"Zakochałam się. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Jacek był najwspanialszym facetem, jakiego kiedykolwiek poznałam. Miał w sobie coś cudownie znajomego..." Julia, 22 lata
Jacka poznałam na imprezie integracyjnej firmy, w której oboje od niedawna pracowaliśmy. Stał przy barze, kiedy poszłam zamówić drinka. Gdy poprosiłam o whisky z colą, odezwał się głębokim głosem:
– To mój ulubiony. W jego oczach było coś znajomego. Po kilku godzinach rozmowy, która ciągnęła się jeszcze długo po tym, jak ostatni goście opuścili imprezę, czułam się tak, jakbym wróciła do domu...
Choć wcześniej nam się to nie zdarzało, teraz z Jackiem co chwilę wpadaliśmy na siebie w pracy. Po całym dniu spotykaliśmy się w kinie albo w pobliskiej kawiarni. Rozmawialiśmy. Opowiedzieliśmy sobie wszystko: swoje marzenia, historie i niepokoje.
– Zawsze się wstydziłam, że pochodzę ze wsi – powiedziałam pewnego wieczora. – Niby te różnice są małe, ale jednak... Wydaje mi się, że mam nieco inne zasady niż większość dziewczyn z miasta.
– Moja mama też pochodzi z małej miejscowości. Musiała się z niej wyprowadzić, bo zaszła w ciążę przed ślubem i wzięli ją na języki. Przez wiele lat wychowywała mnie samotnie – odpowiedział cicho. – Więc też jestem ostrożny w kontaktach damsko-męskich. Nie chciałbym nikogo postawić w takiej sytuacji, w jakiej mój biologiczny ojciec postawił mamę. Dlatego do wszystkiego podchodzę... ostrożnie.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie musieliśmy nic mówić. Każde z nas było gotowe poczekać na odpowiedni moment, żeby zrobić pierwszy krok do czegoś więcej...
Pewnego dnia ze zdumieniem odkryliśmy, że jego mama pochodzi z mojej rodzinnej wsi. Nie dziwiłam się jednak, że zupełnie nie kojarzyłam tej osoby. Musiała wyjechać wiele lat temu, a złe wrażenie, które zrobiła, najwidoczniej zatarło się z czasem. Mimo to jednak wspomniałam o niej rodzicom, kiedy pojechałam do nich na weekend.
– Justyna? A tak, była taka. – Mama wzruszyła ramionami. – I chyba faktycznie uwikłała się w jakiś skandal. Ale niezbyt się tym wówczas przejmowałam, byłaś malutka i musiałam się tobą zajmować. Tata nic nie powiedział, akurat oglądał mecz i świat nie miał dla niego znaczenia. Jacek był taki sam. Uwielbiał piłkę nożną... Dopiero gdy zbierałam się do wyjazdu, ojciec mimochodem zapytał:
– Czemu cię zainteresowała ta kobieta?
– Pracuję z jej synem – powiedziałam, tłumacząc sobie, że to wcale nie jest kłamstwo, po prostu część prawdy. – Zgadaliśmy się na jednej imprezie i...
– Tak, tak, rozumiem – wymamrotał i wrócił przed telewizor. Odetchnęłam z ulgą. Tata zawsze bardzo surowo oceniał wszystkich kandydatów na „moich narzeczonych”. Mężczyzn z miasta darzył szczerą niechęcią. Był konserwatywny, więc rozmowa o moim życiu uczuciowym musiała być dla niego krępująca...
Kiedy wróciłam do miasta, powiedziałam Jackowi, że sprawa jego mamy została właściwie zapomniana. Przez chwilę martwiłam się, że uzna to za niepotrzebne wtrącanie się w jego prywatne sprawy, ale zamiast tego uśmiechnął się.
– To dobrze. Może nawet kiedyś będziesz mnie mogła zabrać na wycieczkę i przedstawić swoim rodzicom. Poczułam, że się rumienię. To brzmiało wspaniale. Zaczęłam z jeszcze większą nadzieją patrzeć w przyszłość... Tego dnia po raz pierwszy mnie pocałował. Niektórzy mówią, że to niemożliwe, ale naprawdę czułam, że ziemia zadrżała. Byłam najszczęśliwsza na świecie...
Kiedy oficjalnie zostaliśmy parą, moje koleżanki z pracy nie mogły ukryć wesołości.
– Julka, przecież od razu widać, że jesteście dla siebie stworzeni. On cię bardzo przypomina, nawet z wyglądu. – I ta chemia między wami... Tego się nie da ukryć.
Faktycznie, miałam wrażenie, że z każdym dniem jesteśmy sobie coraz bardziej bliscy. I wciąż nam było mało. Nasze pocałunki były coraz gorętsze, coraz bardziej niecierpliwe, ale wciąż miałam wrażenie, że jeszcze za wcześnie, że przecież mamy czas...
