"Kiedy pewnego dnia w moim salonie pojawił się Bartek, aż zakręciło mi się w głowie. Był taki piękny, że nie mogłam oderwać od niego wzroku! Wiele bym dała, żeby był moim facetem, a nie chłopakiem jakiegoś chłopaka! Wkrótce jednak zdarzyło się coś, co mnie totalnie zaskoczyło...! Bożena, 28 lat
Jaki on przystojny!”, pomyślałam wpatrzona w odbicie mojego klienta w lustrze. Założyłam fartuszek na biodra i sięgnęłam po plastry do depilacji. „Szkoda, że gej”, dodałam w myślach.
– Często pan tu przychodzi – zauważyłam.
– Lubię to – odpowiedział pan Bartek i zaraz zrobił się czerwony jak pomidor.
Przyszło mi do głowy, że może niezbyt często ma okazję otwarcie mówić o swoich potrzebach. Może nawet rodzina nie ma pojęcia o jego skłonnościach, więc nie jest przyzwyczajony do otwierania się przed ludźmi. Uprzejmie poprosiłam go do osobnego pomieszczenia, gdzie miał się rozebrać, bym mogła wydepilować mu plecy.
– Proszę się przygotować – powiedziałam. – Zaraz do pana przyjdę.
Poznałam go kilka dni wcześniej, gdy przyszedł do salonu z małą siostrzenicą. Chciał, bym skróciła jej fryzurę. Zobaczyłam go i, dobry Boże, po prostu byłabym w stanie zakochać się po uszy już tylko w samych jego pięknych włosach w kolorze kory drzewa, w oczach barwy wody i w nieśmiałym spojrzeniu, którym mnie wciąż taksował. Wydawało mi się, że czuł to samo co ja, i wcale się nie zdziwiłam, kiedy zapytał, czy jemu też poprawiłabym fryzurę.
– O, nie szkoda panu takich ładnych włosów? – roześmiałam się, podczas gdy on nadal wpatrywał się we mnie.
– Nie, ja... Lubię się ścinać – odpowiedział i wyraźnie zakłopotany ugryzł się w język.
O tym, że jest gejem, poinformowała mnie Iza, moja koleżanka z pracy.
– Wczoraj, kiedy cię nie było, znowu przyszedł tutaj ten przystojniak – stwierdziła kilka dni później. – Wyglądał, jakby nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, i tylko rozglądał się po salonie. Zagaiłam, że chyba nie chce poprawiać fryzury po twoim cięciu, a on zaprzeczył. Powiedział, że oczywiście nie, że fryzura jest fantastyczna, a on potrzebuje... – Iza wskazała cennik z promocją na pedicure. – Wgapił się w nasz cennik i powiedział, że chce pedicure.
– Metroseksualny – zauważyłam zaskoczona i chyba trochę rozczarowana...
Pan Bartek nie zrobił na mnie wrażenia wymuskanego mężczyzny, kiedy przyszedł do salonu z siostrzenicą, ale może po prostu się zaniedbał w ostatnim czasie i chciał to teraz naprawić?
– Gej – oznajmiła Iza z satysfakcją w głosie. – Powiedziałam mu, że będziesz dopiero w poniedziałek i że zajmujesz się też depilacją męskich pleców, a on od razu się ucieszył i oznajmił, że przyjdzie na zabieg! Powiedz, kochana, czy na depilację pleców przychodzą do nas heteroseksualni klienci?
– Nie – zgodziłam się z nią z uczuciem kompletnej porażki. „Jaka szkoda”, westchnęłam
w myślach.
– Czy jest pan już gotowy?! – zawołałam, stojąc pod drzwiami, a mężczyzna odkrzyknął, że tak. Weszłam więc do pomieszczenia i znieruchomiałam wpatrzona w niego. Okryty na biodrach ręcznikiem wydał mi się najseksowniejszym facetem, z jakim w ogóle kiedykolwiek miałam do czynienia. „Natura jest niesprawiedliwa”, pomyślałam i poczułam nie tyle żal, ile złość na niego, na jego orientację seksualną i na siebie, że tak bardzo mi się spodobał.
– Dobrze, że o siebie dbacie – stwierdziłam z westchnieniem. – Inni mężczyźni mogliby was naśladować.
– Nas? – zdumiał się pan Bartek. – Czyli kogo?
– Pana i pana kolegów.
Zapadła pełna zakłopotania cisza. W końcu zapytał:
– To pani ich zna? Widziała nas pani razem?
„Chyba ma mnie za idiotkę”, pomyślałam.
