"Miałem dość fochów i proszenia o seks raz na miesiąc... Nie po to się żeniłem, żeby żyć w celibacie!"
Fot. 123RF

"Miałem dość fochów i proszenia o seks raz na miesiąc... Nie po to się żeniłem, żeby żyć w celibacie!"

"Elżbieta więcej czasu spędzała ze znajomymi w sieci niż ze mną. W łóżku też nam się nie układało, bo unikała seksu, a ja pragnąłem intymności i czułości. Powoli miałem tego dość..." Robert, 53 lata

Znowu wyjeżdżasz? – zapytała żona, patrząc na mnie obojętnym wzrokiem.
– Organizujemy z Markiem szkolenie BHP w Sopocie, wrócę w sobotę – odparłem.
– Tylko się nie spóźnij, trzeba zrobić zakupy i drzewka przyciąć na działce.
– Dobrze, postaram się – westchnąłem.

Proza życia, aż się nie chce wracać...

Moja Ela myślała o wszystkim. Szkoda tylko, że nie o mnie. Chciałbym, żeby od czasu do czasu była bardziej spontaniczna, pożartowała, wysłuchała mnie i okazała trochę czułości. Dawniej lubiliśmy pójść potańczyć, do kina albo chociaż pospacerować nad jeziorem. Niestety, od kilku lat spędzaliśmy ze sobą mało czasu. Żona potrafiła kilka godzin przesiedzieć z nosem w laptopie. Przeglądała portale społecznościowe, udzielała się na forum, a ze mną prawie nie rozmawiała. Dzieci były już dorosłe i miały swoje życie. Powinniśmy więc mieć czas dla siebie, ale tak nie było.

W łóżku nam się nie układało

Ela unikała seksu i spała w innym pokoju.
– Ty tak chrapiesz, że ja nie mogę zasnąć – narzekała. Dlatego odwiedzałem ją rano.
– Może szybki numerek na dobry początek dnia? – podpytywałem.
– Daj mi spokój – mruczała i odwracała się plecami. – Nie, to nie, bez łaski, nie będę się napraszał! – złościłem się.
Po kilku odmowach przestałem inicjować zbliżenia. Przykro mi jednak było, bo niby miałem żonę, ale brakowało mi intymności. Na szkolenie do Sopotu wybierałem się ze wspólnikiem. Zdziwiłem się, gdy Marek podjechał po mnie z żoną.
– Nie masz nic przeciwko, że pojedziemy we troje? – zapytała Agata.
– Oczywiście, że nie – skłamałem, bo w duchu byłem trochę zawiedziony. Liczyłem, że spędzimy dwa męskie wieczory w kurorcie. Myślałem, że popijemy, powłóczymy się po mieście, popatrzymy na ładne dziewczyny. Tymczasem Marek zabrał żonę.
Zazdrościłem im, że po tylu latach chcieli jeszcze razem wyjeżdżać. Moja żona nie pytała, czy ją ze sobą zabiorę. Ja też nie proponowałem, bo wystarczyło mi, że w domu musiałem znosić jej fochy i humory.

Wieczór po szkoleniu spędziliśmy we troje

Pierwszego wieczoru po zajęciach Marek zabrał Agatę na romantyczny spacer brzegiem morza. Zostałem sam. Pochodziłem po deptaku i po molo. Humor miałem podły, bo dookoła widziałem zakochane pary. Rozmawiali, przytulali się i całowali. Kupiłem wódkę i wróciłem do hotelu. Zasnąłem po kolejnym drinku. Pamiętam, że moją ostatnią myślą było postanowienie, aby sobie kogoś znaleźć. Chciałem mieć kochającą kobietę. Pragnąłem seksu, czułości i bliskości, tego, czego żona mi nie dawała. Rano zjedliśmy śniadanie we troje. Zerkałem z zazdrością, jak Agata patrzyła na Marka zakochanym wzrokiem. „Pewnie mają za sobą upojną noc”, pomyślałem.
– Dzisiejszy wieczór spędzimy we troje – powiedział Marek. Po szkoleniu przyszli do mnie do pokoju. Zamówiliśmy jedzenie i drinki. Dużo wypiliśmy. Nie pamiętam, kiedy urwał mi się film. Dopiero rano zauważyłem, że Marek z Agatą spali na drugim łóżku w moim pokoju.
– Sorki, Robert, przesadziliśmy wczoraj i zabrakło nam sił, żeby wracać do siebie – wyjaśniła Agata. Włożyła bluzkę i poszła do pokoju. Potem wyszliśmy na zajęcia, a wieczorem szybko spakowałem swoje rzeczy do torby, aby rano była gotowa do podróży powrotnej.

