"Mateusz błagał mnie, bym nie wychodziła za jego ojca. Powód bardzo mnie zaskoczył...!
Fot. 123 RF

"Mateusz błagał mnie, bym nie wychodziła za jego ojca. Powód bardzo mnie zaskoczył...!

"Mój narzeczony jest ode mnie starszy o siedemnaście lat. Na początku nie przeszkadzało mi, że mieszka z nami jego dorosły syn. Lubiłam tego chłopaka i traktowałam go po kumpelsku. Nigdy nie dawałam mu żadnych sygnałów, nie prowokowałam. Pewnego dnia jednak wykrzyczał mi w twarz, co sądzi o moim związku z jego ojcem... "  Magda, 29 lat

Tego dnia byłam umówiona z florystką, by zdecydować o tym, jak będzie przystrojona sala weselna. No i oczywiście wybrać sobie wzór wiązanki ślubnej. Urwałam się z pracy, żeby zdążyć, a tu jak na złość mój stary ford nie chciał odpalić. Spanikowana zadzwoniłam do Pawła, by zapytać, czy może mnie podrzucić.
– Boję się, że jeśli dziś nie dojadę, to ona potem nie znajdzie czasu przez następne dwa miesiące – wyjaśniłam.
– Skarbie, wiesz, że pojechałbym z tobą na koniec świata, ale nie dziś – odpowiedział. – Mam kastrację, a potem ciurkiem wizyty. Ale czekaj, jak wychodziłem, Mateusz jeszcze spał, więc może nic dzisiaj nie ma. Zadzwoń do niego, na pewno chętnie przejedzie się mercem. Paweł wrócił do swoich czworonożnych pacjentów, a ja wybrałam numer jego syna.

Mateusz miał dwadzieścia jeden lat i wciąż mieszkał z ojcem

Po naszym ślubie miał zacząć sobie czegoś szukać, choć nie zauważyłam, żeby podchodził do tego zadania z entuzjazmem. Lubił swój wygodny pokój z telewizorem plazmowym w willi ojca i cenił luksusy, jakich nie miałby, mieszkając w kawalerce. Kiedy zadzwoniłam, chłopak wylegiwał się w łóżku. Czułam, że tak będzie.
– Chcesz się przejechać mercem ojca? – zapytałam bez wstępów.
– Jasne! A co? – zaraz się ożywił.
– A to, że za godzinę muszę być u florystki na drugim końcu miasta i tata da ci kluczyki, żebyś mnie podwiózł, jeśli chcesz.
Kwadrans później chłopak stawił się pod moim biurem. Lubiłam go. Może i był trochę rozpuszczony, bo najpierw matka pozwalała mu na wszystko, żeby tylko nie zawracał jej głowy, a potem ojciec usiłował wynagrodzić mu te lata, kiedy nie brał udziału w jego wychowaniu. W wieku siedemnastu lat dzieciak podjął decyzję, że woli mieszkać u tatusia i wprowadził się do domu, gdzie na dole mieściła się klinika weterynaryjna, a na górze sto pięćdziesiąt metrów luksusowo zaaranżowanej przestrzeni. To, że związałam się z mężczyzną, który mieszkał z dorosłym już wtedy synem, nigdy mi nie przeszkadzało.

Traktował mnie jak koleżankę, a nie jak macochę

Kiedy wprowadziłam się nad gabinet, Mateusz miał dziewiętnaście lat i większość czasu spędzał poza domem. Mnie traktował nie jak przyszłą macochę, bo byłam zaledwie osiem lat od niego starsza, ale jak koleżankę. Lubił się ze mną droczyć, żartować, opowiadał mi o kolegach i dziewczynach. Czasami zaganiałam go do krojenia warzyw na sałatkę, a bywało, że oglądaliśmy razem serial, popijając ja wino, a on piwo, i dyskutowaliśmy zawzięcie o fabule.
Kiedy po mnie zajechał, byłam zdenerwowana spóźnieniem.
– Możecie jechać szybciej, dziadku? – rzuciłam półżartem. Młody przydepnął pedał gazu.
– Ej, ale nie aż tak szybko! – krzyknęłam, a on tylko wyszczerzył zęby w uśmiechu i wyminął czarne bmw przed nami. Kiedy dwie i pół godziny później odbierał mnie spod kwiaciarni, miał dla mnie kawę z mojej ulubionej kawiarni i ciepłą kanapkę z łososiem.
– Pomyślałem, że będziesz głodna i zmęczona – rzucił, kiedy z westchnieniem rozkoszy wbiłam zęby w chrupiące pieczywo. – Latte z syropem waniliowym, tak jak lubisz – dodał.
To było tak miłe, że aż cmoknęłam go w policzek. Byłam pewna, że wytrze się ostentacyjnie albo burknie, że kruszę, ale on... zaczerwienił się.
– Magda... – Nagle wyłączył silnik. – Muszę z tobą porozmawiać...
– Ej, pogadamy w domu – mruknęłam. – Musimy odebrać garnitur ojca z pralni. Westchnął i pojechaliśmy.

