"Nikt mi nie powiedział o śmierci ojca. Domyśliłam się, że chodziło o spadek..."
Fot. 123 RF

"Nikt mi nie powiedział o śmierci ojca. Domyśliłam się, że chodziło o spadek..."

"O śmierci ojca dowiedziałam się przypadkiem. Przyjaciółka poradziła mi, żebym upomniała się o spadek. Nawet jeśli tata wszystko przepisał na nową żonę i moją przyrodnią siostrę, to należał mi się zachowek. Byłam przygotowana na walkę, ale zdarzyło się coś, czego się nie spodziewałam..." Klaudia, 50 lat

Miałam dziesięć lat, gdy ojciec odszedł od matki. Prawdę mówiąc, przez wiele lat później nie dziwiłam się tej decyzji. Jako nastolatka uważałam, że matka jest najnudniejszą i najbardziej marudną osobą pod słońcem, z którą trudno wytrzymać. Nie rozumiałam wtedy, że chorowała na depresję, a ojciec nie potrafił jej pomóc.

Akceptowałam to. Do czasu

Jakiś czas później ożenił się po raz drugi, a ja nawet polubiłam „ciocię”. Tak tata kazał mi nazywać swoją drugą żonę, gdy przychodziłam do nich w odwiedziny. Początkowo wszystko było dobrze – ciocia Jola była od ojca młodsza i zależało jej, aby zobaczył w niej kandydatkę na idealną matkę. Wkrótce na świecie pojawiła się moja przyrodnia siostra. Ale ja dorastałam i zaczynałam coraz więcej rozumieć. Gdy miałam dwadzieścia dwa lata, pokłóciłam się z ojcem o to, dlaczego nie starał się pomóc mamie. Ona akurat po raz kolejny przebywała w szpitalu. A jeśli nie pomógł jej, dlaczego zostawił z chorą kobietą mnie, swoje dziecko. Po tamtej rozmowie zerwałam z nim i z jego rodziną.

Nie mieliśmy kontaktu przez prawie 30 lat!

Lata mijały, mama leczyła się i jakoś funkcjonowała, a potem zmarła. Moje małżeństwo, podobnie jak jej, zakończyło się fiaskiem, ale mam z niego trójkę udanych dzieci. Przez ten czas – nie powiem – czasem myślałam o ojcu, ale rzadko. I nagle spadła na mnie ta wiadomość, że tata nie żyje.
– Nic nie wiedziałaś? – upewniła się sąsiadka, którą przypadkiem spotkałam na przystanku, gdy wracałam od lekarza – Naprawdę?
– Nic a nic! Jak to dwa miesiące temu?! – zdenerwowałam się. – Dlaczego nikt mnie nie zawiadomił?!
– Wiesz, nie pytaliśmy wdowy, nie wypadało – dodała sąsiadka. – Ale ludzie byli zdziwieni, że nie przyszłaś na pogrzeb.
Bo nie dano mi tej szansy – odparłam zła.
Wiedziałam, że nie mogę tak tego zostawić. Czułam złość i żal. Czego się bała ciocia Jola? Że opowiem na pogrzebie, iż ojciec nie odzywał się do mnie przez blisko trzydzieści lat?
– Trzeba załatwić to raz, a dobrze – poradziła mi przyjaciółka. – Wiem, że nie chodzi ci o pieniądze, ale powinnaś się dowiedzieć, co ci się należy. Z tego, co pamiętam, twój ojciec był dość zamożnym człowiekiem.
– To prawda.
– Tym bardziej powinnaś się do nich odezwać.

Byłam wzburzona, wróciły złe wspomnienia...

Powiedzieć łatwo, zrobić trudniej. Po pierwsze dlatego, że targały mną silne emocje, a po drugie dlatego, że trochę się bałam. Moje ostatnie kontakty z żoną ojca nie były najlepsze. Po miesiącach bycia słodką i dobrą, stała się zazdrosną zołzą. Każde miłe słowo taty, każdy prezent, pieniądze czy wspólne wyjście na obiad były według niej zabieraniem czasu, środków i miłości jej córce. Dlatego gdy wygarnęłam ojcu prawdę o mamie, nie zdziwiłam się, że i ona dołożyła swoje trzy grosze. Spotkanie po latach zapowiadało się nieprzyjemnie. Poza tym ta cała siostra… Kiedy ją ostatni raz widziałam, miała z dziesięć lat i była rozwydrzonym stworzeniem. Pewnie wyrosła z niej druga matka. Wiedziałam jednak, że muszę spróbować.