W końcu przyszedł weekend, kiedy postanowiłam zabrać Jacka do rodziców, przedstawić go. Miałam nadzieję, że go polubią i zaakceptują mój wybór. Wyjazd okazał się jednak prawdziwą katastrofą. Chociaż moja mama dwoiła się i troiła, nie dało się nie zauważyć, że tata jest jak najbardziej przeciwny naszemu związkowi. Był dla Jacka niemiły i opryskliwy. Wyjeżdżałam ze łzami w oczach.
– Nie przejmuj się, Julia, jeszcze mnie zaakceptuje – pocieszał mnie mój chłopak, delikatnie gładząc moją dłoń. Nawet ten niewinny gest sprawiał, że przez moje ciało przeszedł dreszcz. Tak bardzo zależało mi na Jacku. Coraz mniej obchodziło mnie, co myśli ojciec. Byłam gotowa walczyć o nasz związek z całym światem. Powiedziałam to wszystko tacie, kiedy zadzwonił do mnie następnego dnia.
– Nie interesują mnie twoje zastrzeżenia. Uważam, że jesteś po prostu uprzedzony – wygarnęłam mu. – Jacek to wspaniały chłopak. A ja jestem już dorosła i potrafię podejmować samodzielne decyzje...
– Głupia jesteś, a nie dorosła – warknął niespodziewanie. – To nie jest facet dla ciebie i daj sobie z nim spokój!
– Nigdy! – krzyknęłam i rozłączyłam się, wybuchając płaczem.
Jacek chyba przeczuwał, że będę go potrzebować, bo dwie godziny później przyjechał do mnie bez zapowiedzi. Trzymał w ręku wielki bukiet kwiatów. Moich ulubionych... Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie. Nie mówiliśmy nic, po prostu cieszyliśmy się sobą. W końcu Jacek zaczął mnie całować. Poczułam, że dłużej nie wytrzymamy, że właśnie dziś w końcu będziemy się kochać. I że to będzie wspaniałe... Jego usta błądziły po mojej skórze, a ja zanurzyłam ręce w jego włosach i westchnęłam z rozkoszy. Gdy kolejne ubrania lądowały na dywanie, rozległ się dzwonek do drzwi. Nie pojedyncze, grzeczne dzwonienie, ktoś trzymał przycisk i nie puszczał ani na chwilę.
– Lepiej pójdę zobaczyć, co się dzieje – mruknęłam, gramoląc się z kolan Jacka.
– Jeśli musisz – westchnął, uśmiechając się do mnie. – Ale spiesz się. Spojrzałam przez wizjer w drzwiach i zdębiałam. To był mój tata. Miał dziwnie skruszoną minę.
– Ubieraj się – rzuciłam tylko do Jacka i otworzyłam drzwi.
– Musimy porozmawiać. – Ojciec wpadł do środka jak burza. Na widok mojego ukochanego zmarszczył brwi.
– Na osobności. Jacek zrozumiał aluzję, zabrał swoje rzeczy i wyszedł z mieszkania, żegnając się grzecznie. Kiedy zostaliśmy sami, zapadła cisza.
– Twoja mama nie wie, że tu jestem – oznajmił tata. – To musi zostać między nami.
– Co takiego? – zapytałam zdumiona.
– Ja... Popełniłem głupi błąd. Dawno temu. I myślałem, że ujdzie mi na sucho. Ale nie, teraz okazuje się, że muszę zapłacić.
– Ale co się stało? – Byłam pełna złych przeczuć.
– Jacek jest twoim bratem. To ja zrobiłem dziecko Justynie, kiedy byłem już mężem twojej mamy. Nie możesz się z nim spotykać. To moje ostatnie słowo. – Starał się brzmieć kategorycznie, ale w jego głosie słyszałam ból.
Poczułam, że grunt usuwa mi się spod nóg. To niemożliwe! „Przecież jesteśmy tacy podobni. Duszą... i ciałem”, odezwał się dziwnie racjonalny głos w mojej głowie.
– Nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Zerwij z nim szybko. A najlepiej po prostu wróć do nas, do domu. Znajdziemy ci kogoś lepszego.
Nawet nie zauważyłam, kiedy wyszedł. Siedziałam w kuchni, patrząc tępo przed siebie. Nie miałam siły się na niego wściec. Nagle poczułam się pusta w środku...
Nazajutrz z ciężkim sercem zerwałam z Jackiem. Pomimo jego próśb nie powiedziałam, jaki jest powód mojej decyzji. Wciąż biję się z myślami. Czuję, że powinnam wyznać mu całą prawdę, ale nie wiem, czy jestem gotowa na to, co stanie się potem, gdy on będzie wiedział. Przecież i tak już cierpię...