"Zawsze bardzo lubiłam swojego szwagra. Można powiedzieć, że to dzięki mnie został mężem mojej młodszej siostry. Może dlatego, że kiedyś tak namawiałam Dominikę, by potraktowała związek z Łukaszem poważnie, czułam się teraz odpowiedzialna za jej małżeństwo? A w nim niestety w pewnym momencie zaczęło się psuć..." Marta, 48 lat
Sklep z akcesoriami do fizjoterapii, który poleciła mi koleżanka, znajdował się w nieznanej mi części miasta. Kupiłam aplikator do leczenia zatok i po wyjściu rozejrzałam się, żeby wiedzieć, w którą stronę pójść. W tej chwili z sąsiadującej ze sklepem siłowni wyszedł mój szwagier. Zupełnie nie spodziewałam się go tutaj spotkać.
– Łukasz! – zawołałam, bo mnie nie zauważył, zatopiony w myślach. – Za sport się wziąłeś? Od kiedy?
Spojrzał na mnie speszony, zarumienił się i nerwowo poprawił na ramieniu sportową torbę. Dla przyzwoitości próbował się uśmiechnąć, ale jego twarz wykrzywiła się jakoś nienaturalnie. „Wstydzi się!”, pomyślałam rozbawiona.
– Jakiś wczesny kryzys wieku średniego cię dopadł? – zażartowałam.
– Tak, no właśnie. – Znów niby się uśmiechnął, ale strzelał wzrokiem, jakby szukał drogi ucieczki.
– Ale z tobą akurat nie jest tak źle – ciągnęłam w nadziei, że to go uspokoi. – Mojemu ślubnemu by się trochę ruchu przydało, ale on jest przecież od ciebie o piętnaście lat starszy!
Łukasz odchrząknął.
– Dobrze mi to robi – rzucił, wskazując ruchem głowy wejście do siłowni, ale nadal unikał kontaktu wzrokowego. – Spieszy mi się. Cześć! Zrobił w tył zwrot i oddalił się prawie biegiem. „Nawet nie spytał, co ja tu robię”, uświadomiłam sobie. To było takie do niego niepodobne! Zawsze się lubiliśmy, chyba wyczuwał od początku, że mu sprzyjam.
Moja siostra przeciągała znajomość z nim i nie dawała mu jasno do zrozumienia, że jest gotowa na zalegalizowanie związku. Młodsza ode mnie o prawie piętnaście lat Dominika zawsze była niezdecydowana i lubiła, gdy rzeczy działy się same, gdy ktoś za nią wszystko załatwiał…
– Musisz w końcu wydorośleć – powiedziałam jej w pewnym momencie. – Przecież jesteście z sobą już tak długo, tu chodzi też o jego czas… Albo się decydujecie być z sobą na poważnie, albo daj mu poszukać innej. To poważny facet, a tobie też za chwilę stuknie trzydziestka, na co czekasz? Łukasz jest pracowity, można na nim polegać, dba o ciebie…
Zaśmiała się wtedy, że może to ja powinnam za niego wyjść.
– A żebyś wiedziała… – Uśmiechnęłam się. – Gdybym była wolna, tobym się nie zawahała!
Podziałało. Niecały miesiąc później oświadczyli, że zdecydowali się pobrać. Obie z mamą aż podskoczyłyśmy z radości, a mój mąż i mój tata podnieśli do góry kciuki.
Zadzwoniłam do Dominiki.
– Właśnie jestem w okolicy siłowni przy parku i wpadłam na Łukasza – powiedziałam jej. – Przecież byliście u nas niedawno i nie wspominaliście, że się zapisał.
Westchnęła ciężko.
– A to o wszystkim trzeba opowiadać?
– Nie sądziłam, że Łukasz jest zainteresowany sportem.
– A masz jakąś sprawę do mnie, że dzwonisz?
– Słucham? No przecież mówię, że natknęłam się na Łukasza i…
– Jestem zajęta, nie mam teraz czasu na pogaduchy.
Rzuciła mi „na razie” i rozłączyła się. W jej głosie było zmęczenie.
