"Rafał był miły, uczynny, opanowany. Byłam w szoku, że moje koleżanki tego nie doceniły...!"
Fot. 123 RF

"Rafał był miły, uczynny, opanowany. Byłam w szoku, że moje koleżanki tego nie doceniły...!"

"Zastanawiałam się, dlaczego taki fajny facet jak Rafał nie ma dziewczyny. Przecież zawsze można było na nim polegać. Nie był może klasycznym przystojniakiem, ale miał złoty charakter. Aż żal było patrzeć, że tak materiał na męża się marnuje. Znałam kilka singielek, postanowiłam więc zabawić się w swatkę..."  Iza, 32 lata

Właśnie wychodziłam z biura, objuczona siatkami jak wielbłąd.
– Chodź, podwiozę cię do domu. – Uśmiechnął się Rafał na mój widok.
– Przecież nie masz po drodze – stwierdziłam.
– Po drodze, nie po drodze, nigdzie mi się nie spieszy – odparł.

Pomyślałam, że fajny facet z tego Rafała...

Dłużej się nie opierałam. Wcale nie miałam ochoty pchać się z tym wszystkim do autobusu. „Fajny facet z tego Rafała”, myślałam, siedząc w jego samochodzie. „Miły, uczynny i opanowany”, obserwowałam, jak spokojnie manewruje w tych korkach. „Mój Waldek już dawno by się pieklił i rzucał przekleństwami”.
Rafał nie był klasycznym przystojniakiem, ale aż żal, że taki facet się marnował. Jakaś kobieta miałaby z niego pożytek.
– Dziękuję – powiedziałam, kiedy zatrzymaliśmy się przed moim blokiem.
Kolega pojechał w swoją stronę, a ja wtargałam zakupy na drugie piętro.
– Fajnie, że jesteś. – Waldek zaczął myszkować po torbach. – Jestem głodny jak wilk…
– Przecież w lodówce są kotlety – przypomniałam mu.
– No tak, ale wolałem poczekać na ciebie. – Uśmiechnął się niewinnie.
Akurat, już ja go dobrze znałam! Nawet patelni nie chciało mu się wyciągnąć. Skaranie z takim facetem! Zakupy też zawsze robiłam sama, chociaż to Waldek miał samochód.
Odgrzałam obiad, a potem myjąc naczynia, znowu zaczęłam myśleć o Rafale. „Może by tak znaleźć mu jakąś miła dziewczynę?”, przyszło mi nagle do głowy. „Mam kilka koleżanek singielek. Choćby Marzena… Właśnie rozstała się z narzeczonym, a na złamane serce, wiadomo, najlepsza jest nowa miłość…”, stwierdziłam.

Postanowiłam zabawić się w swatkę

Jeszcze tego samego wieczora zadzwoniłam do koleżanki.
– Co u ciebie słychać? Ciągle jesteś samotna? – dopytywałam. – Bo widzisz, znam takiego fajnego faceta… – zaczęłam wymieniać zalety Rafała. – U nas w biurze wszystkie babki zajęte, a tu marnuje się taki materiał na męża… Może bym cię z nim umówiła?
Po tamtej stronie nastąpiła chwila wahania.
– Myślisz, że to wypada? – zapytała Marzena.
– A dlaczego nie? Rafał jest kulturalny, miły, dowcipny…
– No dobrze – zgodziła się.
Teraz musiałam jeszcze tylko przygotować Rafała.
– Co robisz w sobotę wieczorem? – zaczęłam go przepytywać następnego dnia.
– Pewnie będę oglądał telewizję jak zawsze…
– Tym razem nie! Idziesz na randkę! – bardziej stwierdziłam niż zapytałam. – Mam samotną koleżankę, która potrzebuje fajnego faceta.
– I myślisz, że to ja? – zdziwił się.
– Tak! – Byłam tego pewna.
Boże, jak on się przejął. Przed sobotą kilka razy mnie pytał, jak ma się ubrać i jaka jest ta koleżanka.
– Marzena jest świetna… Niedługo ją poznasz – cieszyłam się, że mogę im pomóc.
W sobotę denerwowałam się chyba bardziej niż oni. Zależało mi, żeby przypadli sobie do gustu. Przez cały wieczór korciło mnie, żeby zadzwonić do Marzeny, ale się opanowałam.
W niedzielę nie wytrzymałam, pierwsza wykręciłam jej numer.
– I jak? I jak? Opowiadaj…
– A co tu opowiadać? – westchnęła. – Tak mi zachwalałaś faceta, a zapomniałaś o jednym… W ogóle nie jest przystojny – dodała rozczarowana.
– No wiesz? – oburzyłam się, bo Marzena także nie była ósmym cudem świata. – Uroda nie jest najważniejsza… Jak się z kimś żyje, przestaje się na to zwracać uwagę. Najważniejsza jest osobowość, liczy się człowiek…
– Dobre sobie! – wyśmiała mnie. – Sama związałaś się z przystojniakiem, a mnie prawisz morały.
Hmm, nie było sensu jej przekonywać. Zazdrościła mi Waldka, bo był przystojny? Gdyby tylko z nim zamieszkała, przekonałaby się, że taki tradycjonalista to prawdziwy krzyż pański. Wszystko zrzucał na barki kobiety…

