"Moją siostrę zdradził mąż. Żądała rozwodu tylko z jego winy. Ale ja znałam sytuację w ich małżeństwie. Wiedziałam, dlaczego Ryszard to zrobił. Gdy zgłosiła mnie na świadka w sprawie rozwodowej, bardzo się zdenerwowałam. Długo biłam się z myślami, czy powiedzieć prawdę..." Agnieszka, 49 lat
Miałyśmy spotkać się we cztery: moja siostra, mama, ja i zaprzyjaźniona sąsiadka, Iza. Planowałyśmy pogadać przy winie, pomalować sobie paznokcie. Spóźniłam się, bo taksówka jechała objazdem z powodu wypadku w centrum miasta. Gośka, moja siostra, siedziała zapłakana, mama podawała jej chusteczki. Iza trzymała ją za rękę...
– Boże! Co się stało?! – spytałam przestraszona.
– Rysiek mnie zdradził! Znalazł sobie babę i chce się do niej wyprowadzić! – wyjaśniła, szlochając. – Wyobrażasz sobie?! On! Taki byle kto! Po tylu latach po prostu mnie zostawił! – rozpaczała.
– Ojej! Naprawdę?! – nie mogłam uwierzyć. – Przykro mi bardzo!
– Spójrz – Iza podsunęła mi swój telefon, pokazując zdjęcia. – Widziałam ich razem w centrum handlowym, pstryknęłam im parę fotek – powiedziała.
Na zdjęciach widać było Ryśka z zadbaną brunetką, patrzyli na siebie jak para zakochanych nastolatków.
– No proszę, proszę, szwagier ma jeszcze powodzenie – zdziwiłam się.
– No właśnie, aż trudno uwierzyć, że ta zdzira go zechciała! Chyba tylko jego portfel widzi, bo nie wiem, co innego jeszcze mogło jej się w nim spodobać?! – warknęła Gośka i z wściekłością rzuciła w kąt pilotem od TV.
– Gosiu, no ale przecież… i tak wam się nie układało. Kłóciliście się ciągle, straszyłaś go rozwodem, no to może nie masz czego żałować – odezwałam się, żeby ją jakoś pocieszyć.
– No i co z tego?! – naskoczyła na mnie. – To nie znaczy, że on miał mnie zdradzać! Takie upokorzenie, jak on mógł?!
– Ktoś zna tę kobietę? – spytałam.
– Ja ją znam z widzenia, to była policjantka – powiedziała mama. – Mój Boże, w moich czasach małżeństwa trwały ze sobą na dobre i złe do śmierci. A teraz takie rzeczy! Kto to słyszał?! – dziwiła się.
– Podobno poznali się na ogródkach działkowych, Rysiek remontował jej altankę, ona dała mu jakieś sadzonki malin czy inne badyle – wyjaśniła Gośka, ocierając łzy.
– No widzisz, nie chciałaś z Ryśkiem jeździć na działkę, to sobie znalazł towarzystwo – zauważyłam.
– Ty nie dogryzaj, tylko lepiej pomyśl, jak się na nim zemścić! – złościła się.
– Ale po co się mścić? Rozstańcie się i tyle, przecież i tak nie byłaś z nim szczęśliwa – powiedziałam.
– Tak zrobię, złożę pozew o rozwód z jego winy i puszczę drania w samych skarpetkach! Dom musi zostać dla mnie i dzieci! – zaperzyła się.
Chciałam powiedzieć, że ta zdrada Ryśka to nie tylko jego wina, że przecież Gośka nigdy go nie szanowała, stroiła fochy i wszczynała awantury z byle powodu, ale ugryzłam się w język. Kochałam Małgosię, bo to moja siostra. Musiałam jednak sprawiedliwie przyznać, że miała ciężki charakter. Była zarozumiała, zwłaszcza wobec swojego męża. Uważała się za lepszą od niego, bo miała skończone studia i pracowała jako nauczycielka. Dorabiała korepetycjami i pieniędzy jej nie brakowało. Wydawała je na ciuchy, kosmetyki. Kupowała firanki czy dywany. Jednak większość kosztów utrzymania domu ponosił Ryszard. Mieli osobne konta i oddzielnie nimi zarządzali, co dla mnie było niezrozumiałe. W czasach młodości, gdy budowali dom, to szwagier długo i ciężko pracował na budowach. Brał urlopy bezpłatne i wyjeżdżał na saksy do Niemiec, żeby więcej zarobić. Gośka w tamtym czasie niewiele zarabiała, a dodatkowo wydawała pieniądze na studia i kursy doszkalające. Niestety, po latach, gdy awansowała, coraz bardziej pomiatała Ryśkiem. Narzekała, że jest zwykłym hydraulikiem i wstyd pokazać się z nim między ludźmi.