„Coś tu nie gra”, pomyślałam. „Przecież żona powinna być zadowolona, że mąż o siebie dba, większość facetów się zapuszcza po pewnym czasie, a Łukasz…”
Z naprzeciwka nadchodziła jakaś para, trzymali się za ręce i popatrywali na siebie rozkochanym wzrokiem. „Tak właśnie żona powinna patrzeć na męża, który się dla niej poci w siłowni”, przeleciało mi przez głowę. „Powinna być z niego dumna”. I nagle poczułam, że coś mnie ściska w gardle. Palnęłam Łukaszowi, że go dopadł kryzys wieku średniego… Pewien psycholog mówił kiedyś w telewizji, że zdradzający mężczyźni często zaczynają nagle o siebie dbać. W głowie słyszałam to wyczerpanie w głosie Dominiki, mignął mi obraz Łukasza, który unikał mojego wzroku. Zrobiło mi się słabo. „Przecież oni są dopiero pięć lat po ślubie”, pomyślałam. „No i mają czteroletnie dziecko!”
Zadzwoniłam do swojego męża i szeptem, żeby na wszelki wypadek jakiś przechodzień nie dosłyszał, o czym mówię, opowiedziałam mu o dziwnym zachowaniu szwagra i siostry.
– Może to tylko jakaś drobna kłótnia między nimi – powiedział Michał. – A ty od razu myślisz o zdradzie. Łukasz taki nie jest.
– Jak to mówią, cicha woda brzegi rwie.
– Może im się nie układa i on po prostu chce rozładować stres, w siłowni sobie poboksuje i mu lepiej.
A jednak nie potrafiłam się uspokoić. Może dlatego, że kiedyś tak namawiałam Dominikę, by potraktowała związek z Łukaszem poważnie, czułam się teraz odpowiedzialna za jej małżeństwo.
Następnego dnia o porze, gdy Dominika miała w pracy przerwę na posiłek, zadzwoniłam do niej.
– Słuchaj, wszystko u was w domu w porządku? – spytałam delikatnie.
– A dlaczego nie miałoby być w porządku?!
Gniew w jej głosie sprawił, że zaniemówiłam. Była ode mnie o tyle młodsza, że traktowałam ją prawie jak własne dziecko, chciałam dla niej jak najlepiej…
– Martwię się o was, o ciebie… – wyszeptałam po pewnej chwili.
– O mnie się nie musisz martwić! – rzuciła wciąż rozeźlonym tonem.
– A jak Łukasz zachowuje się wobec ciebie?
– Daj mi spokój, wiesz, że jestem w pracy! Muszę tu pracownikowi coś przekazać! – ucięła rozmowę, a ja miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
Gdy się rozłączyła, nie próbowałam nawet oddzwaniać. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach. Coś sobie uzmysłowiłam... Łukasz kiedyś zawsze po dżentelmeńsku podsuwał Dominice krzesło, gdy siadała przy stole, ten jego gest bardzo mnie rozczulał. Ostatnio tego nie robił. Do tej pory wydawało mi się, że jest taki czuły, oddany, troskliwy… Czyżby on jednak…
Dokładnie tydzień po tym, jak kupiłam aplikator na zatoki, pojechałam ponownie w okolice sklepu z akcesoriami o tej samej porze, co poprzednio, i zaczaiłam się przed siłownią.
Gdy Łukasz wyszedł, podbiegłam do niego. Zmierzył mnie wzrokiem i zagryzł wargi.
– Łukasz, słuchaj, zawsze miałam cię za godnego zaufania – powiedziałam do niego tonem pretensji, trzymając nerwy na wodzy, choć wiele mnie to kosztowało. – Liczyłam na to, że Dominika będzie z tobą szczęśliwa. Macie razem dziecko!
– Tak, wiem – burknął, nie patrząc na mnie.
– Weź się ogarnij, bo inaczej będziesz miał przechlapane! Nikt z naszej rodziny nie będzie chciał mieć z tobą nic wspólnego!
Jego twarz ścięła się w gniewnym grymasie. Nigdy go takim nie widziałam, nie byłam na to przygotowana. Zrobił zwrot na pięcie i zanim zdołałam zebrać myśli, zniknął z mojego pola widzenia.
