"Wyszłam z klubu z obcym facetem… po miesiącach tuliłam jego dziecko!"
Fot. 123 RF

"Wyszłam z klubu z obcym facetem… po miesiącach tuliłam jego dziecko!"

"Wszystko zaczęło się od tej pały z generalizacji mapy. Gdy wróciłam do akademika, posprzeczałam się z koleżanką. To był wystarczający powód, aby zabawić się w klubie i trochę wypić, ale nie aż tak, aby pójść do łóżka z obcym facetem..." Agata, 35 lat

Zaskrzypiały drzwi i weszliśmy do ciemnego domu. Chłopak zapalił nocną lampkę, która dawała nikłe światło. Nawet dokładnie nie widziałam jego twarzy. Pośpiesznie zaczął rozpinać moją bluzkę, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Szybko pozbyliśmy się ubrań i wylądowaliśmy w łóżku. Szaleliśmy oboje i w końcu zmorzył nas sen.

Obudziłam się w obcym pokoju i ogarnął mnie strach

Obudziłam się w obcym pokoju. Na ścianach wisiały święte obrazy, a na komodzie stała figurka Matki Boskiej. Pościel była w różyczki. Myślałam, że jeszcze śnię, ale ból głowy, który rozsadzał mi czaszkę, był jak najbardziej realny.

– Kurczę, ale zabalowałam – zganiłam się w myślach.

– Cześć, widzę, że się obudziłaś. – W drzwiach stanął jakiś chłopak.

– Co ja tu robię i kim ty w ogóle jesteś? – Naciągnęłam kołdrę pod brodę.

– Mam na imię Jacek, a poznaliśmy się wczoraj w klubie, przyszłaś tu ze mną – odpowiedział. – Nic nie pamiętasz?

– Niewiele. – Poczułam, że się czerwienię, bo moja pamięć też się obudziła.

– To domek mojej cioci – kontynuował Jacek. – Wyjechała do sanatorium podreperować zdrowie...

„No teraz, dziewczyno, to przesadziłaś!”, beształam się w myślach. A wszystko zaczęło się od tej pały z generalizacji mapy. Gdy wróciłam do akademika, posprzeczałam się z koleżanką. To był wystarczający powód, aby zabawić się w klubie i trochę wypić, ale nie aż tak, aby pójść do łóżka z obcym facetem.

– Podano do stołu! – krzyknął Jacek.

– Chyba nie jestem głodna i wolałabym jednak wrócić do akademika – odparłam.

– Najpierw zjemy, a później cię odprowadzę – odparł. – Stąd trudno trafić do centrum miasta. Wyjrzyj przez okno i zobacz, jakie to zadupie. I nie bój się, nie jestem zboczeńcem – roześmiał się. – Oboje trochę za dużo wypiliśmy i tyle. Jestem na trzecim roku rzeźby i poszedłem do klubu poszukać modelki. Znalazłem ciebie. Nie chciałabyś mi pozować?

– Nie, raczej nie.

– Jak uważasz – skwitował. – Chyba studiujesz geografię, bo wczoraj bez przerwy przeklinałaś generalizację mapy...

– Tak, jestem na drugim roku – przytaknęłam.

W drodze na przystanek autobusowy pogadaliśmy. Dowiedziałam się, że chłopak pochodzi z drugiego końca Polski, a na czas studiów przygarnęła go ciotka.

Noc, której chciałam zapomnieć, zmieniła moje życie

Żeby zabić wyrzuty sumienia po tej szalonej nocy, zabrałam się za generalizację mapy. Musiałam to przecież zaliczyć, utrzymać się na studiach i zawalczyć o stypendium. Od dawna radziłam sobie sama, moi rodzice nie żyli.

Dni mijały, a mój namiętny bohater nie dawał znaku życia, mimo że wymieniliśmy się telefonami. W końcu doktor od kartografii postawił mi czwórkę i odetchnęłam. Akurat wracałam z zajęć, gdy usłyszałam, że ktoś za mną biegnie.

– Agata, zaczekaj! – krzyczał Jacek. – Pójdziemy na kawę?

– No dobra, tylko nie ciągnij mnie do domku swojej cioci.

– Aż taki byłem kiepski? – westchnął.

– Jeśli mam być szczera, to niewiele pamiętam – skłamałam z premedytacją.

– Ranisz moje serce, bo ja tak bardzo się starałem. Widocznie marny ze mnie kochanek. Pozostają mi zatem te zimne rzeźby. A tak przy okazji, zgodzisz się na pozowanie? To żaden akt. Zgódź się, proszę.

