"Dziewczyna musi poznać kilka fundamentalnych zasad, żeby nie zmarnować sobie życia. A jedna z nich brzmi: Mierz wysoko. Zwłaszcza gdy wybierasz faceta. Ja niestety zapomniałam o tej złotej zasadzie i wyszłam za pierwszego lepszego, który mi się oświadczył. Ale moja Klaudia zasłużyła na kogoś lepszego..." Maria, 52 lata
Młode dziewczyny są głupie. Z zasady. Niestety, mojej córce wydaje się, że pozjadała wszystkie rozumy.
– Teraz są inne czasy – mówi lekceważąco moja córka, gdy próbuję uczyć ją życia.
W dodatku nazywa mnie „mamutkiem”. Niby pieszczotliwie, ale... przy niej faktycznie zaczynam czuć się jak przedpotopowy stwór. Nie zamierzam jednak kapitulować.
Dziewczyna musi poznać kilka fundamentalnych zasad, żeby nie zmarnować sobie życia. A jedna z nich brzmi: „Mierz wysoko. Zwłaszcza gdy wybierasz faceta”. Ja niestety zapomniałam o tej złotej zasadzie i wyszłam za pierwszego lepszego, który mi się oświadczył. Efekt? Całe życie klepałam z nim biedę. Moja Klaudia zasłużyła na kogoś lepszego – wykształconego, bogatego, kulturalnego... Tłukłam jej to do głowy całymi latami, ale ona i tak zrobiła po swojemu: związała się z prostakiem i gołodupcem jak jej ojciec! Byłam załamana.
Czarek uczył się w zawodówce, wyglądał jak obwieś, a gdy otworzył buzię, to uszy więdły. I to miałby być mój zięć?! Ferdynand Kiepski to przy nim wyrafinowany intelektualista i esteta!
– Córciu, zastanów się, co robisz – błagałam. – Z takim mężem będziesz klepać biedę! A i pokazać się z nim nigdzie nie pokażesz, bo wstyd!
– Odpuść, mamut – Klaudia nie chciała mnie słuchać. – Nic o nim nie wiesz.
– A więc chcę się dowiedzieć – rzuciłam spontanicznie.
I w ten sposób zostałam zaproszona do Czarka mamy na obiad.
Szłam tam pełna uprzedzeń. Wiedziałam, czego się spodziewać: steranej matki, prostej kobieciny, i prostackiego ojca. Dlatego gdy zobaczyłam dwa wózki inwalidzkie w przedpokoju, byłam zszokowana.
– Proszę, proszę na pokoje – mama Czarka, delikatna blondynka o smutnej twarzy, najwyraźniej ucieszyła się na mój widok. – Dobrze, że pani przyszła. My tu bardzo lubimy Klaudusię. To taka mądra dziewczyna.
Zawstydziłam się. A ja tak źle mówiłam o jej Czarku. Zresztą, szybko okazało się, że niesłusznie i niesprawiedliwie! Bo Czarek wcale nie był nieukiem czy prostakiem. Gdy zobaczyłam, jak opiekuje się swoimi dwiema niepełnosprawnymi siostrami, od razu zrozumiałam, że to dobry i dzielny chłopak. Poszedł do zawodówki, żeby pomóc matce w utrzymaniu rodziny.
– On tyle dla nas robi – chwaliła go matka. – I do szpitala z Agusią pojedzie, i obiad naszykuje, jak mnie nie ma...
Cóż... Teraz już wiem, że moja Klaudia to mądra dziewczyna. A Czarek jest wartościowym facetem! Od pół roku jest moim zięciem i złego słowa nie dam na niego powiedzieć.