"Nawet nie miał odwagi przyznać się do tego, co zrobił... Tyle kłamstw!"
Fot. Adobe Stock

"Nawet nie miał odwagi przyznać się do tego, co zrobił... Tyle kłamstw!"

Byłam przekonana, że mąż mnie kocha, że nie ma między nami żadnych tajemnic. W jednej chwili, za sprawą jednego telefonu, straciłam tę pewność. – Czy pani wie, że mąż panią zdradza? – zapytał nieznajomy mężczyzna. Na chwilę dosłownie odebrało mi mowę. „Boże, spraw, żeby to wszystko okazało się tylko jakimś głupim żartem”, modliłam się. Do ostatniej chwili miałam taką nadzieję... Barbara, 30 lat

Był ciepły, naprawdę piękny dzień. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie miałam problemu z podniesieniem się rano z łóżka. Wstałam, wzięłam prysznic i pełna energii przygotowałam kanapki, dopiero potem obudziłam Stasia, mojego synka. Kiedy moja mama weszła do kuchni, siedzieliśmy już przy śniadaniu i rozmawialiśmy, popijając kakao.

Nawet najlepsze małżeństwa się rozpadają?

– Ty też się tak wcześnie położyłaś? – zapytała mama, gdy zostałyśmy same w kuchni.
– Nie, oglądałam jakiś film, ale nie od początku. Jakaś kobieta, po tragicznej śmierci męża, przypadkowo, porządkując jego rzeczy osobiste, odkryła, że mąż ją zdradzał. Postanowiła odszukać te kobiety i poznać je... – opowiadałam.
– E tam, to jakaś bzdura – stwierdziła.
– Dlaczego tak uważasz? – zdziwiłam się.
– Wiesz, sama nie wiem... Nigdy się nie zastanawiałam, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji – odparła zamyślona.

– A ja postąpiłabym tak jak ona. Chciałabym wiedzieć, kim są te kobiety, jak wyglądają, czym się zajmują. Co mają takiego, czego nie mam ja – rozgadałam się. – Ale wiesz, z drugiej strony uważam, że jeśli mężczyzna zdradza, to w pewnym sensie winę ponosi za to także kobieta. Facet nie odejdzie od żony, bez powodów – ciągnęłam.
– Oj, Baśka. Ile ty masz lat? Życia nie znasz?! – Mama spojrzała na mnie ironicznie. – Nawet najbardziej udane małżeństwa czasem rozpadają się po latach. I to z byle powodu. Ale dajmy już temu spokój, ciesz się, że nie masz takich problemów – zakończyła.
– Muszę lecieć, trzymaj się. W domu będę jak zwykle, po siedemnastej. – Cmoknęłam ją w policzek. – Potem ma zadzwonić Michał, mam nadzieję, że przyjedzie na weekend – westchnęłam. – Staś bardzo się już za nim stęsknił. Pa!

Z czułością pomyślałam o mężu

Radosnym krokiem szłam do pracy. Na chwilę zatrzymałam się przy witrynie sklepu z bielizną. „Fiu, fiu, ten czarny komplecik jest super, Michałowi na pewno by się spodobał”, pomyślałam, patrząc na wiszące na manekinie koronkowe cudeńko. „Po południu koniecznie muszę tu zajrzeć”, zdecydowałam. W wyobraźni już widziałam siebie w seksownym staniku i majteczkach. Bardzo lubiłam piękną bieliznę, ale teraz nie miałam czasu na takie myśli.

Biblioteka, w której pracowałam, znajdowała się zaledwie kilometr od naszego domu. Czułam, że tego dnia będę w pracy pierwsza. Wygrzebałam z torebki klucze. Nie pomyliłam się, drzwi były jeszcze zamknięte. „To dobrze, zaparzę kawę, posegreguję książki”, myślałam, układając spokojnie plan działania. Nastawiłam wodę, poprawiałam właśnie fryzurę, kiedy zadzwonił telefon. Nieco zdziwiona spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta trzydzieści, a bibliotekę otwieraliśmy dopiero o dziesiątej. „No, trochę się ktoś pospieszył. Pewnie to moja mama”, przemknęło mi przez myśl. Podniosłam słuchawkę.

Ten telefon mnie zaszokował

– Dzień dobry, nazywam się… – mężczyzna podał swoje imię i nazwisko. – Czy mógłbym rozmawiać z panią Barbarą? – zapytał.

