"Moja córka robi krzywdę innej kobiecie i nazywa to miłością. Nie mogę tego zaakceptować!"
Fot. 123RF

"Moja córka robi krzywdę innej kobiecie i nazywa to miłością. Nie mogę tego zaakceptować!"

"Magda długo zwlekała z przedstawieniem nam swojego partnera, a ja nie miałam pojęcia, dlaczego. Kiedy w końcu go poznałam, okazał się czarującym mężczyzną. Przeżyłam szok, kiedy rozumiałam, dlaczego nie chciała się nim chwalić..."  Katarzyna, 59 lat

Moja córka spotykała się z Mariuszem już od roku. – Muszę w końcu poznać mężczyznę, który być może będzie ojcem moich wnuków – zagadnęłam do niej kolejny raz.  Magda przewróciła oczami, ale ja nie ustąpiłam. Skoro mogła z nim jeździć na wakacje do Grecji i brać udział w półmaratonie, to tym bardziej mogła przedstawić go własnej matce! 

Mój mąż też nie znał Mariusza...

Z pewnym smutkiem myślałam nawet o tym, że mój były mąż zapewne nigdy nie pozna wybranka naszej córki. Kiedyś rozmawiałam z Magdą na temat ewentualnego ślubu i chociaż zaciekle broniła się na pozycji, że nie potrzebuje żadnego „papierka”, to raz napomknęła, że gdyby jednak urządzała ceremonię, na pewno nie zaprosiłaby na nią ojca. Trudno było jej się dziwić. Mój mąż zostawił mnie, Magdę i jej brata dosłownie z dnia na dzień, kiedy wyszedł na jaw jego kilkuletni romans. Nie próbował się usprawiedliwiać, tłumaczyć, przepraszać. Po prostu uznał, że skoro już i tak sprawa się wydała, to równie dobrze może zostawić rodzinę i przeprowadzić się do kochanki. Magda miała wtedy dziesięć lat, Dawid sześć. Kochanka – dwadzieścia pięć.
Magda wreszcie zdecydowała się przedstawić Mariusza mnie i swojemu bratu. Spotykaliśmy się w restauracji z okazji obrony magisterium Dawida i nawet nie chciałam słyszeć, że partner mojej córki znowu nie będzie mógł z nią przyjść.

Tajemniczy chłopak Madzi bardzo mi się spodobał

W restauracji czekał już Dawid ze swoją dziewczyną, z taksówki zadzwoniła moja siostra, która wiozła naszych rodziców, schodzili się powoli inni krewni i przyjaciele rodziny.
– Więc mówisz, że dzisiaj poznamy tajemniczego chłopaka naszej Madzi? – zagadnęła bratowa. – Zazdroszczę ci! Moja Julka nie potrafi myśleć poważnie o życiu, ciągle tylko podróże, festiwale, koncerty... O, właśnie idzie!
Mariusz nas nie rozczarował. Przeciwnie – ten wysoki, postawny mężczyzna w świetnie skrojonym garniturze i z manierami angielskiego lorda momentalnie podbił serca całej damskiej części naszej rodziny.
– Jest uroczy – szepnęłam do córki, kiedy Mariusz poszedł do samochodu po jej okulary, które tam zostawiła. – Dlaczego tyle zwlekałaś z przedstawieniem mi go? Magda uśmiechnęła się tylko z lekkim skrępowaniem.
– Nie wiedziałam, czy to coś poważnego – mruknęła.
– Ale tak jest, prawda? – Postanowiłam nieco zgłębić temat. – Wygląda, że on ma hopla na twoim punkcie. Chyba jesteś z nim szczęśliwa, co?
Kiwnęła głową i wróciła do skubania winogron. Kiedy Mariusz przyszedł z jej okularami, podniosła na niego wzrok, a on nachylił się i pocałował ją z czułością w czoło.