Jego wyznanie bardzo mnie zaskoczyło!

Wieczorem tego samego dnia Paweł miał wizytę domową, a ja przygotowywałam lazanię. Mateusz wszedł do kuchni i usiadł przy stole, jakby na coś czekał.
– Chcesz coś? – zapytałam obcesowo.
– Mieliśmy porozmawiać... – rzucił niepewnie. – Mam przyjść później?
Spojrzałam na niego, nie rozumiejąc, skąd ten poważny ton. Wyglądał jakby był chory – wargi miał zaczerwienione od przygryzania, oczy dziwne, ręce mu drżały. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że chłopak jest straszliwie zmieszany.
– Magda... Chciałem ci tylko powiedzieć... – zaciął się, a ja usiadłam naprzeciwko niego – że... Słuchaj! Naprawdę musisz wychodzić za ojca?!
– Co?! – rzuciłam zdumiona. A w Mateusza jakby diabeł wstąpił. Zaczął mówić gorączkowo, że jest we mnie zakochany od roku, że nie może przestać o mnie myśleć i nienawidzi własnego ojca, który mnie „zagarnął”. Nim zdążyłam coś powiedzieć, wyrzucił z siebie, że Paweł jest dla mnie za stary i my dwoje dużo bardziej do siebie pasujemy. Zdołałam tylko wykrztusić, że wiek nie ma tu nic do rzeczy, bo po prostu kocham jego ojca, a wtedy Mateusz zerwał się z krzesła i stanął tyłem do mnie, wbijając wzrok w okno.
– Ej! Przestań! – Podeszłam bliżej, bo dostrzegłam drganie jego pleców. Odwrócił się do mnie i nagle zobaczyłam, że po policzkach lecą mu łzy.
– Nieeee – jęknęłam. – Mateusz, no przecież daj spokój... Zrobiło mi się go żal, więc dotknęłam jego ramienia uspokajającym gestem. Nie spodziewałam się, że zinterpretuje to jako zachętę do pocałunku. Kiedy niespodziewanie przycisnął swoje usta do moich, wyrwałam się ze złością, krzycząc, że ma przestać. Stał naprzeciwko mnie, zaciskając pięści z upokorzenia i wstydu, aż obrócił się na pięcie i pobiegł na górę.

Bałam się, że Paweł będzie mnie obwiniał

Nie wiedziałam, co zrobić. Czy Paweł uwierzyłby mi, że naprawdę nie miałam pojęcia o tym głupim zauroczeniu mną jego syna? Że nigdy nie dawałam mu żadnych sygnałów, nie prowokowałam go i traktowałam tylko jak młodszego brata? Narzeczony był ode mnie o siedemnaście lat starszy i nieraz pytał, dlaczego nie wybrałam nikogo młodszego. Wiedziałam, że bywał zazdrosny o moich rówieśników. Bałam się, że uzna, iż to wszystko moja wina. Dlatego właśnie czekałam na jego powrót w ogromnym stresie. A kiedy wrócił, natychmiast zaciągnęłam go do sypialni i opowiedziałam, co się wydarzyło. Nie chciałam, żeby Mateusz przedstawił mu najpierw swoją wersję i coś przekręcił. Wpatrywałam się w twarz narzeczonego, czekając na grymas złości albo słowa obciążające mnie odpowiedzialnością za uczucia młodego. Przygotowywałam się do obrony i strasznie się bałam, że ta rozmowa przerodzi się w kłótnię.

Mam wielkie szczęście!

– Kochanie moje jedyne... – zaczął po swojemu. – Przepraszam cię za niego...
Tego się nie spodziewałam! On mnie przepraszał za syna? Paweł ciągnął dalej:
– Widziałem, jak wodzi za tobą wzrokiem, ale uznałem, że mu w końcu przejdzie... Cholera, to moja wina, powinienem był z nim po męsku porozmawiać. Widzisz, jego matka zawsze była zimna i nie miała dla niego czasu... Ten dzieciak dostał od ciebie trochę ciepła i uwagi, no i nic dziwnego, że stracił głowę. Porozmawiam z nim, nie martw się. Byłam tak zaskoczona, że uwiesiłam mu się na szyi, a potem przewróciliśmy się na łóżko. Paweł jest najdojrzalszym, najmądrzejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Mam szczęście, że będę dzielić z nim życie. Z nim i tylko z nim, bo niedługo po incydencie w kuchni, mój ukochany kupił synowi małe mieszkanie i pomógł mu się przeprowadzić. Wiem, że za jakiś czas młody znajdzie sobie dziewczynę i wszystko wróci do normy. Może nawet zdąży z tym do naszego ślubu.

 

Czytaj więcej