– Tak, przy telefonie, w czym mogę panu pomóc? – zapytałam uprzejmie.
– Mam, niestety, przykrą wiadomość. Jest mi bardzo niezręcznie informować panią o tym, ale nie mam wyboru. Z pewnością nikt inny tego pani nie powie – mówił tajemniczo.
W jednej chwili zrobiło mi się słabo.
– Czy coś się stało mojemu synkowi?! – krzyknęłam. – Co ze Stasiem? – pytałam, pewna, że chodzi właśnie o niego.
– Proszę się uspokoić, nie chodzi o pani dziecko... – ciągnął mężczyzna.

– To niech pan powie jasno, o co chodzi! – Nic z tego nie rozumiałam i zaczynałam się denerwować tą dziwną rozmową. Mój dobry humor już dawno prysnął.
– Czy pani wie, że mąż panią zdradza?
Na chwilę dosłownie odebrało mi mowę.
– Co to za głupie żarty?! – oburzyłam się. – Jak pan śmie tak oczerniać mojego męża?! – Chciałam odłożyć słuchawkę.

– Proszę zaczekać. Wiem, że to dla pani szok, ale mówię prawdę – zapewnił mnie.
Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam przerwać tej rozmowy. Coś mi mówiło, że powinnam wysłuchać go do końca.
– Jestem mężem kobiety, z którą zdradza panią mąż. Ale nie chciałbym rozmawiać o tym przez telefon. Czy nie znalazłaby pani dla mnie po pracy chwili czasu? – spytał.
Zgodziłam się. Ustaliliśmy, że spotkamy się o osiemnastej w pobliskiej kawiarni.
– Wiem, jak pani wygląda. Podejdę do pani.

Byłam zdruzgotana

Tępym wzrokiem wpatrywałam się w grzbiety równo ułożonych książek... Gdy moja współpracowniczka, Agnieszka, przyszła do pracy, zastała mnie zapłakaną.

– Czy coś się stało? – spytała z troską. – Jesteś taka blada...
– Źle się czuję. Wiesz, przed chwilą odebrałam dziwny telefon. Chodzi o Michała... – Rozszlochałam się i opowiedziałam jej o rozmowie z tamtym mężczyzną.
– Nie wierzę – stwierdziła koleżanka. – Przecież jeszcze wczoraj mówiłaś, że rozmawialiście o drugim dziecku, chciałaś się wyprowadzać do Krakowa... Mieliście w końcu zamieszkać razem... Cieszyłaś się, że twój mąż nareszcie zmienia pracę i będziecie częściej się widywać. Wybacz, ale nie mogę tego pojąć... To chyba jakiś głupi dowcip! – dodała niepewnie.

– Nie musisz mi tego mówić – przerwałam jej trochę za ostro. – W każdym razie zamierzam dzisiaj pójść na to spotkanie. Nie mogłabym żyć w niepewności...

Myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic

Sama właściwie nie wiedziałam, czy w to wierzyć, czy nie. Jeszcze kilka godzin wcześniej byłam przekonana, że mąż mnie kocha, że nie ma między nami żadnych tajemnic. W jednej chwili, za sprawą jednego telefonu, straciłam tę pewność. „Boże, spraw, żeby to wszystko okazało się tylko jakimś głupim żartem”, modliłam się. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że w kawiarni nikt nie będzie na mnie czekał. Jednak gdy tylko przekroczyłam jej próg, podszedł do mnie wysoki mężczyzna, ubrany w elegancką marynarkę.

Usiedliśmy przy stoliku. Zamówiłam kawę i koniak.
– Pewnie dziwi się pani, skąd wiem, jak pani wygląda – zaczął. – Żona powiedziała mi, gdzie pani mieszka. Czekałem na panią rano przed domem, ale nie ośmieliłem się podejść – wyjaśnił. – Pewnie nie odważyłbym się zadzwonić do pani, gdyby nie to, że dwa tygodnie temu, podczas kłótni, moja żona powiedziała mi, a właściwie wykrzyczała w twarz, że... – zawahał się – że to nie ja jestem ojcem mojego synka... A Adaś ma już półtora roczku... Chyba nie muszę mówić, kto nim jest – spojrzał na mnie smutno.
Słuchałam tego wszystkiego przerażona. Nie byłam w sanie odezwać się ani słowem.

Ten romans trwał już dwa lata!

