"Moja matka całe życie mówiła, że nie mam ojca. Ale w końcu poznałam jej tajemnicę..."
Fot. 123 RF

"Moja matka całe życie mówiła, że nie mam ojca. Ale w końcu poznałam jej tajemnicę..."

"Moja mama urodziła mnie bardzo młodo i wychowywała mnie sama. Rodzice wyrzucili ją z domu, gdy dowiedzieli się, że jest w ciąży. Jej ukochany też się na nią wypiął. Oczywiście wierzyłam jej i jako dorosła kobieta podziwiałam, że potrafiła być taka dzielna. Aż pewnego dnia w moim sklepie pojawiła się kobieta, która twierdziła, że szuka mnie mój tato…!"  Marta, 45 lat

Zastanawiałam się właśnie, jak lepiej wyeksponować w sklepie nową kolekcję filiżanek na wystawie, gdy do lady podeszła młoda kobieta.
– Dzień dobry! – przywitała się uprzejmie.
– Dzień dobry! – odparłam. – W czym mogę pomóc?
– Czy pani… – tu wymieniła moje imię i nazwisko.
– Tak, to ja, a o co chodzi?
– Nazywam się Anna N. – powiedziała kobieta – Jestem córką Magdaleny i Tadeusza N.
Tu urwała, a ja się zdziwiłam. Nie znałam żadnych N. Może to byli klienci sklepu?
– Tak? – dodałam więc grzecznie – Państwo N. są naszymi klientami?
– Nie. To… to skomplikowane – spłoszyła się. – Naprawdę nie wiem, co sobie myślałam, przychodząc tutaj. Czy pani mama ma na imię Joanna?
Zaczęło się robić dziwnie.
– Owszem, ale nie bardzo rozumiem, co moja mama ma z tym wspólnego? – odparłam, tym razem już bardziej oschle.
– Przepraszam, wiem, że to wszystko brzmi… niepoważnie. Czy mogłaby pani umówić się ze mną na kawę, herbatę? Wszystko wytłumaczę. To ważne dla mnie… dla pani również.
– Niby dlaczego? – wypaliłam, nie zamierzając się umawiać z nią na żadną kawę.
– Bo Tadeusz N. jest pani ojcem!
– Pani jest w błędzie – wycedziłam. – To jakaś pomyłka.
Tata pani szukał. Niech pani spyta mamę, proszę, tu jest moja wizytówka. Teraz już tylko od pani decyzji zależy ta rozmowa. Chociaż mi bardzo, bardzo zależy – odparła kobieta.
I wyszła. Przyznam, że zupełnie wytrąciła mnie z równowagi.

Nigdy nie poznałam swojego ojca

Kiedy byłam całkiem mała, dziwiłam się, że inne dzieci mają tatę, a ja nie. Mama wytłumaczyła mi, że nie wszystkie dzieci żyją w rodzinach z tatą i mamą, niektóre mają mamę, niektóre mamę i tatę, a inne tylko tatę.
– A gdzie jest mój tata? – dopytywałam się.
– Nie wiem, kochanie.
– A kiedyś się dowiemy?
– Nie mam pojęcia, może.
To małemu dziecku wystarczało. Przez jakiś czas rysowałam kolorowe portrety tego domniemanego taty. Potem zapomniałam.
Do pierwszej poważnej rozmowy między mamą a mną doszło, gdy byłam nastolatką.
– Myślę, że jesteś na tyle dojrzała, żebym mogła wszystko ci opowiedzieć. – Mama wzruszyła lekko ramionami. – To była krótka młodzieńcza miłość.
– Wiem, mamo, umiem liczyć. Skoro ja mam siedemnaście lat, a ty trzydzieści pięć lat, to miałaś osiemnaście lat, gdy mnie urodziłaś.
– Tak, to prawda. A ojciec był o rok ode mnie młodszy.
Nastawiłam uszu.
– Jak się poznaliście?
– Chyba przez jakąś koleżankę, nie pamiętam dokładnie. W każdym razie zaszłam w ciążę. No i nasi rodzice oczywiście się zdenerwowali. Moi niestety wyrzucili mnie z domu.
– Mamo…
– Nie przejmuj się. To dawne dzieje. Przebolałam i zapomniałam. Zresztą, czy nie masz wspaniałych przyszywanych dziadków?
Tę rolę spełniali nasi cudowni sąsiedzi. Babcia Teresa i dziadek Michał.
A mój… a mój ojciec?
Okazał się tchórzem i podporządkował swoim rodzicom. Postanowiłam cię urodzić i sobie poradzić. I to cała historia. Nie myśl o tym. Szkoda czasu.

