przyjeżdża na leczenie. Wspieram ją. I wciągnąłem się w ten serial. Śmiem twierdzić, że ma ze mną lepszy kontakt niż z Beatą. I wiecie co? Jakoś nie śpieszno mi do dnia, kiedy będę mógł wziąć urlop okolicznościowy w związku z pogrzebem byłej teściowej. Bo teraz jest to dla mnie naprawdę bliska osoba... Dlatego niech okupuje moją kanapę i rządzi moim pilotem jak najdłużej.

 

Czytaj więcej