Mój ojciec się zbuntował. „Przestań traktować mnie jak dziecko!” – krzyczał jak opętany
Fot. Adobe Stock

Mój ojciec się zbuntował. „Przestań traktować mnie jak dziecko!” – krzyczał jak opętany

Odetchnęłam z ulgą, gdy tata zamieszkał z nami. Niestety, on nie był z tego zadowolony. Zachowywał się, jakby diabeł w niego wstąpił. Zapalnikiem okazał się… sweter. Kupiłam mu nowy, a stary wyrzuciłam,  bo miał przetarte łokcie. Tata wpadł w furię, chyba nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Zarzucił mi, że go niańczę, a przecież ja tylko się o niego troszczę! Katarzyna, 49 lat 

Po wielu tygodniach negocjacji przekonałam tatę, żeby wprowadził się do naszego domu. Uważałam to za najlepszą decyzję, jaką oboje mogliśmy podjąć, dla jego bezpieczeństwa i mojego spokoju. Pomogłam mu wynająć jego mieszkanie, dzięki czemu zyskał dodatkowe pieniądze do emerytury. A u nas było mu o wiele wygodniej, w dużym, jasnym pokoju z wyjściem na niski balkon i dostępem do własnej łazienki. Duża zmiana po ciemnym, zimnym i nieustawnym lokum na czwartym piętrze w kamienicy bez windy.

Cieszyłam się, że dał się namówić na przeprowadzkę

– Kiedyś się tu nie wdrapiesz – mówiłam za każdym razem, gdy go odwiedzałam. Sama miałam dość tych wspinaczek.
– Nie przesadzaj, nie jestem jeszcze taki stary. Słyszałem, że życie zaczyna się po siedemdziesiątce – odpowiadał buńczucznie.
Tata istotnie był w świetnej formie jak na swój wiek. Nadal jeździł rowerem, choć wielu jego rówieśników nawet ze spacerami miało problem.
– Wypadki chodzą po ludziach, tato. – Nie chciałam go przesadnie straszyć, ale powinien pogodzić się z faktami. Młody już nie był. – Tata mojej koleżanki też czuł się świetnie, aż pewnego dnia potknął się, upadł i rozbił sobie głowę. Dostał udaru i niestety nie trafił na czas do szpitala. A wiesz dlaczego? Bo nikogo nie było wtedy w domu.
– Jak zwykle dramatyzujesz. – Tata machnął ręką, ale zauważyłam, że zasiałam w jego głowie ziarno niepewności.
Wkrótce po tej rozmowie ostatecznie zgodził się na przenosiny. Odetchnęłam z ulgą, a on nie musiał się już niczym martwić, mógł się poświęcić swoim pasjom. Wszyscy zyskaliśmy, przynajmniej tak mi się wydawało.

Wściekł się, jakby w niego diabeł wstąpił

Pierwsze tygodnie rzeczywiście upłynęły nam w miarę spokojnie. Potem w mojego ojca jakby diabeł wstąpił. Zapalnikiem okazał się… sweter. Kupiłam mu nowy, w zamian za ten, który wyrzuciłam, bo miał przetarte łokcie. Tata wpadł w furię, chyba nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Dosłownie był czerwony ze złości i cały się trząsł.
– Przestań traktować mnie jak dziecko! – krzyczał. – Jestem twoim ojcem, nie synem!
– Co ty wygadujesz? – Patrzyłam zaskoczona na miotającego się po salonie tatę. Jakby szukał przedmiotu, którym mógłby rzucić. Zaczęłam się bać o moją ulubioną wazę.
– Prawdę mówię! Najpierw zmusiłaś mnie do przeprowadzki, a teraz ciągle chcesz mnie niańczyć! – wyrzucał z siebie kolejne oskarżenia.
Starałam się opanować, ale ojciec skutecznie podniósł mi ciśnienie. Powinien być wdzięczny losowi za taką córkę jak ja, która go kocha i troszczy się o niego, zamiast porzucić go na pastwę samotnej starości. Poczułam się potraktowana bardzo niesprawiedliwie. A wszystko dlatego, że dbam o jego garderobę. Absurd.
– Do niczego cię nie zmuszałam, sam się zgodziłeś z nami zamieszkać. Wolisz tę ciemną klitkę na czwartym piętrze?
– Wolę samodzielność! – odburknął, patrząc na mnie ze złością i pretensją.
Zrobiło mi się autentycznie przykro.
– A czy tutaj jesteś ubezwłasnowolniony? Możesz robić, co ci się żywnie podoba.
– Nie żartuj! Każesz mi się spowiadać z każdego kroku, z każdego wyjścia! Jakbym dostawał przepustki z więzienia.
– Wypraszam sobie! – obruszyłam się. – Nikt cię tu nie więzi. A moje pytania to kwestia bezpieczeństwa. Muszę wiedzieć, gdzie jesteś, żeby szybko zareagować, gdyby coś ci się stało.
– A co ma mi się stać, do diabła? Ty i te twoje katastroficzne wizje… – Machnął ręką i wyszedł, trzasnąwszy drzwiami.

