"Kochałem żonę nad życie, a mimo to zdradziłem. Natalia nie potrafiła mi tego wybaczyć..."
Kochałem żonę nad życie, ale zawiodłem jej zaufanie.
Fot. 123RF

"Kochałem żonę nad życie, a mimo to zdradziłem. Natalia nie potrafiła mi tego wybaczyć..."

"Natalia jest kobietą mojego życia. Oboje ufaliśmy sobie w stu procentach. Tyle że ja to zaufanie zawiodłem... Właściwie nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Tamta dziewczyna nawet za bardzo mi się nie podobała. Była moją koleżanką z pracy...." Paweł, 32 lata

Natalia to kobieta mojego życia. Wiedziałem o tym już wtedy, gdy pierwszy raz ją zobaczyłem. Poznaliśmy się banalnie. Ona wychodziła z marketu, rozerwała jej się reklamówka, w której miała zakupy. Jabłka potoczyły się po parkingu, reszta rozsypała się wokół. Pomogłem jej ogarnąć ten bałagan, a ona w rewanżu zaprosiła mnie na kawę. Potem było kolejne spotkanie i następne. Aż w końcu doszedłem do wniosku, że nie ma na co dłużej czekać...

Byłem najszczęśliwszym facetem na świecie

– Kochanie, zostaniesz moją żoną? – spytałem rok po naszym pierwszym spotkaniu. Zgodziła się, a ja w tamtym momencie poczułem się jak najszczęśliwszy facet na świecie. Moje szczęście trwało prawie cztery lata. Przez ten czas wciąż uważałem się za największego farciarza na ziemi. Dogadywaliśmy się z Natką bez słów, rozumieliśmy doskonale swoje potrzeby. Ukochana nigdy się nie złościła, kiedy chciałem wyjść z kolegami na piwo, nie wydzwaniała do mnie, gdy za długo zasiedziałem się z nimi w knajpie.
– Jak ty to robisz? – pytali kumple, raz po raz odbierając wiadomości od swoich wkurzonych kobiet.
– Żona po prostu mi ufa – odpowiadałem z uśmiechem. I to była prawda. Oboje ufaliśmy sobie w stu procentach. Tyle że ja to zaufanie zawiodłem...

Dlaczego ją zdradziłem?

Właściwie nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Anka nawet za bardzo mi się nie podobała. Była moją koleżanką z pracy. Sympatyczną dziewczyną, ale kompletnie nie w moim typie. Nie mogłem też powiedzieć, że byłem spragniony seksu. Życie intymne z Natalią układało się znakomicie. Była namiętną i czułą kochanką. Pożądałem jej wciąż tak samo jak na początku znajomości. Dlaczego więc zdradziłem? Jedynym usprawiedliwieniem, jakie mam, to zbyt duża ilość alkoholu...
Pojechaliśmy na firmowy wyjazd integracyjny. Była luźna atmosfera, wódka lała się strumieniami. Nie myślałem logicznie. W tamtym momencie funkcjonowała tylko jedna część mojego ciała. I z pewnością nie była to głowa... Kiedy rano obudziłem się w łóżku obok Anki, poczułam się jak ostatnia świnia. Ona też miała moralnego kaca.
– Paweł, ja... – zaczęła speszona, zbierając rozrzucone części swojej garderoby. – To nie powinno było się zdarzyć. Przepraszam – wyszeptała i wyszła z mojego pokoju.
„Ale się zdarzyło”, pomyślałem, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Miałem ochotę napluć sobie w twarz. Mój podły nastrój jeszcze się pogłębił, gdy wróciłem do domu. Natalia przywitała mnie romantyczną kolacją. Na stole stały świece i wino.
– Stęskniłam się za tobą – wymruczała, wtulając się we mnie. – I mam nadzieję, że byłeś grzeczny... – zażartowała.

Chciałem zapomnieć...

