"Gdy pięknej Julii psuł się internet, jeździłem do niej, żeby naprawiać router. Celowo przedłużałem wizyty, ale i tak brakowało mi śmiałości, by zaprosić ją na randkę. Bałem się, że mnie wyśmieje! Pewnego razu zajrzałem do historii jej przeglądarki i... doznałem olśnienia!" Marek, 26 lat
– Mamy wezwanie na osiedle Słoneczne. – Andrzej spojrzał na mnie z nadzieją. – Podjedziesz?
– Chciałem już kończyć na dzisiaj – westchnąłem ciężko, ale wyciągnąłem rękę po zlecenie. – Dawaj.
Od ponad roku dorabiałem sobie jako technik w firmie dostarczającej telewizję kablową i internet. Na brak pracy nie narzekałem, a ponieważ płacono mi od wizyty, zarabiałem całkiem nieźle. Czasami jednak, zwłaszcza w piątkowy wieczór, wolałbym odpocząć, zamiast jechać do kolejnego mieszkania i sprawdzać kable oraz połączenia.
– Mam wezwanie – powiedziałem, kiedy otworzyły się drzwi. – Jestem...
Zobaczyłem dziewczynę i zaparło mi dech w piersi. Przede mną stała wiotka, eteryczna blondynka z najbardziej błękitnymi oczami, jakie widziałem w życiu.
– Pan do internetu? – zapytała.
– Co proszę? A tak, właśnie, do internetu.
– Od wczoraj nie działa – powiedziała, wpuszczając mnie do środka. – Pomyślałam, że coś się zacięło, dlatego zadzwoniłam do waszego biura. Powiedzieli mi... – mówiła, ale nie słuchałem jej uważnie.
Miałem wrażenie, jakbym nagle znalazł się w szklanej bańce, do której nie dochodzą żadne dźwięki. Była tylko ona. Jej długie, falujące włosy, pełne, różowe usta, długie rzęsy i lekko zaczerwienione policzki. W jednej chwili się zakochałem. I gdybym tylko nie był tak cholernie nieśmiały, to pewnie od razu zaprosiłbym ją na cokolwiek, a najchętniej padłbym na kolana i wyznał dozgonną miłość. Niestety, nie potrafiłem wydusić z siebie słowa. Po chwili dotarło do mnie, że dziewczyna pokazuje ruter i patrzy na mnie z nadzieją.
– Tak, zaraz to naprawię – powiedziałem.
– Super! – ucieszyła się.
Ja wręcz przeciwnie. Mógłbym zostać u niej długie godziny. Nawet przez chwilę pomyślałem, czy nie udać, że uszkodzenie jest poważniejsze, niż było w rzeczywistości, i nie pobyć u niej dłużej, ale nie odważyłem się na to. Był piątkowy wieczór, a ona z pewnością miała swoje plany. Z żalem naprawiłem usterkę i pięć minut później byłem już za drzwiami.
Jej obraz mnie jednak nie opuszczał. Śniła mi się w nocy. Marzyłem o tym, żeby ją znowu zobaczyć, dlatego kiedy Andrzej odebrał telefon z informacją o kolejnej usterce na Słonecznym, bardzo się ucieszyłem.
– Biorę to! – krzyknąłem i prawie wyrwałem mu zlecenie z dłoni.
– Dobrze się czujesz? – zdziwił się, ja jednak już zbiegałem po schodach.
Kiedy otworzyła mi drzwi, pomyślałem, że jest jeszcze piękniejsza, niż zapamiętałem.
– O, to pan! Dopiero co dzwoniłam...
– Byłem w okolicy – skłamałem. – Co tym razem się zepsuło?
– Nie wiem. – Bezradnie wzruszyła ramionami. – Znowu nie działa internet...
– Zaraz sprawdzę. Niech się pani nie martwi. Wszystko będzie w porządku.
Usterka była banalna, ale tym razem spróbowałem trochę wydłużyć wizytę. Już, już miałem zaproponować jej spotkanie, jednak znowu zabrakło mi odwagi. Schodząc na dół, wyrzucałem sobie, że jestem taką straszną ofermą. Dziewczyna była cudowna, wspaniała, śliczna i miła. A ja? Największy frajer na świecie!
Następna okazja nadarzyła się kilka dni później. Niech Bogu będą dzięki za internet i za to, że się tak często psuje! Zabrałem narzędzia i pojechałem. Otworzyła mi drzwi i uśmiechnęła się na powitanie.
– Dobrze, że pan już jest – powiedziała, a mnie serce roztopiło się jak czekolada na słońcu. – Muszę dzisiaj wysłać pracę na zaliczenie, a znowu nie działa internet.