– Irena wyznała mi, że ich romans trwa dwa lata. Podobno pani mąż, Michał, przekonał ją, że lepiej wszystko ukrywać, bo pani powiedziała, że nigdy nie da mu rozwodu. Opowiadała mi, uśmiechając się cynicznie: „I tak nie moglibyśmy razem zamieszkać, bo on ma skrupuły. Ta jego Barbara szantażuje go, że jeśli to zrobi, nie pozwoli mu widywać się z synem”. – Mężczyzna na chwilę zamilkł. – Swoją drogą, ten pani facet bardzo wygodnie się urządził. Dwie piękne kobiety... Dwoje dzieci. Ja zaś wyszedłem na idiotę. Ani przez chwilę nie podejrzewałem, że Irena zdolna jest do takiej podłości. Teraz wydaje mi się, że była ze mną tylko dlatego, że dobrze zarabiam i mogę zapewnić jej i Adasiowi wspaniałą przyszłość. Ale dlaczego pozwoliła mi wierzyć w to, że Adaś jest moim synkiem?! – wykrzyknął dramatycznie.

Tyle kłamstw!

Zrobiło mi się niedobrze. Zaczynałam się gubić w tym wszystkim. „Jak on mógł robić coś takiego za moimi plecami?! Tyle kłamstw... A ja mu tak wierzyłam!”, czułam się zupełnie zdruzgotana. Tego było za wiele jak na jedną rozmowę. Rozpłakałam się. Zamówiłam taksówkę, by pojechać do domu.
Wiedziałam, że muszę uspokoić myśli, zastanowić się nad tym, co dalej robić, jak powiedzieć o tym mamie, jak zachować się w stosunku do Michała.

Przypomniał mi się wczorajszy film. Uświadomiłam sobie, podobnie jak bohaterka filmu, jak mało wiem o człowieku, który jest moim mężem. „I pomyśleć, że jeszcze rano przekonywałam matkę, że jeśli mężczyzna zdradza, to winę ponosi za to również kobieta. Że wystarczy się kochać, aby wszystko układało się dobrze. Cóż za ironia losu”, myślałam. „Gdyby nie telefon tego faceta, ciekawe, kiedy dowiedziałbym się o wszystkim? Może kiedyś spotkałabym Michała na ulicy z tamtą kobietą i jej synem? Może znalazłabym zdjęcie, na którym obejmowałby czule Irenę i Adasia...”, zastanawiałam się. Tymczasem okazało się, że sama zdrada nie jest najgorsza. Bardziej bolesne były wszystkie świństwa, których dopuścili się Michał i Irena. „Nawet nie miał odwagi przyznać się do tego, co zrobił, uczynił to za niego jakiś obcy człowiek!”, rozmyślałam. „A ja byłam pewna, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic... To obrzydliwe”.

Nie mogłam uwolnić się od wspomnień

Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkania, czułość i olbrzymie zaangażowanie Michała. Wiedziałam, że bardzo mu na mnie zależy. Był o mnie taki zazdrosny... Nie sposób było nie uwierzyć w jego miłość i lojalność wobec mnie. Wydawało mi się, że tak będzie wiecznie. „Jaka ja jestem naiwna”, pomyślałam gorzko. „Co takiego złego zrobiłam, w którym momencie popełniłam błąd?”, zadawałam sobie pytania. W czasie, kiedy jak to się mówi, chodziliśmy ze sobą, poznałam Irka. Ten chłopak naprawdę bardzo mi się podobał. Raz nawet umówiłam się z nim do kina, pech chciał, że spotkaliśmy Michała. Wybuchła straszna awantura, chłopcy o mały włos nie pobili się. Po tym zdarzeniu mój obecny mąż zaczął o mnie zabiegać jeszcze bardziej. Twierdził, że za mną szaleje. Często przyjeżdżał z Krakowa do Leszna, na godzinę, tylko po to, żeby się ze mną zobaczyć. Zawsze dostawałam od niego przepiękne kwiaty. Potrafił mi je wręczać z takim wdziękiem... Potem zaszłam w ciążę. Nie przeraziłam się tym jednak. Michał również.

– Kochanie, nie martw się. Przecież i tak chcieliśmy być razem. To dzieciątko tylko potwierdza, że jesteśmy sobie przeznaczeni.
Naprawdę w to wierzyłam. Kiedy tato prowadził mnie do ołtarza i widziałam wpatrzone we mnie, zakochane oczy Michała, czułam się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
Po ślubie zamieszkaliśmy w domu moich rodziców. Z jednej strony cieszyłam się z tego, bo mama bardzo pomogła mi w wychowywaniu Stasia. Szczególnie na początku. Jednak bardzo chciałam wyprowadzić się na swoje. Dlatego zgodziłam się, by Michał dojeżdżał do pracy aż do Krakowa. Tylko dzięki temu w ogóle mogliśmy marzyć, że kiedyś będziemy mieli własne mieszkanie... I teraz, gdy w końcu uzbieraliśmy niemal całą potrzebną nam sumę, okazało się, że... że mąż mnie oszukiwał. Wiedziałam, że jest to koniec naszego małżeństwa. Nigdy już nie pozwoliłabym Michałowi zbliżyć się do mnie, nie pozwoliłabym się dotknąć…