Pojechałam do Dominiki z myślą, że złapię szwagra przed ich blokiem i tam dokończę rozmowę. Po drodze jednak doszłam do wniosku, że Łukaszowi powiedziałam już, co miałam powiedzieć, i powinnam skupić się na mojej siostrze.
Weszłam do niej, nie czekając na pojawienie się ich auta.
– A gdzie mała? – zagadnęłam na powitanie.
– U rodziców Łukasza.
Ściskała w dłoniach telefon, obracała go, jakby sprawdzała palcami jego wymiary, na mnie nie patrzyła.
– Słuchaj, Dominika – westchnęłam cicho. – Nie możesz wszystkiego w sobie dusić. Od tego się ma rodzinę, żeby móc się wygadać.
Prychnęła.
– Nie wiem, co się stało…. – ciągnęłam. – Ale nie odpuszczaj od razu, przegadajcie to, idźcie na terapię, macie przecież dziecko, on zawsze będzie jej tatą…
– Daj mi spokój!
Walczyła ze łzami, jej twarz płonęła.
– Tak mi przykro – wyszeptałam. – Nigdy się tego po Łukaszu nie spodziewałam…
Powinna była wyrzucić z siebie: „Ani ja!”, ale ona zamrugała i spojrzała na mnie zdziwiona.
– Czego się po Łukaszu nie spodziewałaś? – spytała cicho.
– No, nie wiem, co dokładnie zrobił, ale widzę, że nagle zaczął chodzić do tej siłowni… Mówi się, że mężczyźni tak robią, jak są świeżo zainteresowani jakąś kobietą, gdy chcą zaimponować… Ale może to tylko jakieś zauroczenie, może nie doszło jeszcze do zdrady…
Wywróciła nagle oczami i wybuchnęła:
– On mnie nie zdradził!
– Nie? – Uczepiłam się tej myśli jak tonący brzytwy. – No to całe szczęście, jest szansa, że…
Wbijała wzrok w okno, jej twarz wyrażała zniecierpliwienie.
– Dałabyś już spokój! – W jej oczach znów były łzy. – Nic takiego się nie stało! – syknęła. – Zobaczył w moim telefonie, że pisałam z Marcinem, to kolega z pracy. No i się wściekł.
Wzruszyłam ramionami.
– Pisałaś z kolegą z pracy, ale co takiego mogłaś pisać?
– A ty wszystko musisz wiedzieć?! To jest moje życie, po co się wtrącasz?! Co ja na to poradzę, że tak się stało? Marcin to jest…. Ktoś wyjątkowy! Kocham go. W porównaniu z Łukaszem to zupełnie coś innego! Gdybym za niego nie wyszła, mogłabym teraz być z Marcinem! W jej głosie była gorycz i pretensje.
Obie byłyśmy wychowywane tak samo, rodzice wpajali nam te same wartości, ślub zawiera się raz na zawsze, jest się wiernym partnerowi… A ja podejrzewałam Łukasza! Nie przyszłoby mi do głowy, że moja młodsza siostra, matka małego jeszcze dziecka, mogłaby mieć romans! Zwłaszcza mając za męża kogoś takiego jak Łukasz!
– Co ty wyprawiasz… – Pokręciłam głową. – Dlaczego nie pomyślałaś o małej, o Łukaszu, że to przecież…
– Nic nie wyprawiam. Po prostu to było ode mnie silniejsze. Jest silniejsze. Z nikim mi tak nigdy nie było. Z Łukaszem też nie. Ślub z nim to był największy błąd w moim życiu. I to ty mnie do tego namówiłaś – dodała oskarżająco.
Dobiegł nas zgrzyt klucza w zamku. To wrócił mój szwagier, po drodze z siłowni odebrał od swoich rodziców córeczkę, słyszałam jej głosik.
– Pójdę już – rzuciłam do Dominiki.
W przedpokoju pogłaskałam po główce moją siostrzeniczkę, ale nie potrafiłam się zmusić do uśmiechu. Łukasz pomagał jej się przebrać i stał w takim miejscu, że tarasował mi przejście.
– Przepraszam cię, Łukasz – wyszeptałam.
Prześliznęłam się obok niego do wyjścia i zamknęłam za sobą drzwi.