– Już sprawdzam – odpowiedziałem, nieśmiało odwzajemniając uśmiech.
Naprawiałem i jednocześnie spoglądałem na nią spod oka. Moje zauroczenie nie mijało. Z każdą chwilą coraz bardziej upewniałem się, że spotkałem kobietę, z którą chciałbym spędzić życie. Tyle że najpierw musiałbym się z nią umówić.
Zamknąłem oczy i policzyłem do trzech.
– Czy zechciałaby pani... – zacząłem.
– Tak? – Spojrzała na mnie, a jej błękitne oczy błyszczały jak gwiazdy.
– Tutaj podpisać? – stchórzyłem.
Wychodząc od niej, postanowiłem zapisać się na jakiś kurs przezwyciężania nieśmiałości. Przecież to tylko jedno krótkie pytanie. Najwyżej się nie zgodzi. Ale kiedy pomyślałem, że mogłaby powiedzieć: „nie”, oblał mnie zimny pot. Może po prostu wolałem żyć złudzeniami? Jeżeli spróbowałbym się z nią umówić, a ona by się nie zgodziła, to byłby koniec. Wlokłem się noga za nogą, rozmyślając o życiu. Do tej pory sądziłem, że miłość to wymysł poetów i egzaltowanych kobiet. Owszem, podobały mi się różne dziewczyny, z kilkoma udało mi się nawet umówić, ale do żadnej z nich nigdy nie czułem tego, co teraz do Julii. Mimo że spotkałem ją zaledwie kilka razy, wiedziałem, że dla niej będę gotowy na wszystko. O ile tylko przezwyciężę swoją chorobliwą nieśmiałość i odważę się odezwać.
Tydzień później Julia znowu zadzwoniła. Tym razem to ja odebrałem zgłoszenie.
– Mam pecha – powiedziała, otwierając mi drzwi. – Komputery chyba mnie nie lubią.
– To się czasem zdarza – mruknąłem, nie patrząc jej w oczy. – Sprawdzę, co tym razem się zepsuło.
Usterka znowu okazała się banalna, ale musiałem skorzystać z komputera. Zapytałem o pozwolenie, a kiedy kiwnęła głową, usiadłem przy biurku. Dotknąłem myszki z uczuciem, jakbym dotykał jej dłoni. Westchnąłem w duchu. Nagle zadzwonił telefon i Julia poszła odebrać. Pomyślałem, że to moja jedyna szansa, żeby się czegoś o niej dowiedzieć. Odpaliłem wyszukiwarkę. Byłem ciekawy, czym się interesuje, co sprawdza, co jest dla niej ważne. Zerknąłem do historii wyszukiwania i aż przetarłem oczy ze zdumienia, bo pojawiło się: „Jak uszkodzić internet?”. Poczułem, jak spływa na mnie olśnienie. Nagle dotarło do mnie, że te wszystkie usterki to nie był przypadek. Julia specjalnie psuła ruter. Czyżby po to, żeby się ze mną zobaczyć?
Usłyszałem jej kroki, więc zamknąłem wyszukiwarkę.
– Przestawiłem parametry karty sieciowej – powiedziałem, gdy weszła do pokoju. – Teraz wszystko już powinno śmigać.
– Dziękuję panu bardzo – odpowiedziała. – Jakoś nie mam szczęścia.
Pomyślałem o jej poszukiwaniach i nagle poczułem przypływ nadziei. Wciągnąłem powietrze i na jednym wydechu spytałem:
– Czy miałaby pani ochotę umówić się ze mną na kawę?
– A może... – Przygryzła wargi, a jej twarz poczerwieniała po same korzonki włosów. – Może ja zaproszę pana na herbatę? Może nawet teraz? – Uciekła wzrokiem, a ja zrozumiałem, że ona jest tak samo nieśmiała jak ja. I w tym momencie moje zauroczenie zmieniło się w miłość.
– Z chęcią – odpowiedziałem. – Marek jestem. – Wyciągnąłem rękę.
– Julia. – W jej głosie usłyszałem ulgę. – Zielona czy earl grey?
Poszedłem za nią do kuchni, uśmiechając się od ucha do ucha. Miałem przeczucie, że usterki skończyły się na długi czas. Nie szkodzi. Teraz nie będę już potrzebował pretekstu, żeby się u niej pojawiać. Podobno technika ułatwia życie. Na własnym przykładzie mogę zaświadczyć, że to prawda.
– Masz ochotę na sernik? Dzisiaj upiekłam – usłyszałem i wraz z jej szerokim uśmiechem otworzyło się przede mną niebo.