"Spotkałam się z kochanką mojego męża. Chciałam jej napluć w twarz, ale ona nagle złożyła mi propozycję. Ohydną!..."
Fot. 123RF

"Spotkałam się z kochanką mojego męża. Chciałam jej napluć w twarz, ale ona nagle złożyła mi propozycję. Ohydną!..."

 "Byłam ciekawa, kim jest kobieta, z którą mój mąż od pół roku mnie zdradzał? Co takiego miała, czego ja nie posiadałam? Zgodziłam się z nią porozmawiać. Wszystkiego się spodziewałam, ale nie tego! To, co mi powiedziała, było niewiarygodne, niepojęte... " Magda, 36 lat

Szłam stanowczym krokiem w stronę kafejki, gdzie miałam umówione spotkanie. Spotkanie z kobietą, dla której Tymon niszczył nasze małżeństwo. Nie wiem, co bardziej mnie zabolało. Czułe SMS-y, które przypadkiem odkryłam w jego służbowej komórce? To, że znikał wieczorami z domu pod pozorem pilnych zebrań i spotkań z klientami? A może to, że nie była to jednorazowa przygoda, ale trwający pół roku związek? Widziałam, że Tymon cierpi i miota się między nami dwiema od ponad miesiąca, odkąd jego zdrada nagle wyszła na jaw...

Chciałam wiedzieć, dlaczego Tymon mnie zdradzał

W domu zachowywałam wobec męża chłodny dystans. Ze względu na dzieci nie kazałam mu od razu się wynosić. Spał w salonie na kanapie. Usiłował się nawet tłumaczyć, przepraszać, ale nie chciałam go słuchać. Spytałam tylko o jedno:
– Dlaczego?
– Nie wiem – odpowiedział. – Naprawdę nie wiem...
Sądziłam więc, że może jego kochanka udzieli mi odpowiedzi na moje pytanie... Idąc na spotkanie z nią, zauważyłam mężczyznę, który zlustrował mnie wzrokiem. Choć byłam zraniona i smutna, ucieszyło mnie to. Ten obcy facet pokazał mi, że wciąż mogę się komuś podobać... Na chwilę łzy stanęły mi w oczach. Czy Tymon widział we mnie jeszcze kobietę? Czy tylko żonę i matkę dzieci? Istotę tylko użyteczną, czy może jeszcze pożądaną?
Przy drzwiach kafejki raz jeszcze przejrzałam się w szybie wystawowej. Ujrzałam w niej zadbaną kobietę. Tylko zaciśnięte usta i smutne oczy zdradzały, że coś mnie gnębi.

Była jego koleżanką ze szkoły

Od razu ją zauważyłam. Siedziała w głębi sali, trochę przygarbiona.
– Beata, prawda? – spytałam.
Skinęła głową. Była taka nijaka. Zauważyłam to jednak bez zbędnej satysfakcji.
– Myślałam, że jesteś starsza – powiedziała nagle zachrypniętym głosem.
– Od kogo starsza?
– Ode mnie. A chyba jesteśmy w podobnym wieku – zauważyła. – Zresztą, mniejsza z tym. Jak Tymon?
– Nie wiesz tego? – spytałam złośliwie – Przecież wciąż się widujecie!
– Już nie – westchnęła. – Nie widziałam go od dwóch tygodni. Martwię się o niego...
O niego? Chciałam krzyknąć, że to jakaś bzdura. Tymon miał się dobrze! To ja zostałam skrzywdzona!
– Dlaczego spotykasz się z Tymonem? – zapytałam.
Bo mi się podoba. Zawsze tak było. Już w podstawówce się za nim oglądałam – odpowiedziała. – Nic nie wiesz, prawda? Chodziliśmy razem do szkoły, a pół roku temu spotkaliśmy się na balu absolwenta. Ja nie mam nikogo, ani dzieci, ani męża. Fajnie się nam rozmawiało, po balu poszliśmy pogadać i...
– Nie chcę znać szczegółów – rzuciłam twardo. – Daj mu spokój! To jest mój mąż, ojciec moich dzieci... Nie wstyd ci rozbijać czyjejś rodziny? – spytałam z rosnącą złością.
Patrzyła na mnie, a w jej oczach malowało się zdumienie. Miałam wrażenie, że ona mnie w ogóle nie rozumie...

