"Miałam wtedy siedemnaście lat i spędzałam nudne wakacje w domu. A przynajmniej sądziłam, że będą nudne... Do momentu, w którym u sąsiadki nie pojawił się wnuk. Wysoki, barczysty brunet o zniewalającym spojrzeniu orzechowych oczu. Oczarował mnie natychmiast. Do tego mieszkał w dużym mieście i miał motocykl. Zakochaliśmy się w sobie i niemal przez całe lato byliśmy nierozłączni. To on rozpalił we mnie namiętność..." Krystyna, 52 lata
– Ale przyjedziesz? – głos mamy brzmiał rozkazująco nawet wtedy, kiedy o coś prosiła. – Twój ojciec to złoty człowiek, ale sama wiesz... – zamilkła teatralnie.
– Przyjadę, mamo – westchnęłam ciężko. – Miałam jechać do Zosi do Sopotu, jednak w tej sytuacji zrezygnuję z wyjazdu.
– No i dobrze. Sopot ci nie ucieknie – sarknęła mamusia. – Kto wie, jak długo jeszcze pożyję, zwłaszcza ze złamaną ręką.
Chciałam powiedzieć, że od złamanej ręki się nie umiera, jednak faktycznie w jej wieku takie złamanie było groźne. Moja mamusia skończyła właśnie siedemdziesiąt trzy lata, ale energii i wigoru mogła jej pozazdrościć niejedna dwudziestka. No i właśnie przez ten nadmiar energii spadła z roweru i złamała kość w nadgarstku. Na nieszczęście w prawym. Z westchnieniem otworzyłam spakowaną już walizkę i wyciągnęłam kostiumy kąpielowe, pareo, zwiewne letnie sukienki. Zamiast tego zapakowałam dresy i stare, wygodne buty, bo znając moją mamusię, wiedziałam, że zagoni mnie do jakiejś roboty.
– Jak się cieszę, że przyjechałaś! – Tata odebrał mnie na dworcu. – Twoja matka jest nie do wytrzymania – zaakcentował mocno ostatnie słowa. – Szkoda, że sobie jęzora nie zwichnęła – zażartował, jak to on.
Uśmiechnęłam się w duchu. Mój ojciec był klasycznym pantoflarzem. W naszej rodzinie to mama nosiła spodnie i sprawowała niepodzielne rządy nad wszystkim. Podejrzewałam, że decydowała nawet o tym, jakie gacie ojciec ma założyć.
Radość taty była uzasadniona, bo cała uwaga mamy natychmiast skupiła się na mnie, więc on mógł się spokojnie ulotnić. Widziałam, jak cichaczem wyciągał wędki ze składziku.
– Nareszcie! Mamy mnóstwo rzeczy do zrobienia. – Mama aż podskoczyła w fotelu na mój widok. – Twój ojciec nawet głowy mi nie potrafi porządnie umyć – poskarżyła się. – Nie mówiąc już o przygotowaniu przyzwoitego obiadu. Ile człowiek może jeść jajecznicę?
Tak jak przypuszczałam, od razu znalazła mi robotę. Nie zdążyłam nawet spokojnie wypić kawy. Obiad, kąpiel, do sklepu po zakupy, ułożenie odpowiedniej fryzury, przerobienie malin i jeżyn, które jak na złość obficie w tym roku obrodziły, ciasto, pranie... A jeszcze chwila i kazałaby mi myć okna i pielić grządki.
– Tatuś, ja muszę odpocząć – powiedziałam po dwóch dniach ciągłego poganiania przez matkę. – Zabierz mamę po obiedzie na spacer albo lepiej do kina. Proszę... – jęknęłam.
Kiedy zamknęłam za nimi drzwi, w pierwszym momencie nie wiedziałam, co zrobić z odzyskaną wolnością. Odetchnęłam głęboko, po czym założyłam bikini, wzięłam zimne piwo z lodówki, książkę, do której nawet nie zdążyłam zajrzeć, i poszłam do ogrodu. Usadowiłam się na leżaku, rozkoszowałam ciszą, spokojem, słońcem. Obudził mnie lodowaty prysznic. Wrzasnęłam ze strachu:
– Co do diabła?!
– Strasznie panią przepra... Krysia? – Przystojny mężczyzna stojący za płotem patrzył na mnie ze zdumieniem.
– Krysia, Krysia... A pan to... Michał? – moje zdumienie było równie wielkie. – Co ty tu robisz?
– Odziedziczyłem dom po babci. W tym roku wróciłem do Polski i postanowiłem zrobić remont, a przy okazji zajmuję się moimi siostrzeńcami. – Na oko ośmioletni chłopaczek stał obok niego i patrzył na mnie spod oka. – To ten huncwot cię oblał – wyjaśnił Michał.
– W porządku – mruknęłam. – Mój Boże, nie widzieliśmy się chyba już...
– Bardzo, bardzo długo. – Michał spojrzał na moje usta, a potem przeniósł wzrok niżej. – Nic się nie zmieniłaś – dodał po chwili, a ja oblałam się rumieńcem.
– Ty też – powiedziałam.