– Oczywiście, że znam – obruszyłam się. Sięgnęłam po plastry do depilacji i wosk. – Łatwo was rozpoznać.
„Niech to diabli!”, pomyślałam chwilę później, kremując mu ciało. „Jest idealny!”. Jego skóra była taka gorąca i miła w dotyku, że mogłabym gładzić ją przez całą wieczność. Kiedy zajmowałam się wcześniej mężczyznami, nie patrzyłam na nich inaczej niż na klientów, ale z nim wszystko wydawało się nowe i takie inne. Moje spojrzenie co i rusz uciekało do umięśnionych nóg pana Bartka i krawędzi ręcznika, kończącego się w połowie ud. Ależ miałam ochotę zobaczyć go bez tego okrycia! Ileż bym dała, żeby był moim facetem, a nie chłopakiem jakiegoś chłopaka!
– Wcale nie ma pan nadmiaru włosów na plecach – odezwałam się, przygotowując wosk.
– Też tak uważam – przyznał z uśmiechem. – Właściwie nie wiem, po co to robię...
– Może dla kogoś? – zapytałam z ciężkim westchnieniem, a on wyraźnie się ucieszył.
– Tak, właśnie tak! – przytaknął. – Dla miłości!
Zakręciło mi się w głowie. Był taki piękny, że nie mogłam oderwać od niego wzroku!
– Mam nadzieję, że ten ktoś jest tego wart – stwierdziłam i przykleiłam pierwszy plaster w miejscu, gdzie miał najwięcej włosów, a potem przystąpiłam do dalszego obklejania mu pleców. – Pana koledzy to lubią – dodałam, a on znowu popatrzył na mnie zdezorientowany. – Na pewno będą zachwyceni, gdy pana zobaczą...
– Koledzy? – wydawał się coraz bardziej zmieszany. – Oni tu przychodzą? Depilują sobie plecy? Co pani mówi? To na pewno moi koledzy? Nigdy bym się nie spodziewał...
Rzuciłam mu smutne spojrzenie.
– Tak naprawdę tylko oni tu przychodzą – wyznałam. – Oni i kobiety.
Pan Bartek spoglądał na mnie przez chwilę ze zdziwieniem.
– Nie miałem pojęcia, nigdy nie mówili – bąknął.
Pierwszy plaster można było już ściągnąć. Starałam się to zrobić delikatnie, ale wosk to wosk, złapał mocno włosy i kiedy szarpnęłam, mężczyzna krzyknął z bólu i aż poderwał się na nogi.
– Jezu, co pani robi?! – wykrzyknął. – Oszalała pani? – Próbował obrócić się plecami do lustra, a gdy ujrzał łyse, zaognione poletko na skórze, aż otworzył szeroko oczy z przerażenia. – Proszę to zdjąć!
– Przecież właśnie to robię!
– Wyrywając mi włosy?!
– A jak inaczej mam pana wydepilować? – Byłam już całkowicie zdezorientowana. – Pana partner będzie zachwycony!
– Mój partner?! O czym pani mówi? – Popatrzył na mnie z wyrazem totalnego zaskoczenia wypisanym na twarzy.
– To pan nie jest gejem?... – spytałam cichutko.
Pan Bartek nagle podniósł się z miejsca i stanął tuż obok mnie.
Poczułam jego dłonie na policzkach. Otulił nimi moją twarz i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, pocałował mnie w usta. To był naprawdę długi i namiętny pocałunek. Kiedy po chwili mężczyzna odsunął się ode mnie, stałam przez moment z zamkniętymi oczami i rozchylonymi ustami, nie mogąc się poruszyć.
– Gejem? – powtórzył. – Przecież ja dla pani tu przychodzę! Dla pani daję sobie piłować paznokcie, wydzierać włosy z pleców i zmieniać fryzurę!
– Ale ja... – zaczęłam i wtedy znowu mnie pocałował, tym razem tak, że słoik z woskiem wypadł mi z ręki i potoczył się po podłodze.
Chciałabym powiedzieć, że do końca spotkania już nie wyszliśmy z pokoju, tylko całowaliśmy się tam jak szaleni, ale niestety z tym trzeba było poczekać. Wosk już stężał na jego plecach i nie dało się go inaczej odkleić, jak zrywając wraz z nim włosy. Zrywałam je więc, a Bartek wrzeszczał. Dopiero gdy skończyłam, a jego plecy wyglądały, jakby wyjął je z gorącego piekarnika, mogłam usiąść przy nim i wrócić do pocałunków...