Moja mama też zaniosła się płaczem

Wróciłam do domu zupełnie zdruzgotana. Najbardziej przerażało mnie, że muszę porozmawiać z rodzicami. „To będzie dla nich duży cios”, pomyślałam. „Oni są ze sobą tyle lat, wciąż są zgodni, kochają się, to widać. A my?! Jaka szkoda, że muszę ich zmartwić”.
Nie myliłam się. Kiedy opowiedziałam im o wydarzeniach dzisiejszego dnia, mama się rozpłakała.
– Jak on mógł?! Jak mógł zapomnieć, że ma ciebie i Stasia?! Boże, jak ten chłopiec to przeżyje?! – Złapała się za głowę. – Jak on mógł wyrządzić wam taką krzywdę?! Niech tylko pojawi się w tym domu! Już ja mu powiem, co o nim myślę! – groziła.

– Mamo, uspokój się! – Przytuliłam się do niej. – Sama mi mówiłaś, że nawet najlepsze małżeństwa rozpadają się czasem z byle powodu – żartowałam przez łzy. – Nie jestem pierwszą ani ostatnią kobietą, którą zdradził mężczyzna. Co na to można poradzić... – Nie wytrzymałam i znów zaniosłam się szlochem.
W tym momencie tato zachował się naprawdę cudownie. Wstał, podszedł do mnie i zrobił coś, czego już dawno nie robił. Mocno przytulił mnie do siebie, pocałował w czoło i powiedział ciepło:

– Jesteśmy z tobą, córeczko. Nie martw się, nie ma czego żałować. On nie zasługuje na to, żebyś przez niego cierpiała. Przez dwa lata cię zwodził, okłamywał. Pomyśl tylko, gdyby teraz cała prawda nie wyszła na jaw, jak wyglądałoby twoje życie. Przecież planowaliście zamieszkać w Krakowie. Michał miałby świetną pracę, wspaniałą żonę, a dla urozmaicenia na miejscu jeszcze i... kochankę. – W jego głosie usłyszałam zdenerwowanie. – Nieźle to sobie wymyślił. Chcieliście mieć drugie dziecko, jak on sobie to wszystko wyobrażał?! Chciał cię cały czas oszukiwać, utrzymywać w nieświadomości, to jakiś obłęd! – rzucił.

Jego słowa dolały tylko oliwy do ognia

Nie mogłam zaprzeczyć, że tak było. Czekała mnie jeszcze kolejna nieprzyjemna rozmowa, tym razem z Michałem. Chociaż wcześniej postanowiłam być twarda, w chwili gdy usłyszałam w słuchawce jego głos, złamałam się. Mimo wszystko postanowiłam dać mu szansę. Nie mogłam tak łatwo pogodzić się z myślą, że ten człowiek zniszczył nasze małżeństwo, i że nasz synek będzie się wychowywał bez ojca. Chciałam poznać prawdę do końca, przekonać się, ile jest dla niego warta rodzina. Nie przyszło mi to łatwo, ale chcąc być w porządku wobec siebie i Staszka, powiedziałam:

– Mogę o wszystkim zapomnieć, pod warunkiem, że naprawdę ci na tym zależy. Nie zgadzam się na przeprowadzkę do Krakowa. Jesteś gotowy zerwać z tamtą kobietą i przestać się z nią spotykać? Czy potrafisz obiecać, że zerwiesz z nią i jej synkiem wszelkie stosunki? – Stawiałam warunek po warunku.
Nastąpiła długa chwila milczenia, po której usłyszałam konkretną odpowiedź:
– Nie. Przykro mi. Kocham Irenę i Adasia. Wiem, że zachowałem się podle, ale uwierz mi, nie chciałem. To wszystko tak się skomplikowało. Kilka razy chciałem powiedzieć ci prawdę i odejść, ale ty byłaś we mnie taka zakochana... Tak się starałaś. Było mi z tobą dobrze. Co na to poradzę, że moje uczucie po prostu się wypaliło... Mam nadzieję, że pozwolisz mi widywać Stasia?
– Nie wiem, zastanowię się – dopowiedziałam i rozłączyłam się.

Ze zdziwieniem stwierdziłam, że poczułam ulgę. Tak naprawdę nie chciałam mieć do czynienia z tym człowiekiem. „Tylko czy będę potrafiła jeszcze komuś zaufać?”, zastanawiałam się. A swoją drogą, to ciekawe, co by się stało, gdyby nie zadzwonił ten telefon...

 

 

Czytaj więcej