Nagle Beata złożyła mi ohydną propozycję

– Mam dla ciebie propozycję – odparła. – Niczego nie chcę ci przecież zabierać.
– Jaką propozycję?
– To twój mąż i nie chcę ci go odbierać – odparła lekkim tonem. – Ale przecież co by ci przeszkadzało, gdyby co drugi weekend spędzał ze mną. I dwa tygodnie wakacji? Poza tym nie chcę się w nic wtrącać i obiecuję nie zabierać go w święta. Macie dzieci, więc rozumiem, że to ważne... A nasz związek to taka przyjaźń z seksem w pakiecie. Mnie to nie przeszkadza. Lubię być sama, ale czasem to doskwiera... Sama rozumiesz.
Przez chwilę siedziałam zszokowana, a jej słowa dosłownie dzwoniły mi w uszach. To było niewiarygodne, niepojęte i... ohydne. Jakby Tymon był jakąś rzeczą, którą można sobie wypożyczyć!
– Sama pomyśl, on już cię zdradził – ciągnęła dalej Beata. – Pewnie jeszcze nieraz to zrobi. Oni już tacy są, raz spuszczeni ze smyczy zawsze będą polować. Nie lepiej, żeby właśnie mnie miał na boku? Już znasz mnie, widzisz, że jestem w porządku i poza tym nie chcę go na zawsze. Nie zajdę z nim w ciążę, bo nie chcę dzieci. Nie chcę, żeby się do mnie wprowadzał. To zbyt skomplikowane. Niczym nie ryzykujesz. Wiesz, my, dziewczyny, musimy się trzymać razem!
Usiłowała dotknąć mojej ręki, ale cofnęłam się z obrzydzeniem. Ta kobieta była chyba psychicznie chora, skoro proponowała mi coś takiego.

Przyjaciółka dała mi dobrą radę

Wybiegłam z kafejki. Ona coś jeszcze za mną wołała, ale nawet się nie obejrzałam. Wsiadłam do samochodu i pojechałam tam, gdzie czułam się najbezpieczniej. Do mojej starszej przyjaciółki. Do Kamili, która niejedno w życiu przeżyła i nic nie było jej w stanie zaskoczyć. Aż do dzisiaj...
– Co powiedziała? – Kamila z wrażenia aż przewróciła kubek z herbatą. – To obrzydliwe!
– I co ja mam teraz zrobić? – płakałam. – Ona pozwoli na wszystko, na wszystko się zgodzi. Dla faceta to wymarzona sytuacja. Kama na chwilę odwróciła się do okna. Pomyślałam, że teraz wiem, co czuła, gdy jej mąż po niemal dwudziestu latach wspólnego życia pewnego dnia wyprowadził się do dwudziestoparolatki, mówiąc, że jest zakochany i chce zacząć wszystko na nowo.
– Ja przez prawie dwa lata udawałam, że niczego nie widzę, byle tylko Andrzej wracał do domu. Robiłam z siebie idiotkę i wmawiałam dzieciom, że wszystko jest w porządku – powiedziała w końcu. – Udawałam ślepą i głuchą, licząc na to, że mu przejdzie, że się opamięta. Ale potem... Było już za późno. Nie rób tego błędu co ja. Postaw mu twarde warunki. I licz się z tym, że zostaniesz sama...
– Nie wiem, czy dam radę – wyszeptałam.
– Dasz. Masz o co walczyć!

Kazałam mu wybierać

Dwa dni biłam się z myślami. Wreszcie postanowiłam porozmawiać z mężem.
– Spotkałam się z Beatą...
– Co zrobiłaś?!
– Posłuchaj... ona... – i opowiedziałam mu bez ogródek o tym, co usłyszałam, dodając do tego własny komentarz. – Oczywiście, tak jest dla ciebie najlepiej. Możesz mieć ciastko i zjeść ciastko. Ale jeśli tego właśnie chcesz, to nie ma dla ciebie miejsca w tym domu! Nie interesuje mnie posiadanie męża, który daje się traktować jak przenośny wibrator!
– Co ty mówisz, Magda?
– To, co słyszysz! Masz dwa wyjścia. Albo wynosisz się stąd na zawsze do Beaty, albo zostajesz w domu, ale na moich warunkach. I sytuacja szybko nie wróci do normy, bo zraniłeś mnie i zawiodłeś moje zaufanie. Czeka cię sporo wysiłku, żeby to odbudować, a nie gwarantuję ci powodzenia – mówiłam dalej pewnym głosem, choć cała trzęsłam się z emocji i strachu. A jednak byłam naprawdę dumna z siebie.
– Ale, Madziu...
– Nie ma żadnego „ale”! – rzuciłam twardo. – Wybieraj!

Co nas nie zabije, to nas wzmocni...

Moja nieprzejednana postawa przyniosła rezultaty, choć wiedziałam, jak wiele ryzykuję. Ale może dlatego, że byłam na to gotowa, Tymon postanowił całkowicie zerwać kontakty z kochanką i zostać w domu na moich warunkach. Tamtego wieczoru zadzwoniłam z jego telefonu do Beaty.
– Tymon ma tylko jedną żonę i ja nią jestem. Nie próbuj się do nas zbliżać nigdy więcej! Podobno to, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Tak mówi Kama, będąc tego żywym przykładem. I ja mam na to nadzieję... Inaczej nie chciałabym próbować sklejać tego, co zostało tak lekkomyślnie rozbite...

 

Czytaj więcej