"Kiedy odkryłam, że mój ojciec ma romans, byłam zdruzgotana. To, co wydarzyło się później, zaskoczyło nas wszystkich...!"
Fot. 123RF

"Kiedy odkryłam, że mój ojciec ma romans, byłam zdruzgotana. To, co wydarzyło się później, zaskoczyło nas wszystkich...!"

"Gdy zobaczyłam tatę z najlepszą przyjaciółką mamy, zupełnie nie wiedziałam, co robić. Udawać, że nic się nie stało? Oszukiwać mamę i nic jej nie mówić? A może wygarnąć jej całą prawdę o ojcu?"  Dorota, 38 lat

Nie było dnia, żebym nie myślała o mamie. Nic dziwnego, że widziałam ją niemal na każdym kroku. Bardzo mi brakowało jej uśmiechu, dobrego słowa, czułości...

W taty urodziny odkryłam straszną prawdę

Wszystko zaczęło się od feralnej kolacji urodzinowej na cześć taty. Kończył właśnie sześćdziesiąt lat. Mama zaplanowała dla niego przyjęcie-niespodziankę. Zaprosiła wszystkich bliskich. Tata, oczywiście, o niczym nie wiedział. Goście byli zaproszeni na dziewiętnastą. Ja pojawiłam się wcześniej, żeby pomóc mamie w ostatnich przygotowaniach. Przed osiemnastą miałam pojechać po tatę do pracy. Stół prezentował się wspaniale! Mama dopilnowała każdego szczegółu – był piękny tort, szampan i mnóstwo pysznych przystawek.
Punktualnie o osiemnastej pojawiłam się pod sklepem z częściami samochodowymi, który prowadził tato. Pchnęłam drzwi, przywitałam się ze znajomymi sprzedawcami i od razu ruszyłam na zaplecze do jego gabinetu. Bez pukania nacisnęłam klamkę. To, co zobaczyłam, kiedy weszłam do środka, sprawiło, że zamarłam. Mój ojciec wtulał się w nagie kobiece piersi. Jego kochanka poddawała się tym pieszczotom z rozanielonym uśmiechem. To była... pani Irenka, najlepsza przyjaciółka mamy...

Ojciec niczemu nie zaprzeczał...

– Tato! – krzyknęłam, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Ojciec zerwał się jak oparzony. Pani Irenka nerwowo naciągnęła na siebie bluzkę. Oboje wyglądali jak para nastolatków, których ktoś nakrył na pierwszym pocałunku. Na biurku taty stał otwarty szampan i nieodpakowany jeszcze prezent. W końcu ojciec przerwał krępującą ciszę.
– No to już wiesz – powiedział, patrząc na mnie z rezygnacją.
– Co wiem? – wydukałam. Miałam nadzieję, że ojciec zacznie się tłumaczyć. Powie, że to chwilowe zauroczenie, że mu odbiło... On jednak wcale nie zamierzał niczemu zaprzeczać.
Spotykamy się z Irenką od kilku lat. Kochamy się i chcemy być razem. Już wiesz, wydało się – wzruszył ramionami. – Może to i lepiej...

Byłam rozbita i załamana

Myślałam, że zemdleję. Przecież w domu czekała na nas mama. Za chwilę mieli się zacząć schodzić goście! Miał być tort i toasty! A tu taka wiadomość! I co ja niby miałam z tym wszystkim zrobić?
– Przyjechałam po ciebie, bo... – zaczęłam się jąkać. – Mama przygotowała dla ciebie przyjęcie...
Byłam rozbita i załamana. Zupełnie nie wiedziałam, co mam robić. Udawać, że nic się nie stało? Oszukiwać mamę i nic jej nie mówić? A może wygarnąć jej całą prawdę o ojcu?
Jechaliśmy do domu w kompletnej ciszy. Potem, w czasie kolacji, siedziałam jak struta i nawet nic nie mogłam przełknąć z tej zgryzoty. Natomiast ojciec i Irenka zachowywali się tak, jakby nic się stało! No tak. Mieli doświadczenie w oszukiwaniu wszystkich wokół. Siedząc za stołem i patrząc, jak moja mama, uśmiechnięta i zadowolona, podstawia tacie pod nos coraz to nowe przysmaki, wciąż zastanawiałam się, jak mam jej powiedzieć o tym romansie.