Nie zamierzałam odpuścić spadku

Druga żona ojca mieszkała tam, gdzie wcześniej. W schludnym domu z ogródkiem. „Tylko płot się zmienił i kolor elewacji”, rozmyślałam, siedząc w swoim starym samochodzie naprzeciwko domu, z którego ostatni raz wyszłam, głośno trzaskając drzwiami.
Miałam tego dnia szczęście. Po chwili zobaczyłam drugą żonę ojca, jak w ciemnym płaszczu i z torebką zmierza do domu.
– Pewnie wraca ze mszy za duszę ukochanego małżonka – szepnęłam zjadliwie, dopijając kawę z kubka termicznego.
Dałam jej kilka minut, po czym wysiadłam z auta, przeszłam przez furtkę i zadzwoniłam do drzwi ozdobionych gustownym, biało-czarnym wieńcem. W końcu ojciec raczył umrzeć tuż przed świętami, więc macocha zadbała o wystrój.
– Słucham? Nie domknęłam znów furtki? – zapytała. – Pani z sąsiedztwa?
– Nie poznajesz mnie? To ja, Klaudia, córka twojego zmarłego męża – odparłam i zanim zdążyła mi zamknąć drzwi przed nosem, dodałam: – Której nie raczyłaś zawiadomić o pogrzebie.
– To nie moja decyzja, ojciec sobie nie życzył – odparła oschle.
Nie uwierzyłam jej. Widać było, że się przestraszyła. Serce mocno mi waliło, ale brnęłam dalej, jak nakazała mi przyjaciółka.
– Być może to prawda, ale jest jeszcze kwestia spadku, którego część mi się należy. Może dlatego mnie nie zawiadomiłaś?
Jak możesz?! Ojciec ledwo pochowany, a ty już o pieniądzach! – zaczęła krzyczeć i przeklinać, toteż powiedziałam, że nie ma sprawy, możemy się spotkać w sądzie i się wycofałam.
Prawdę mówiąc, chciało mi się płakać i miałam dosyć. Ale co powiedziałam, to powiedziałam.

Niespodziewanie zobaczyłam moją przyrodnią siostrę

Gdy wsiadałam do auta, zauważyłam pojazd zatrzymujący się przed bramą. Oklejony reklamą. No proszę, biuro nieruchomości? Czyżby druga żona ojca już pozbywała się domu? Moją uwagę przykuła kobieta, która wysiadła z samochodu. Aż mi tchu zabrakło. To musiała być Magda, moja przyrodnia siostra. Tak się składa, że obie wdałyśmy się w ojca. Podeszła do matki, która zaczęła wymachiwać rękami. Pewnie już jej opowiadała o moim najściu. Szybko zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam. Nie miałam na co czekać.

Należał mi się przynajmniej zachowek

Dwa dni później siedziałam z przyjaciółką przy kawie i ustalałyśmy plan działania. Byłam jej wdzięczna, że mnie wspiera.
– Daj spokój. Oczywiście, może ojciec cię wydziedziczył albo przed śmiercią przepisał wszystko na żonę, ale jesteś jego dzieckiem i zachowek ci się należy. Odezwiesz się do tej Magdy?
– Właśnie się nad tym zastanawiam…
– Co ci szkodzi. Napisz SMS-a.
To był dobry pomysł. Odjeżdżając, sfotografowałam reklamę na samochodzie Magdy. Miałam więc jej numer telefonu. Tego samego dnia wieczorem napisałam do niej, że rozumiem, iż sprawa jest trudna, ale chciałabym się spotkać u notariusza, aby wyjaśnić kwestie spadkowe. Notariusza poleciła mi przyjaciółka. Odłożyłam telefon i postanowiłam dać Magdzie dwa dni na odpowiedź. Poszłam zaparzyć herbatę, a gdy wróciłam, telefon piknął i się zaświecił. To była ona.
„Też sądzę, że powinnyśmy się spotkać. Nawet u notariusza, jeśli chcesz. Tylko nie u nas w domu”, odpisała. Oczywiście nie zamierzałam się znów narażać na stres. Umówiłam się z nią w kawiarni.

To, co powiedziała, kompletnie mnie zaskoczyło

Przyszła sama. Widziałam, że jest trochę niepewna, ale pierwsza zaczęła rozmowę.
– Dobrze cię pamiętam, Klaudia. Nie byłam przecież całkiem mała, gdy się poróżniliście z ojcem… Ale to teraz nieważne. Prawdę mówiąc, ja też właśnie pokłóciłam się z mamą, ale uważam, że nie ma racji. Tata zostawił nam spadek i tobie część z niego się należy – początkowo mówiła nerwowo, ale gdy zobaczyła, że jej słucham, uspokoiła się. – Załatwimy to, jak trzeba, u notariusza, może być u twojego, jeśli wolisz.
– Tak po prostu? – zdumiałam się, nastawiona na trudną rozmowę – I już?
– Mam dość kłótni. Przez ostatnie lata rodzice ciągle się kłócili. Ojciec, oględnie mówiąc, nie był miłym człowiekiem. Ale teraz go nie ma, jesteśmy my.
– To prawda.
– Mam biuro nieruchomości. I męża. Tylko dzieci się nie dorobiłam… A ty?
– Chcesz wiedzieć, co u mnie? A dlaczego nikt mi nie powiedział, że ojciec nie żyje?
– Matka oznajmiła, że ponoć nie chcesz przyjść na pogrzeb.
– To nieprawda. Nie dałyście mi szansy. Pewnie bym przyszła… I co teraz będzie?
Spojrzała na mnie z przejęciem.
– Może musiało do tego dojść, żebyśmy się spotkały. Ja… chciałam się do ciebie odezwać, ale matka… No, było trudno, nie potrafiłam jej tego zrobić w żałobie. Jednak gdy sama przyszłaś, pomyślałam, że to nie jest przypadek, że trzeba ten temat ruszyć. W końcu… chcemy, czy nie… jesteśmy siostrami. A ja zamierzam zachować się wobec ciebie uczciwie. Żebyśmy miały drugą szansę. Taką, jakiej nie dali nam rodzice. To przecież nie nasza wina.
Wracałam z tego spotkania poruszona do głębi, nie mogąc się doczekać, kiedy opowiem przyjaciółce o przebiegu tej rozmowy. Szykowałam się na wojnę o spadek, a tymczasem okazało się, że w przyrodniej, nieznanej mi siostrze mam sprzymierzeńca…

 

Czytaj więcej