"Moja starsza siostra i szwagier nie doczekali się dziecka. Dlatego całą miłość przelali na Zuzannę. Byłam im wdzięczna za wspieranie mojej córki, ale w pewnym momencie poczułam, że jako matka mam coraz mniej do powiedzenia..." Paulina, 40 lat
– Mamo, mamo, pozwól mi nocować u cioci i wujka – poprosiła córka, a ja westchnęłam.
Znów spędzi weekend poza domem. Jednak Zuzka kochała moją siostrę i jej męża, a ja nie miałam serca im odmówić. Nie mogłabym. Nie po tym, co dla mnie zrobili.
Zuzia miała dziewięć lat, gdy zostałam z nią sama. Jednego dnia miałam męża, przyjaciela, wsparcie i poczucie bezpieczeństwa, a drugiego mój świat runął. Wojtek zginął w wypadku samochodowym. To, że jego sprawca poniósł konsekwencje, w niczym nie pomagało. Straciłyśmy grunt pod nogami… Gdyby nie moja zamożna siostra, nie byłoby mnie stać na opiekę psychologiczną dla dziecka i dla siebie. Dzięki Marcie i Szymonowi wyszłyśmy z dołka.
Moja starsza siostra i szwagier też nie mieli wszystkiego. Nie doczekali się dziecka. Dlatego całą miłość przelali na Zuzannę. Obecnie Zuzka nie była już pyzatą dziewięciolatką, ale wygadaną szesnastoletnią pannicą, chudą jak patyk i z burzą loków. Te loki za każdym razem mnie wzruszały. Przypominały mi zmarłego męża i uwielbiałam nawijać je na palec, gdy przytulałam córkę. Niestety, ostatnio zdarzało się to coraz rzadziej i musiałam się powoli z tym pogodzić.
Zuzanna wyrywała się też do innego świata niż dwupokojowe mieszkanie na PRL-owskim osiedlu. Do Marty, jej domu z basenem, wanną z jacuzzi i innymi wspaniałościami, które zakochani w niej wujostwo byli jej skłonni zapewnić. Czy mogłam córce tego zabronić? Nie, a jednak bolało mnie to, że woli spędzać czas z nimi niż ze mną.
Kolejny raz patrzyłam, jak za Zuzią zamykają się drzwi. Zobaczę ją pewnie w niedzielne popołudnie. Od poniedziałku zaczynała wolontariat, więc znów będzie przepadała na całe dni. Potem jechała na wymarzony obóz językowy w Hiszpanii. Oczywiście zafundowany przez Martę.
Zuzia wróciła w niedzielne popołudnie, jak zawsze zadowolona i z torbą pełną prezentów. Zacisnęłam usta, żeby nic nie powiedzieć. Od dłuższego czasu jej pokój przypominał bezładne składowisko ciuchów, kosmetyków, biżuterii, chustek i kapeluszy. Noszenia tych ostatnich w lecie nauczyła się od mojej siostry. Marta ma całą kolekcję kapeluszy na lato. Kolorowych, wyplatanych, z lnu i innych tkanin. No, ale posiada także wielką garderobę. Mówiłam Zuzce, że nie potrzebuje aż tylu rzeczy. Że gubi się w tym bałaganie.
– Oj, mamo. Zazdrościsz czy co? – zapytała z całą bezwzględnością nastolatki. – Wiem, że ty wolisz mieć cztery sukienki i dwie pary spodni, ale nie musisz tak dbać o wygląd jak ja.
– A nie lepiej dbać o to, co ma się w głowie?
– Czy ja się źle uczę? Czy robię komuś krzywdę? – zaperzyła się Zuzka. – Ciocia Marta ma całą szafę…
– Dobrze, już dobrze – wycofałam się. – To twój pokój i twój bałagan. Tylko jak następnym razem będziesz szukać ulubionej bluzki, nie pytaj mnie, gdzie jest. Bo nie wiem.
– OK! – rzuciła krótko i poszła do swojego pokoju.
Przez jakiś czas próbowałam tłumaczyć Marcie, że Zuzanna nie potrzebuje entej sukienki czy tuszu do rzęs. O to zresztą też była kłótnia.
– Nie chcę, żeby malowała się do szkoły – powiedziałam siostrze, gdy wpadła do mnie na kawę.
– A dlaczego? – zdziwiła się.
Sama miała staranny makijaż. Nie wychodziła bez niego z domu.
– Ma dopiero szesnaście lat, nie musi się malować.
– Och, nie bądź nudziarą, Paulina. Inne dziewczynki robią make up, a ona chce być taka sama. To ważne dla nastolatki, by dogadywała się z rówieśnicami – pouczyła mnie Marta.
– Mam wrażenie, że to jednak ja jestem jej matką – odparłam, zanim ugryzłam się w język.
– Oczywiście, wiadomo, że ja matką nie jestem. Ale to nie znaczy, że możesz mnie ranić! – odparła moja siostra. – Tyle robię dla twojego dziecka!
I tak było za każdym razem. Teraz także poczułam, że jestem podła. Marta była świetna w wywoływaniu we mnie poczucia winy.