Ela podejrzewała mnie o zdradę!

– No, nareszcie jesteś, trzeba jechać na działkę – przywitała mnie żona. – Daj mi godzinę, zjem coś i odpocznę po podróży – poprosiłem.
– Dobrze, ja w tym czasie wypakuję walizkę – odparła.
Położyłem się na kanapie, ale nie było mi dane poleżeć.
– Robert, do ciężkiej cholery! Co to jest?! – wydarła się żona, machając mi przed nosem jakąś kolorową szmatką. – Była w twoich rzeczach.
– Chyba... damska koszulka...
– Właśnie! – ryknęła. – Skąd ją masz?
– Nie wiem...
– Jak to nie wiesz?! Na pewno szlajałeś się z jakąś lafiryndą! – krzyczała.
– Elka, odbiło ci?! Ja nic złego nie zrobiłem i naprawdę nie mam pojęcia, czyje to jest! – tłumaczyłem.
– Łżesz! Od dawna mnie zdradzasz?! Przyznaj się! Albo nie! Lepiej spakuj swoje rzeczy i wynoś się z domu! Byłem zszokowany tą awanturą i podejrzeniami żony. Jednak nie mogłem pozwolić, aby mnie oskarżała ani tym bardziej wyrzuciła z domu, na który przez tyle lat ciężko pracowałem.

W końcu jej wygarnąłem

– Jak chcesz, to nie wierz, ale ja cię nigdy nie zdradziłem, choć powinienem, bo nie po to się żeniłem, żeby żyć w celibacie! – krzyknąłem. – Już dawno powinienem złożyć pozew o rozwód! Mam dość twoich fochów i proszenia się o seks raz na miesiąc! – wygarnąłem i wyszedłem z domu.
Zadzwoniłem do Marka i opowiedziałem mu o wszystkim.
– O rany, ale numer! A moja Agata właśnie szukała koszulki, którą nosiła w Sopocie! – zawołał kumpel.
– No to wszystko jasne.
– Nic się nie martw, zaraz wyślę Agę do Eli, żeby jej wyjaśniła to nieporozumienie – pocieszył mnie Marek.
– Robert, przepraszam cię, ale zrozum, co mogłam sobie pomyśleć, gdy znalazłam kobiecą bieliznę w twoich ubraniach? – tłumaczyła Elżbieta, kiedy wieczorem wróciłem do domu.
– Mam gdzieś twoje przeprosiny. Nie rozumiem też, dlaczego jesteś zazdrosna o inne kobiety, skoro nie chcesz ze mną sypiać! – rzuciłem ze złością.

Teraz bardziej się stara...

Przez kilka następnych dni nie odzywałem się. Ona zagadywała mnie i gotowała moje ulubione dania. Ja jednak byłem na nią obrażony. Pewnego wieczoru po powrocie z pracy zobaczyłem pięknie nakryty stół, świece i szampana, a Ela miała na sobie seksowną sukienkę.
– Robert, proszę cię, porozmawiajmy, tak nie da się dalej żyć – poprosiła. Wyglądała tak pięknie, że zmiękłem i postanowiłem dać jej szansę.
– Jednak trochę ci na mnie zależy – powiedziałem, siadając do stołu.
– Oczywiście, że tak. Tylko w tych sprawach... jakoś nam się nie układało – dodała zawstydzona.
– Jesteś piękną kobietą, ale taką niedostępną... A ja potrzebuję czułości.
– Zmienię się, żebyś wiedział, że ciągle jesteś mi bliski. No i żebyś już nie przywoził mi do prania bielizny obcych kobiet – zażartowała.
Od tamtego wieczoru zaczął się nowy etap w naszym życiu. Częściej rozmawiamy i spędzamy razem czas. Żona nie stała się nagle demonem seksu, bo to nie jej charakter i temperament, ale muszę przyznać, że bardzo się stara. 

 

Czytaj więcej