Wyrzuty sumienia gryzły mnie okropnie, ale wiedziałem, że muszę z tym żyć. Liczyłem na to, że z czasem o wszystkim zapomnę. Wierzyłem w to tym bardziej, że Anka też pragnęła wymazać to zdarzenie z pamięci. W pracy unikała mnie, jak mogła. Niestety, nie wszyscy chcieli zapomnieć o wyjeździe integracyjnym.
– I jak tam, stary? – zapytał Andrzej, nasz grafik, gdy zostaliśmy przez chwilę sami w pokoju. – Jak Anula? Dobra jest w te klocki? – rzucił, uśmiechając się przy tym obleśnie.
– Odbiło ci? – warknąłem. – Nie mam pojęcia, o czym ty gadasz!
– Jasne! – prychnął kumpel. – Wszyscy widzieli, że wchodzicie razem do twojego pokoju. Nie powiesz mi chyba, że oglądaliście wspólnie TV... Zresztą, już wcześniej widać było, że macie się ku sobie. Są nawet na to dowody... – roześmiał się.
– O czym ty bredzisz?!
– Proszę – Andrzej podsunął mi pod nos swoją komórkę.
Zobaczyłem zdjęcie – ja i Anka. Ona siedziała mi na kolanach, ja całowałem ją w szyję. Na kolejnym objęci wchodziliśmy do mojego pokoju...
– Skasuj to – syknąłem.
– Jak sobie życzysz – mruknął kolega, usuwając pliki.

Pół roku później żona pokazała mi fotki...

Myślałem, że sprawa jest zamknięta, chociaż nie miałem pewności, że żaden z pozostałych kumpli nie ma podobnych fotek. Jednak czas mijał i nic się nie działo. Powoli wszystko zaczęło wracać do normalności. Moje wyrzuty sumienia przybladły. I nagle, pół roku później...
– Możesz mi to wytłumaczyć? – spytała Natalia lodowatym tonem, kiedy wróciłem z pracy do domu.
– Co? – rzuciłem, chociaż podejrzewałem już najgorsze. Miałem rację. Żona pokazała mi fotki, które ktoś wysłał na jej komórkę. Te same kiedyś widziałem u Andrzeja... „A więc jednak miał kopię”, pomyślałem. Wiedziałem też, dlaczego wysłał je Natalii i to akurat teraz. Zemścił się za to, że to ja dostałem projekt, o który on od dawna zabiegał. Nie miałem pojęcia, jak zdobył numer komórki mojej żony, ale to już nie było istotne. Nie zamierzałem się niczego wypierać. Nie było sensu.
– Jak mogłeś? – szepnęła Natalia. – Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego...
– Kochanie, błagam, wybacz... To był tylko ten jeden jedyny raz. Ona nic dla mnie nie znaczy – powiedziałem i sam usłyszałem, jak żałośnie to zabrzmiało. Tak mówił każdy, kto zdradził...
– Nie potrafię – odparła i wyszła z pokoju. Nie wiem, jak długo siedziałem z twarzą ukrytą w dłoniach. Z letargu wyrwał mnie trzask zamykanych drzwi. Podbiegłem do okna. Natalia szła do auta z dwiema walizkami. Wyprowadziła się. Zadzwoniłem do niej. Nie odebrała...

Błagałem o drugą szansę

Dzwoniłem potem codziennie, wysyłałem dziesiątki SMS-ów. Nie odpowiedziała. Czekałem na nią pod jej firmą, ale zawsze wychodziła z jakąś koleżanką, nawet nie patrząc w moją stronę... Nie odpuszczałem. Byłem pewien, że wyprowadziła się do matki, więc pojechałem tam. Teściowa otworzyła mi drzwi, ale nie wpuściła mnie do środka.
– Natalia nie chce z tobą rozmawiać – usłyszałem tylko. A kilka dni później żona do mnie zadzwoniła i poprosiła o spotkanie. Nie mogłem w to uwierzyć. Do kawiarni, w której się umówiliśmy, szedłem z duszą na ramieniu.
– Chciałam ci tylko powiedzieć, że... – głos jej się załamał. – Że jestem w ciąży – dodała. – Masz prawo wiedzieć, bo jesteś ojcem. Ale między nami... Nie pozwoliłem jej dokończyć. Uklęknąłem przed nią, nie zważając na siedzących w lokalu ludzi.
– Natalia, błagam. Daj mi drugą szansę. Zrób to dla nas, dla naszego dziecka – poczułem pod powiekami łzy. – Udowodnię ci, że warto. Będę najlepszym mężem i ojcem na świecie. Wtedy się nie zgodziła. Po prostu wyszła. Pomyślałem, że wszystko stracone... Przyszła dwa dni później. Stanęła w drzwiach i powiedziała cicho:
– Spróbujmy. Dla dziecka... 

 

Czytaj więcej