"Obwiniałam córkę za zerwane zaręczyny. Mój Boże, jak to się człowiek może pomylić!"
Fot. Adobe Stock

"Obwiniałam córkę za zerwane zaręczyny. Mój Boże, jak to się człowiek może pomylić!"

"Zawsze marzyłam o tym, by wyprawić córce wystawne wesele na sto par w zamkowej restauracji, zobaczyć ją w pięknej, białej sukni i długim welonie. Gdy poznałam Bartka, od razu zobaczyłam w nim idealnego kandydata na jej męża. Ale ona do ślubu się nie paliła..." Dorota, 53 lata

Mój ślub był skromny, na przyjęcie weselne, które odbyło się w mieszkaniu moich rodziców zaprosiliśmy tylko ich i świadków. Do ślubu szłam w pożyczonej sukience i butach kupionych na przecenie.

Zaczynaliśmy od zera

To były ciężkie czasy dla nas, ja zaczęłam studia, Marek poszedł do pracy, bo nie było go stać na dalszą naukę. A w drodze była Ola, dlatego tak się spieszyliśmy ze ślubem. Moja mama nie wyobrażała sobie, że miałabym mieć nieślubne dziecko.
– Jak ty to sobie wyobrażasz? Co ludzie powiedzą? Mam świecić przed nimi oczami? Załatwię z proboszczem, żebyście jak najszybciej wzięli ślub, póki jeszcze brzucha nie widać – grzmiała.
No i tyle. Upiekła tort, nasmażyła kotletów, zrobiła sałatki, pobłogosławiła i po weselu. Sześć miesięcy potem na świat przyszła Ola, moje oczko w głowie. Zacisnęłam zęby, nie spałam po nocach, uczyłam się do egzaminów, by je zdać w terminach, jak najszybciej skończyć studia i znaleźć dobrze płatną pracę. Marek też ciężko harował, ale na szczęście ma głowę na karku. Po kilku latach otworzył własną firmę. Zleceń miał coraz więcej, więc i pieniędzy było więcej. Stać nas było na zakup dużego mieszkania, wysłanie Oli do szkoły językowej, zajęcia taneczne, a potem na studia.

Modliłam się o porządnego męża dla Oli

Chuchałam i dmuchałam na tę naszą jedynaczkę, chciałam dla niej jak najlepiej i modliłam się w duchu, by kiedyś znalazła sobie chłopaka z porządnego domu, ułożonego, który będzie miał poukładane w głowie. No ale Ola miała zupełnie inny gust, jeśli chodzi o facetów. Spotykała się z jakimiś wytatuowanymi, zakolczykowanymi obszarpańcami. Patrzeć na nich nie mogłam.
– Mamo, pozory mylą. Najpierw poznaj, a potem oceniaj, skoro już musisz to robić – mówiła.
– Dobrze, dobrze, kochana, ja tam swoje wiem. Zapamiętaj sobie: jak cię widzą, tak cię piszą – ucinałam dyskusję.
No i w końcu pojawił się Bartek. Z miejsca skradł moje serce. Miły, kulturalny, dobrze wychowany, dowcipny.
Kiedy przyszedł do nas z wizytą, przyniósł dla mnie bukiet moich ulubionych kwiatów, a dla Marka butelkę drogiej whisky, i nawet o naszym Pimpusiu nie zapomniał – kupił mu zabawkę. A jak zachwalał nasze mieszkanie, że pięknie i tak gustownie urządzone. O, tak, to był idealny kandydat na zięcia!
– Olcia, ty pilnuj, żeby ci inna go sprzed nosa nie sprzątnęła – ciągle powtarzałam córce. – Takiego chłopka to ze świecą szukać.
Ale ona tylko wzruszała ramionami i mówiła, że jej się nie pali. A Bartuś był zapatrzony w nią jak w obrazek.

To był wymarzony zięć!

Czasami to naprawdę byłam zła na córkę, że taka wybredna, że szuka nie wiadomo kogo, jak tu pod ręką ma takiego fajnego chłopaka.
– Jeszcze powiedz, że Pana Boga za nogi złapałam! – prychnęła któregoś razu.
Tak, tak właśnie uważałam, że poznając Bartka, złapała Pana Boga za nogi.
No i w końcu Bartek się jej oświadczył! Ależ byłam szczęśliwa, że w końcu Ola się ustatkuje, rodzinę założy, będzie po bożemu żyła.
Moja radość trwała krótko, bo któregoś dnia Ola przyjechała do nas z walizkami i oznajmiła, że zerwała zaręczyny.
– Czyś ty oszalała?! Ty naprawdę sama nie wiesz, czego chcesz, dziewczyno! – naskoczyłam na nią. – Gdzie znajdziesz lepszego od Bartka? Taki porządny chłopak. Co się stało, że nagle ci się odwidziało, co? – pomstowałam.

I wtedy się dowiedziałam prawdy...

Milczała, siedziała ze spuszczoną głową i nerwowo skubała rękaw swetra.
– No dlaczego nic nie mówisz? Głupio ci się przyznać, że jesteś niedojrzała, że masz fiu-bździu w głowie?
W końcu się odezwała:
– Skoro chcesz wiedzieć, to ci powiem. Wczoraj był u nas komornik... Bartek ma pełno długów. Gra w internecie w pokera, obstawia zakłady bukmacherskie, stracił wszystkie oszczędności na handlu kryptowalutami, zastawił samochód pod pożyczkę... Wystarczy?
Teraz to ja siedziałam i milczałam. Jeszcze do mnie nie docierało to, co usłyszałam... Mój Boże, jak to człowiek może się pomylić...

Czytaj więcej