Zachowywał się jak nastolatek!

Tego wieczoru rzeczywiście poczułam się tak, jakbym była matką własnego ojca. Dochodziła północ, a on nie wracał do domu. Mój mąż kręcił głową z dezaprobatą.
– Doigrałaś się. Mówiłem ci, że ojciec to dorosły mężczyzna, może nie jest tak silny i sprawny jak kiedyś, ale ma swoją dumę. Nie możesz go aż tak kontrolować.
– Kiedy niby mówiłeś? Wiesz co, idź spać, jak szedłeś. Jeszcze ty mnie nie denerwuj.
Czekałam na zbuntowanego siedemdziesięciolatka w ciemnym, cichym salonie i rozmyślałam. Naprawdę przesadziłam? Wiem, że nie był dzieckiem, ale ten dzisiejszy wybuch… Bardziej pasował do krnąbrnego nastolatka niż do statecznego starszego pana. Moja nadopiekuńczość wynikała z troski. Ojcu wydawało się, że jest w kwiecie wieku i ma siłę trzydziestolatka, ale widziałam, jak bardzo się postarzał w ostatnim czasie. Czułam się za niego odpowiedzialna, odkąd zmarła mama. Nie sądziłam, że aż tak mu to przeszkadza.

Wrócił podchmielony grubo po północy 

Koło pierwszej w nocy wreszcie usłyszałam ciche stuknięcie drzwi. Potem butów. Ojciec w samych skarpetkach skradał się w stronę swojego pokoju. Czyli wiedział, że nabroił.
Zastąpiłam mu drogę.
– Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny – syknęłam cicho, nie chcąc obudzić całej rodziny.
Ojciec parsknął, a ja wyczułam od niego alkohol. No nie, jeszcze tego brakowało!
– Piłeś?!
– Przestań mnie szpiegować – warknął. – Jestem dorosły i mogę robić, co mi się podoba.
– Zapomniałeś, że nie możesz pić? Masz nadciśnienie. Jeśli robisz mi na złość, to wymyśl inny sposób, bo tym szkodzisz głównie sobie – wytknęłam mu. – Umówiłam cię do lekarza na piątek i jeśli pogorszą ci się wyniki, to…
– To co? – Ojciec wziął się pod boki. – Co zrobisz? Dasz mi szlaban? Weźmiesz na smycz? Obetniesz kieszonkowe? – ironizował, lekko się chwiejąc.

Przyznam, że zabrakło mi argumentów. Ojciec patrzył na mnie wrogo.
– Najpierw ustawiała mnie matka, a teraz ty weszłaś w jej rolę. Myślałem, że po latach nadzoru wreszcie odetchnę, nacieszę się wolnością. Ale nie, ciągle czuję twój oddech na karku. Umawiasz mnie do lekarzy, kupujesz ubrania, gotujesz dietetyczne obiadki. Nieustannie mnie kontrolujesz. Naprawdę tego nie widzisz?
– Wolałbyś, żebym w ogóle się tobą nie interesowała?
– Wolałbym, żebyś dała mi święty spokój – ciężko westchnął. – Chociaż czasami. Zastanów się nad sobą, córko. Zacznij mnie szanować. Jeśli się nie zmienisz, wracam do swojego mieszkania – zagroził mi.
– To niemożliwe, tato – zaoponowałam. – Zgodziłeś się na wyjem. Lokatorzy podpisali umowę na rok. Dobrze o tym wiesz. Połóż się spać. Porozmawiamy jutro, bo teraz nie myślisz trzeźwo.
– Jestem twoim ojcem! – huknął. – Przestań mi rozkazywać! Słyszysz?
– Słyszę. Nie musisz krzyczeć. Chcesz szacunku? To szanuj innych – odburknęłam szorstko.
Tata wzruszył ramionami. A potem, przytrzymując się ściany, poszedł do swojego pokoju. Pewnie położy się spać w ubraniu, bez prysznica, ale nie miałam już siły z nim walczyć.

 Jak dotrzeć do uparciucha? 

Co powinnam zrobić? Jak się z nim dogadać? Zawsze wydawał mi się zadowolony ze swojego życia, w każdym razie się nie skarżył, a tu nagle słyszę, że ciemiężę go, jak wcześniej mama. Poczułam się dzisiaj bezradna, jak nigdy wcześniej. Będziemy mieszkać pod jednym dachem, więc musimy wypracować jakiś kompromis. Boże, nie miałam takich przygód z nastoletnimi synami, jak teraz z tatą…

Czytaj więcej