Namówiłam Rafała na kolejną randkę w ciemno

W poniedziałek nie zamęczałam Rafała pytaniami o przebieg sobotniej randki, a on sam zaledwie o tym wspomniał…
– Nie przejmuj się – pocieszałam go. – Zasługujesz na kogoś lepszego niż Marzena.
Tym kimś miała być Monika. Moja druga samotna koleżanka. Ona powinna docenić zalety Rafała. Ciągle skarżyła się, że los stawia na jej drodze samych nieodpowiednich facetów. Taka dziewczyna, która przeżyła niejedno rozczarowanie, na pewno umie patrzeć głębiej i docenić wnętrze człowieka. „Tak, Monika będzie idealna”, cieszyłam się w duchu.
Sama nie wiem, jak Rafał dał się namówić na kolejną randkę w ciemno. Może po prostu czuł się bardzo samotny.
Następną sobotę spędziłam z komórką w kieszeni, czekając na jakiegoś SMS-a od koleżanki. Dostałam go koło dziewiątej wieczorem. „Niestety, nic z tego nie będzie”, napisała Monika.
– Ale dlaczego? – dopytywałam. – Przecież facet jest miły, uczynny, przyjazny… – zaczęłam swoją litanię.
– Skoro jest takim ideałem, to sama się z nim umów – odcięła się koleżanka.
„Co ona? Przecież ja jestem z Waldkiem”, pomyślałam.

Mój facet zawodził mnie na całej linii

– Czy na ciebie w ogóle można liczyć?! – krzyczałam kilka dni później na mojego faceta.
Waldek miał jechać wpłacić zaliczkę za rezerwację wakacji, ale… zapomniał. Typowy facet! Gdy sama zadzwoniłam do biura, okazało się, że minęły dwadzieścia cztery godziny i nasza rezerwacja przepadła. I nie było też już wolnych miejsc. O wakacjach na Krecie mogłam zapomnieć. Wściekłam się, a Waldek nic sobie z tego nie robił.
– Może to i dobrze, pojedziemy nad Bałtyk, trochę zaoszczędzimy – stwierdził, a mnie podniosło się ciśnienie.
Nie chciałam oszczędzać. Cały rok odkładałam na wakacje!!! Ale pojechaliśmy nad Bałtyk. Na czternaście dni, przez dziewięć padało i kosztowało nas to tyle, co wczasy na Krecie. Miałam ochotę zabić Waldka. Przez cały urlop się kłóciliśmy, a na koniec mu wykrzyczałam, że jest beznadziejnym facetem. Nie był mi dłużny.
– To czemu ze mną jesteś? – spytałam.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Dobre pytanie. Byliśmy ze sobą tak długo, że już przestaliśmy się nad tym zastanawiać.
Wróciliśmy do domu z postanowieniem, że dobrze nam zrobi krótka przerwa.
Mieliśmy przemyśleć kilka spraw.

W tym czasie mój kolega nie próżnował...

– Jutro mam urodziny. Robię małą imprezkę – powiedział pewnego dnia. – Wpadniesz? – Podał mi nazwę knajpy, w której zarezerwował stolik.
– No jasne – odpowiedziałam z uśmiechem.
Ale gdy przyszłam do lokalu, stanęłam jak wryta. Był tylko on i… ja.
– Gdzie reszta gości? – spytałam.
– Są wszyscy, na których mi zależy… – Uśmiechnął się speszony.
Na początku byłam zła, że trochę mnie oszukał, ale szybko mi przeszło. Rafał był przecież fajnym, dowcipnym facetem. Patrzyłam na niego i myślałam: „Ale te moje koleżanki głupie. Może Rafał nie jest klasycznym przystojniakiem, ale trzeba umieć docenić, jakim jest dobrym i ciepłym człowiekiem”.
Jak nietrudno się domyślić, zostaliśmy parą.
– Więc jednak się z nim umówiłaś? – śmiała się Monika.
No pewnie, szkoda, by taki facet się marnował. Pasowaliśmy do siebie idealnie. Dwa lata temu wzięliśmy ślub i jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. On ma w końcu kobietę, która docenia jego zalety. A ja faceta, na którym mogę polegać.

Czytaj więcej