Podziwiałam odwagę i samodzielność mamy

„Pewnie gdybym została tak wystawiona przez chłopaka, również nie chciałabym drania znać”, myślałam młodzieńczo zbuntowana.
Wyciągnęłam jednak z opowieści matki lekcję. Była dla mnie przykładem. Bez litości porzucałam chłopaków, którzy w jakikolwiek sposób byli wobec mnie nie w porządku. Patrzyłam na miłość nie przez różowe okulary, tylko przez wskazania zdrowego rozsądku.
Może to uchroniło mnie przed trudnymi doświadczeniami matki. Związek mi się udał, a w mężu mam najlepszego przyjaciela. Musiałam mu więc opowiedzieć o dziwnej wizycie.
– Ciekawe, kim jest ta kobieta – zastanawiał się Marcin.
– Nie wiem, ale to wszystko jest jakieś naciągane.
– Nie kusi cię, żeby się dowiedzieć?
– No, trochę kusi, ale najpierw zapytam mamę.
– Dobry pomysł, bo z drugiej strony oszustów też nie brakuje, a mama zaraz rozpozna takiego z daleka. – Marcin także cenił teściową za pragmatyczne podejście do życia.

Mama przestraszyła się i zakazała mi kontaktu z ojcem

Pojechałam kolejnego dnia do matki z wykupionymi lekami i przygotowaną przez Marcina lazanią. Gdy już zjadła i byłyśmy przy herbacie, zapytałam ją o Tadeusza N. Matka nagle zbladła.
– Skąd o nim wiesz?
– A więc to prawda? To mój ojciec? – spytałam wstrząśnięta, bo po raz pierwszy w życiu widziałam ją w takim stanie. Nie oschłą, pragmatyczną i konsekwentną, ale przestraszoną.
– Ale co prawda? No, tak się nazywał. I co z tego? Nie masz z nim nic wspólnego! Ani mi się waż z nim rozmawiać, ani z kimkolwiek! – zdenerwowała się matka, więc uspokoiłam ją, zapewniając, że nie musi się tego obawiać. Ale już wiedziałam, że ta sprawa nie da mi spokoju.

Prawda o mamie i ojcu była inna

Następnego dnia zadzwoniłam do Anny N. Umówiłyśmy się na kawę. I tam dowiedziałam się, że było prawdą, iż rodzice mojej matki zachowali się podle. Ale rodzice chłopaka chcieli pomóc. Tyle że moja matka już tego nie chciała. Pewnego dnia – ku rozpaczy ich syna – zniknęła. Szukali jej – nie znaleźli. I dziecka, które urodziła. Tyle że matka w międzyczasie zmieniła nazwisko. I ja dostałam to nowe. W rubryce ojciec wpisała NN. Mój ojciec – pomimo tego, że założył rodzinę – nigdy nie zapomniał o mnie, choć nie wiedział, czy jestem chłopcem, czy dziewczynką… A teraz siedziała przede mną moja młodsza, przyrodnia siostra. Tego było zbyt wiele…
– Wiem, że to dla ciebie szokujące wiadomości, ale tata bardzo chciałby cię zobaczyć. Jeśli oczywiście, ty będziesz chciała… Moja mama także chciałaby cię poznać. Nie powiem, sama mi się przyznała, że na początku bywała o przeszłość ojca zazdrosna. Ale po wielu latach przeżytych razem w zgodzie i miłości widzi, że ta rana nadal go dręczy…
– I ja mam być na tę ranę plastrem? – zapytałam, czując w ustach gorzki smak.

Teraz musiałam z tym żyć...

Dwie osoby, dwie różne wersje. Teraz musiałam żyć z tym, że być może to nie moja mama była najszlachetniejszą bohaterką historii. W tamtej chwili – widząc łagodne spojrzenie Anny – zdecydowałam, że dla mnie najważniejsza jest prawda – bo jeśli się nie dowiem, jak było, nie zaznam spokoju.
– Zobaczę się z nim – powiedziałam. – Ale nie teraz, to ma być na moich warunkach i moja matka się o niczym nie dowie!
Skoro ona całe moje życie miała przede mną tajemnice, to teraz kolej na mnie…

 

 

Czytaj więcej