– Przepraszam… Po prostu uważam, że to niestosowne i niepotrzebne.
– Nic na to nie poradzę, że Zuzanna chce brać ze mnie przykład – odgryzła się Marta.
Zmilczałam. Byłam po ciężkim tygodniu w pracy i nie miałam siły na utarczki z siostrą.
Cieszyłam się na ten wolontariat. Miałam nadzieję, że da Zuzannie do myślenia i że pozna tam wartościowych znajomych. Nie pomyliłam się. Już po tygodniu Zuzka przyprowadziła na obiad wysokiego, poważnego chłopaka.
– Mamo, to jest Krzysiek. On bierze udział w wolontariacie po raz trzeci. Wszystko wie o pomaganiu – mówiła zachwycona, a nieco milczący brunet obdarzał ją ciepłym spojrzeniem.
– Lubisz tego chłopca, prawda? – spytałam, gdy razem wkładałyśmy naczynia do zmywarki po wyjściu Krzysztofa.
– Bardzo! Wiesz, że on ma jeszcze trzy młodsze siostry? Pewnie dlatego umie gadać z dziewczynami!
– Nie zauważyłam, żeby był bardzo gadatliwy – zażartowałam.
– To dlatego, że cię jeszcze dobrze nie zna, wobec mnie też był taki w pierwszy dzień. Ale szybko się rozkręcił – Odrzuciła loki na ramiona.
– Wiesz, że jesteś zachwycająca? – powiedziałam ciepło.
– Och, mamo, ciocia ciągle mi to mówi. Wolałabym być najmądrzejsza.
– Chyba nikt nie jest najmądrzejszy.
– Muszę koniecznie przedstawić Krzyśka cioci i wujkowi. Już wiem, zapytam, czy mogę go zaprosić na ich basen. Chyba się zgodzą, jak myślisz?
Pokiwałam głową. Na pewno. Czy czegoś odmawiali Zuzannie?
Kilka dni później odkurzałam w pokoju córki. O dziwo, zaczęła w nim trochę sprzątać. Za namową Krzyśka, który był zwolennikiem ekologii i minimalizmu. „Zaiste z nieba nam spadł ten chłopak”, pomyślałam i wtedy plecaczek Zuzanny zsunął się na podłogę, a z niezapiętej kieszonki wysypały się… prezerwatywy. Odkurzacz szumiał, a ja stałam osłupiała nad tym znaleziskiem. Przecież oni się znali niecałe dwa tygodnie… Muszę porozmawiać z córką. Oczywiście, już jakiś czas temu odbyłyśmy dyskusję na temat seksu. Ale nie przypuszczałam, że teoria tak szybko stanie się praktyką…
Zapytana o prezerwatywy Zuzanna zaczerwieniła się jak burak i burknęła, że ona i Krzysiek to się nawet jeszcze nie pocałowali.
– A to nie jest moje! – dodała.
– A czyje? – chciałam wiedzieć.
– Cioci!
Tak dowiedziałam się, że siostra za moim plecami wepchnęła MOJEJ CÓRCE prezerwatywy. O tak, pewnie powinnam być jej wdzięczna, pewnie zrobiła to z troski. Ale także z powodu wpychania nosa w nie swoje sprawy.
– Trochę się zdenerwowałam, mamo, wiesz? Bo tłumaczyłam jej, że Krzysiek owszem, podoba mi się i baaardzo go lubię, ale właśnie się jeszcze nie pocałowaliśmy. Na razie się zaprzyjaźniamy – dodała moja córka rozsądnie. – Chcę Krzyśka lepiej poznać, bo jak się zaraz odkocham? To za poważna sprawa!
– I co ciocia na to?
– Wkurzyłam się, bo mi zaraz powiedziała, że majtki nie pokrzywy, krew nie woda, młodzi zawsze tak mówią, i takie tam. Nie uwierzyła mi. Nie tak jak ty.
– Ja ufam, że jesteś rozsądna i że jeśli będziesz chciała pogadać, to do mnie przyjdziesz. Jesteś jednak najmądrzejsza, córeczko – Pogładziłam ją po włosach, a ona niespodziewanie przytuliła się do mnie.
Jak kiedyś. Jak dawniej. Jak zawsze.
Cieszę się, że Zuzanna sama zauważyła, że moja siostra usiłuje na nią wpływać, choć robi to z miłości. Nie wtrącam się między nie, ale widzę, że moja córka już sama stawia ciotce granice. Uczy się, a nie – jest formowana. Nadmierna ilość rzeczy wyjechała do domu dla samotnych matek. Zuzanna zostawiła sobie kilka ulubionych kosmetyków, wysprzątała pokój. Powiedziała cioci, że chce odtąd dostawać prezenty na urodziny, a nie co tydzień. I że jak będzie czegoś potrzebowała, to o tym powie. Widzę, że z Krzyśkiem zaprzyjaźniają się coraz bardziej, dlatego chłopak pojedzie z nami nad morze. Ale najpierw poznam jego rodziców i siostry. Oczywiście, będzie spał w namiocie.