Na moich oczach rozpadało się małżeństwo rodziców

Po przyjęciu pożegnałam się z mamą, starając się nie patrzeć jej prosto w oczy. Bałam się, że zobaczy w nich coś, co ją zaniepokoi. W nocy wreszcie się wypłakałam. Nawet mężowi nic nie powiedziałam, bo rana była dla mnie zbyt świeża...
Nazajutrz dostałam SMS-a od taty. „Dziękuję i przepraszam za wczoraj. Porozmawiam z mamą”. Tylko tyle. Poszłam do pracy pełna najgorszych przeczuć. Na moich oczach rozpadało się małżeństwo rodziców. Cały mój bezpieczny świat. Wiem, byłam dorosła, ale coś we mnie pękło...

Tego, co się stało, nikt się nie spodziewał!

W niedzielę wieczorem nie wytrzymałam. Zadzwoniłam do domu z nadzieją, że usłyszę, iż wszystko jest po staremu. Odbierze mama i poprosi, żebym przyjechała na kawę i jeszcze ciepłą szarlotkę. Niestety, odebrał tata.
– Dorotko, musimy porozmawiać – zaczął zgaszonym głosem.
– Co się stało? – zapytałam pełna najgorszych przeczuć.
Mama zniknęła. Spakowała się i gdzieś wyjechała. Dziś w nocy. Wczoraj jej o wszystkim powiedziałem. Myślałem, że wróci, więc nie dzwoniłem do ciebie...
– O, Boże, tato! – jęknęłam. – Gdzie pojechała?
– Nie wiem – odparł. – Nie przypuszczałem, że to wszystko tak się skończy – dodał załamany.

Mama zabrała swoje rzeczy, nie zostawiła listu

Po tym telefonie od razu wybiegłam z domu i pojechałam do taty. Rzeczywiście, w ich sypialni brakowało ubrań mamy, w łazience nie było jej kosmetyków. Nie zdejmując płaszcza, przysiadłam na kanapie. Ojciec wyglądał marnie. Jakby postarzał się o kilka lat. W mieszkaniu panował nieład.
– Jak ona zareagowała? – zapytałam tatę po dłuższej chwili milczenia.
– Bardzo dziwnie. Uśmiechnęła się tylko i życzyła mi powodzenia – ojciec zaczął nerwowo pocierać skroń. – Wyszedłem, bo chciałem się trochę uspokoić po tej rozmowie. Kiedy wróciłem, już jej nie było...
– Nie zostawiła żadnego listu? – dopytałam zaskoczona. Ojciec tylko pokręcił głową. Widziałam, że wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju.

Dzwoniłam, pisałam - bezskutecznie

Po powrocie do domu wypłakałam się mężowi w ramię. Potem przez kolejne dni próbowałam się dodzwonić do mamy. Wysłałam jej kilkadziesiąt SMS-ów z prośbą o kontakt. Bez odzewu. Po tygodniu wszyscy w rodzinie zastanawialiśmy się, co robić. I już mieliśmy zgłosić na policji jej zaginięcie, kiedy ojciec odkrył, że ze wspólnego konta bankowego zostało wypłacone kilka tysięcy złotych. W banku powiedziano tacie, że ktoś pobrał te pieniądze w Niemczech! A więc tam wyjechała? Tylko po co?
Klika dni później dostałam od niej pocztówkę. Pisała, że jest bezpieczna i spełnia swoje marzenia, bo zawsze chciała podróżować. Na razie zatrzymała się w Niemczech, gdzie opiekuje się przemiłą starszą panią. Prosiła, żeby jej nie szukać i obiecała, że kiedy już się urządzi, to zaprosi nas do siebie. I właśnie tak straciłam mamę...

Wiem, że powinnam zaakceptować jej wybór

Od kilku miesięcy jej nie widziałam, nie mogłam z nią porozmawiać. Ciągle wydaje mi się, że mijam ją na ulicy. Że ona tylko nas oszukuje, że wyjechała gdzieś daleko, a tak naprawdę mieszka tuż obok i śmieje się z naszej tęsknoty. Wiem, jestem dorosła. Moja mama też. I powinnam zaakceptować jej wybór. Bo może rzeczywiście dopiero teraz jest szczęśliwa? Wyznanie taty dało jej doskonały pretekst do tego, żeby zacząć żyć tak, jak zawsze chciała... Pocieszam się tą myślą i mam ogromną nadzieję, że wkrótce znowu się odezwie. A ja będę mogła się do niej przytulić i opowiedzieć o wszystkich swoich zgryzotach... 

 

Czytaj więcej