Nie byłam przywiązana do konwenansów

Od tamtego wieczoru nie widywałam już Mariusza. Kilka razy chciałam, żeby Magda przyprowadziła go na niedzielny obiad, ale okazało się, że jej chłopak ma nietypową pracę i wyjeżdża w każdy weekend. Był jakimś menedżerem w branży rozrywkowej, organizował koncerty, czy coś, nie do końca słuchałam, kiedy córka mi to wyjaśniała.
– Ale w tygodniu mieszkacie praktycznie razem? – domyśliłam się, kiedy wpadłam do córki i zobaczyłam elektryczną maszynkę do golenia w łazience i męskie półbuty na półce w przedpokoju.
– Tak, Mariusz ma swoje mieszkanie, ale nie ma sensu, żebyśmy w kółko jeździli po mieście – przytaknęła.
Nie byłam przywiązana do konwenansów. Uważam, że ślub niekoniecznie gwarantuje szczęśliwy związek. Ja miałam ślub kościelny i proszę – mąż rzucił mnie jak zużyty ręcznik.

Miałam żal do męża i jego kochanki

Nigdy nie pogodziłam się, że mąż zostawił mnie w taki sposób. Ale chyba bardziej niż do niego, miałam żal do jego kochanki. Podobno od początku wiedziała, że Mirek miał rodzinę. Nigdy nie zrozumiałam, jak kobieta mogła zrobić coś takiego drugiej kobiecie. Kiedy rozpoczynała romans, Dawid miał trzy latka! Dlaczego nie zostawiła w spokoju mężczyzny, który był potrzebny komu innemu? Widziałam ją, była ładna, zgrabna, podobno miała dobrą pracę. Mogła zatem mieć każdego, ale uparła się na żonatego faceta. Wiem, że nic mi nie była winna i to on mi ślubował, a nie ona, ale uważałam, że postąpiła podle, odbierając ojca dzieciom i sprawiając, że inna kobieta poczuła się jak śmieć. Takich rzeczy po prostu się nie robi. Trzeba mieć jakieś zasady, a nie tylko przeć po trupach, żeby zaspokoić swoje popędy!

Córka nie chciała słyszeć o ślubie i dzieciach

Pamiętam, ile gorzkich słów pod adresem tej kobiety wypowiedziałam w obecności Magdy, kiedy dorosła już na tyle, że mogłam z nią rozmawiać, co rozwód ze mną zrobił. To właśnie podczas tamtej rozmowy powiedziałam jej, że ślub nie daje żadnych gwarancji na szczęście.
– Ale mimo to chciałabym zobaczyć twój – dodałam z rozrzewnieniem. Jeśli jednak chodziło o Mariusza, to córka pozbawiła mnie złudzeń.
– Nie zamierzamy się pobierać – oświadczyła twardo. – O dzieciach też nie myślimy. Ciężko by mi było wychować dziecko... Zamyśliła się i zapytałam, czy chodzi o jego pracę w każdy weekend. Przytaknęła z nieobecnym spojrzeniem.
Pomimo braku „papierka” uznawałam Mariusza za zięcia. Przy rzadkich okazjach, kiedy się spotykaliśmy, starałam się być dla niego miła i serdeczna jak najlepsza teściowa. Podobało mi się, że traktował Magdę jak księżniczkę, opiekował się nią, dawał jej prezenty i zabierał na krótkie wakacje, chociaż nigdy na dłużej niż pięć dni roboczych.