– Niech ci będzie, a teraz chodźmy napić się tej kawy – odpowiedziałam.

Jacek był świetnym kompanem. Nie tylko gadał, ale też potrafił słuchać. Żartował i robił głupie miny, ale poważniał, gdy opowiadał o swoich rzeźbach.

– Ojcu nie podoba się, że nie wybrałem sobie pewnego fachu – mówił. – Widział we mnie architekta.

Umówiliśmy się na sobotę. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony ten sympatyczny łobuz coraz bardziej mi się podobał, a z drugiej, wciąż się wstydziłam tamtej nocy.

Ciotka Jacka okazała się bardzo miła.

– No, wreszcie mogę cię poznać. – Wyciągnęła dłoń na powitanie. – Jacek dużo mi o tobie opowiadał. Na imię mam Wieńczysława, ale mów mi Sławka.

Wypiliśmy kawę, trochę pogadaliśmy i poszliśmy do pracowni Jacka. Obserwowałam go kątem oka – widziałam pasję i skupienie, z jakim pracował. Do tego był naprawdę przystojny. Zaczęło do mnie docierać, że się zakochałam.

Ciąża wywróciła nasze życie do góry nogami

Wróciłam do akademika, weszłam do pokoju i aż zemdliło mnie na widok chipsów, które zajadała współlokatorka.

– Jak ty możesz jeść to świństwo?! – krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.

Wtedy poczułam strach. Nigdy nie miałam regularnych miesiączek, ale od tamtej nocy okres się nie pojawił. Winą za ten stan rzeczy obarczałam zgryzotę z kartografią. Nagle uświadomiłam sobie, że powód może być bardziej oczywisty. W poniedziałek pomaszerowałam do przychodni akademickiej.

Po wizycie zadzwoniłam do Jacka i poprosiłam go o spotkanie.

– Jestem w ciąży – rzuciłam bez wstępu, gdy pojawił się w akademiku.

– Jesteś pewna? – zapytał.

– A nie masz wątpliwości, czy to twoje dziecko? – wycedziłam. – Może wskakuję do łóżka obcym facetom?!

– Nawet tak nie mów! – krzyknął. – Za dużo alkoholu i po prostu nas poniosło. A ja od tamtej nocy zdążyłem się w tobie zakochać. Rozumiesz? Wtedy w klubie długo ci się przyglądałem. Byłaś smutna i chciałem cię rozweselić. Najwidoczniej aż za dobrze mi to wyszło. Ciekawe, czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka...

– Lepiej pomyśl, co zrobimy...

– Jak to co? – roześmiał się. – Poproszę cię o rękę i się pobierzemy, a potem będziemy żyli długo i szczęśliwie. – Objął mnie. – Czy ty mnie w ogóle nie kochasz?

– Kocham cię i nawet się cieszę, że będziemy mieli dziecko – szlochałam. – Ale jak my sobie poradzimy?

– Coś wymyślę. Pobierzemy się w tajemnicy.

– Nie chcesz powiedzieć rodzicom?

– Lepiej nie drażnić niedźwiedzia – odrzekł. – O kurczę, będę ojcem. To coś niesamowitego!

Ja na przemian cieszyłam się i martwiłam. Dziecko miało urodzić się w połowie sierpnia.

– Powiedziałem o wszystkim cioci Sławce – oznajmił mi Jacek kilka dni później. – Dostało mi się za wykorzystywanie wstawionych dziewczynek, ale obiecała, że nam pomoże.

Brak rozsądku, który zamienił się w szczęście

Plan był prosty. Mieliśmy postawić rodziców Jacka przed faktem dokonanym. Pobraliśmy się w lutym, do końca czerwca mieszkałam w akademiku, a potem przeniosłam się do cioci Sławki. Piotruś urodził się w połowie sierpnia i wiedliśmy sobie spokojne życie w domku na peryferiach. Nasz spisek wydał się w październiku. Niespodziewanie pojawili się rodzice Jacka.

– Może przedstawisz nam w końcu synową i naszego wnuka? – zagrzmiał teść. – Żebym ja się od obcych ludzi dowiadywał, że zostałem dziadkiem!

Nie było żadnej awantury. Rodzice Jacka zaakceptowali mnie jako synową, a Piotruś stał się ich oczkiem w głowie. Minęło kilka lat, a my nadal się kochamy i jesteśmy razem. Jak widać, czasami nawet brak rozsądku wychodzi na dobre!

 

Czytaj więcej