– Koleżanki z pracy przychodzą na imprezy szkolne z mężami, a ja nawet na studniówki chodzę sama, bo mój stary nie potrafi się zachować między ludźmi – żaliła się.
– Teraz narzekasz. Nie widziałaś, z kim bierzesz ślub? – dziwiłam się.
– Wiesz przecież, że wpadliśmy, nie było innego wyjścia – tłumaczyła.
– Przesadzasz, Rysiek to prosty facet, ale fajny. Nieźle tańczy i potrafi powiedzieć coś do śmiechu – broniłam szwagra. – Kup mu kilka ładnych koszul i zabieraj do ludzi – radziłam jej. – Siedząc w domu, ogłady nie nabierze.
– Odbiło ci?! Żebym się za niego wstydziła, jak coś palnie w towarzystwie albo za dużo się napije, bo i to mu się zdarza?! – złościła się.
Ryszard rzeczywiście trochę popijał. Nie usprawiedliwiam go, ale szukał towarzystwa poza domem i wolny czas spędzał z kolegami przy piwku. Gośka w tym czasie umawiała się z koleżankami na kawę.
– Nie truj mu głowy o głupstwa, pojedźcie razem na działkę albo gdzieś na urlop – radziłam jej. – Tyle ciężkich lat za wami, dorabialiście się, oszczędzaliście, a teraz jak już wszystko macie, to kłócicie się z byle powodu. Gośka niestety nie chciała mnie słuchać. Ona zawsze wszystko wiedziała najlepiej. Nie lubiliśmy z mężem ich odwiedzać, bo u nich w domu była zawsze zła atmosfera. Kłócili się, dogryzali sobie złośliwie albo nie odzywali się do siebie.
– Gdybyś ty była taką zołzą, nie zniósłbym tego na trzeźwo. Ona nawet w Święta wszczyna kłótnie z nim i to w towarzystwie – stwierdził kiedyś mój Karol.
– Dobrze, że nam się układa, rodzina to jednak najważniejsza wartość w życiu, nie pieniądze ani kariera zawodowa – odparłam.
– Święta racja, cieszę się, że ty jesteś taką fajną babką, zupełnie inną niż Gośka. Czasami aż trudno uwierzyć, że jesteście rodzonymi siostrami – powiedział i przytulił się do mnie. Tak jak wyglądało ich małżeństwo, takie samo było rozstanie.
Rozwód ciągnął się kilka miesięcy. Przyznaję, że bardzo zdenerwowałam się, gdy siostra zgłosiła mnie jako świadka w sądzie.
– Po co mnie w to mieszasz?! To są wasze sprawy! Nie chcę słuchać, jak publicznie wyciągacie jakieś brudy sprzed wielu lat! – złościłam się.
– Jesteś przecież moją siostrą, znasz nas, wiesz, jak między nami było, złożysz zeznania, odpowiesz na pytania adwokata i tyle – tłumaczyła przejęta.
– Oczywiście, powiem prawdę, przed sądem się nie kłamie – zapewniłam ją.
No i opowiedziałam o tym, jak siostra traktowała swojego męża. Jak go przezywała, ośmieszała w towarzystwie. Wydawała swoją pensję na rozrywki, a od niego oczekiwała, że zapłaci wszystkie rachunki, zorganizuje remonty i utrzyma podwórko.
Stwierdziłam, że to byłoby niesprawiedliwe, gdyby rozwód był orzeczony wyłącznie z jego winy. Szwagier patrzył na mnie z wdzięcznością. Wszyscy widzieli, jak bardzo zmienił się i odmłodniał po tym, jak zamieszkał z Barbarą. Nikt już nie widział go podpitego. Wystarczyło, że zadbała o niego odpowiednia kobieta.
– Po czyjej ty jesteś stronie?! – syknęła wściekła Gośka, gdy wyszliśmy z rozprawy.
– Po stronie prawdy – odparłam. – Wy już dawno powinniście się rozstać. Zanim Rysiek cię zdradził.
Ostatecznie sąd stwierdził rozwód z winy obu stron. Musieli się sprawiedliwie podzielić majątkiem. Siostra oraz reszta rodziny jest na mnie obrażona. Przykro mi, ale sądzę, że z czasem złość im przejdzie. Cieszę się, że szwagier ułożył sobie życie. Gośka też twierdzi, że teraz jest jej lepiej i żadni faceci nie są jej do szczęścia potrzebni. Więc chyba jednak wyświadczyłam jej przysługę…