Zobaczyłam Mariusza z... rodziną

Widziałam, że Magda była szczęśliwa z Mariuszem, chociaż czasami musiał wyjechać na dłużej i wtedy córka chodziła z poobgryzanymi paznokciami. Podczas jednego z takich jego dłuższych wyjazdów zadzwoniła do mnie bratowa. Poprosiła o spotkanie, głos miała dziwnie napięty. Kiedy do niej podjechałam, wyglądała na zdenerwowaną.
– Słuchaj... – zaczęła. – Julka jest teraz nad Balatonem, mówiłam ci, ona ciągle gdzieś jeździ. I... nie wiem, jak to powiedzieć... Chodzi o to, że na tym samym kempingu mieszka pewna rodzina. Mąż, żona i dwie córeczki, tak około pięciu i siedmiu lat.
– No i? – Nie rozumiałam, co ja miałam z tym wszystkim wspólnego.
– No i popatrz. Iwona podsunęła mi swój smartfon i wstrzymała oddech. Na początku myślałam, że to tylko ktoś podobny do Mariusza. Ale Julka miała niezły aparat – zrobiła kilka zbliżeń. To był on. Mąż i ojciec dwóch małych dziewczynek, bawiący się z nimi na plaży, obejmujący żonę, jedzący z rodziną pizzę.
– Boże... – wymamrotałam tylko. – Muszę powiedzieć Magdzie... Iwona przesłała mi zdjęcia, a ja z ciężkim sercem zadzwoniłam do córki.

Magda o wszystkim wiedziała. Od samego początku!

Magda od razu potwierdziła, że owszem, Mariusz wyjechał na dwa tygodnie. W sprawach biznesowych, a jakże. Nagle stało się jasne, dlaczego miniwakacje z nią mógł planować tylko w ciągu tygodnia roboczego. Najwyraźniej jego żona sądziła, że w tym czasie pracuje. Domyśliłam się, że drań jakoś tak to urządził, żeby móc pracować zdalnie albo miał biura w różnych lokalizacjach. Żonie mówił, że pracuje w mieście, i mieszkał u kochanki, a kochance wciskał, że ma pracę weekendową i wyjazdy biznesowe. Kiedy wchodziłam po schodach do mieszkania córki, cała się trzęsłam. Nagle przypomniało mi się wszystko sprzed rozwodu. Nadgodziny Mirka, jego nagły zapał do chodzenia na siatkówkę, służbowe delegacje... W tym czasie niszczył naszą rodzinę, a ja usiłowałam go wspierać... Jaką idiotką byłam!
Pokazałam zdjęcia córce i oczekiwałam okrzyku bólu albo niedowierzania. Ale ona tylko stała i patrzyła na te cholerne fotki, jakby wcale nie były dla niej zaskoczeniem.
– Jezu drogi... – nagle wszystko zrozumiałam. – Ty wiesz, że on ma żonę i dzieci! Wiesz od dawna! Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że wzruszy ramionami. 
– Tak, od początku był ze mną szczery. Ja tego nie planowałam... Po prostu się w sobie zakochaliśmy. Nie odejdzie od żony ze względu na dzieci, a ja mogę to akceptować albo nie. Myślisz, że to łatwe, mamo? Kocham go. Sądząc po łzach w jej oczach, nie było to łatwe. Ale nie zmieniało faktu, że nie potrafiłam tego zaakceptować.

Nie chcę widzieć swojej córki!

Moja córka robiła jakiejś kobiecie i dzieciom to, co kochanka jej ojca zrobiła nam. I nazywała to miłością! Nie rozumiałam tego i nie chciałam zrozumieć. Powiedziałam jej wtedy, że dopóki nie zerwie tej znajomości, nie chcę z nią rozmawiać. Odpowiedziała, że nie mam prawa tego od niej wymagać, bo to jej życie i jej decyzje. Przyznałam jej rację – tak, jej życie, ale pewne decyzje należą też do mnie. I ja zdecydowałam, że nie będę tego w żaden sposób wspierać ani tuszować. Mariusz był żonaty, jego miejsce było przy innej kobiecie. Jeśli moja córka zamierzała się z nim zadawać, nie mogłam jej zabronić, ale nie chciałam widzieć ani jej, ani jego. Nie mogłam być jedną z tych osób, które wiedzą, ale nie reagują. To właśnie ich ciche przyzwolenie sprawia, że zdrada jest coraz łatwiejsza. Wiem, że w ciągu ostatnich czterech miesięcy córka nie zerwała z Mariuszem. Wysłała mi życzenia na urodziny, ale nie odpisałam. Nie mogę. Po prostu nie mogę...

 

Czytaj więcej