– Może pójdziemy na kolację? – zaproponował, a na jego ustach pojawił się dokładnie ten sam uśmiech, co trzydzieści pięć lat temu. – Powspominamy stare czasy...
O, było co wspominać. Michał był moją pierwszą wielką miłością. Miałam siedemnaście lat i spędzałam nudne wakacje w domu. A przynajmniej sądziłam, że będą nudne... Do momentu, w którym u sąsiadki nie pojawił się wnuk. Wysoki, barczysty brunet o zniewalającym spojrzeniu orzechowych oczu. Oczarował mnie natychmiast. Do tego mieszkał w dużym mieście i miał motocykl. To wystarczyło, żeby dziewczynom miękły kolana. Nie byłam wyjątkiem. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Nie mogłam uwierzyć własnemu szczęściu, gdy zwrócił na mnie uwagę.
Pewnego popołudnia pomógł mi nieść siatki z zakupami, zaczęliśmy rozmawiać i... Zaiskrzyło między nami. Lato nabrało zupełnie innych barw. Od tamtego dnia mnóstwo czasu spędzaliśmy razem, chodziliśmy na glinianki, opalaliśmy się na łąkach, jeździliśmy na wycieczki jego motorem. I... Całowaliśmy się do utraty tchu. Michał powoli, wytrwale i zmysłowo wprowadzał mnie w świat erotyki. I pewnie tamtego lata przeżyłabym z nim swój „pierwszy raz”, gdyby nie nagły wypadek jego rodziców. Z dnia na dzień musiał wracać do domu. Mieliśmy tylko kilka chwil na pożegnanie, obiecaliśmy sobie, że będziemy w kontakcie, że się jeszcze spotkamy, ale... Oczywiście nic z tego nie wyszło. Michał już nie pojawił się u swojej babci, a ja po maturze wyjechałam na studia i zamieszkałam w innym mieście. Długo za nim tęskniłam...
– Opowiadaj, co robiłaś przez te lata – powiedział, gdy siedzieliśmy w najlepszej restauracji w naszym miasteczku.
– Skończyłam studia, wyszłam za mąż, urodziłam dwoje dzieci, rozwiodłam się. – Wzruszyłam ramionami. – To tak w dużym skrócie. A ty?
– Po wypadku wyjechałem z ojcem za granicę, babcia nie chciała go widzieć, dlatego się tu nie pokazywałem. Ożeniłem się, ale moja żona umarła na raka kilka lat temu.
– O Boże, współczuję ci. – Odruchowo dotknęłam jego dłoni i to był błąd. Moje ciało zareagowało natychmiast. Poczułam dreszcz pożądania. Michał odwrócił dłoń i splótł swoje palce z moimi.
– Często myślę o tobie i o tamtym lecie – szepnął. – Zastanawiam się, co by było... – Ścisnął moje palce. – Co by mogło być.
Wstrzymałam oddech.
– Jesteś głodna? – zapytał znienacka.
– Niespecjalnie – szepnęłam.
Prawie wybiegliśmy z restauracji. Szpilki zrzuciłam tuż za furtką jego ogrodu, sukienkę zaraz za drzwiami domu.
– Ależ jesteś piękna. – Wsunął kciuki pod krawędź mojego stanika. Zadrżałam z rozkoszy. – Zimno ci? – zapytał z troską.
– Wręcz przeciwnie – odpowiedziałam, dotykając jego gładkiego brzucha.
– Chodź tutaj. – Rzucił koszulkę i pociągnął mnie za sobą do sypialni.
Po drodze pozbyliśmy się reszty garderoby. Widok jego nagiego ciała nie pozostawiał miejsca na żadne wątpliwości. Pragnął mnie tak samo mocno jak ja jego. Stałam przed nim zupełnie naga i w ogóle nie czułam wstydu. Znowu byłam tamtą siedemnastoletnią dziewczyną. W oczach Michała widziałam to samo pożądanie, co wtedy. Popchnęłam go na łóżko. Zaczęliśmy się kochać.
– Och... – jęknął mój kochanek.
Zamknęłam mu usta pocałunkiem i pozwoliłam się ponieść namiętności. To był seks, na który czekałam trzydzieści pięć lat. Najlepszy seks w moim życiu. Spędziliśmy ze sobą całą noc. Na przemian kochaliśmy się i rozmawialiśmy. Adrenalina nie pozwoliła nam zasnąć.
– Co będzie dalej? – Michał zapytał mnie nad ranem.
– Spędzimy najlepsze wakacje w naszym życiu – zamruczałam, wtulając się w jego ramiona. – Tym razem nie pozwolę ci uciec.
– Nie mam takiego zamiaru. – Przytulił mnie mocniej i okrył kołdrą. – A co potem?
– Nie wiem, co będzie potem…
Wiem tylko, że teraz na jego widok miękną mi kolana, mam gęsią skórkę i pragnę natychmiast go dotknąć. A kiedy już go dotknę... Nie sądziłam, że to pożądanie, które we mnie rozpalił tamtego lata, będzie trwało tak długo. Ale trwa i tym razem zamierzam wykorzystać je w pełni. A potem? Potem się będziemy martwić.