"Jacek pił. Musiałam go zostawić, bo mnie niszczył. A potem dałam mu drugą szansę..."
Fot. 123RF

"Jacek pił. Musiałam go zostawić, bo mnie niszczył. A potem dałam mu drugą szansę..."

"Poznałam Jacka w liceum. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Z wzajemnością. Nigdy wcześniej ani później nie czułam z nikim takiego przyciągania... Sielanka skończyła się, gdy zdaliśmy maturę. Dzisiaj nie potrafię powiedzieć, kiedy zaczął się jego problem z alkoholem, może już wtedy, może dopiero po wypadku. Nasze drogi rozeszły się na dziesięć lat..." Kasia, 31 lat

– Chodź, wejdziemy do kwiaciarni na chwilę. – Lilka pociągnęła mnie za rękaw.
– Po co? Będziesz taszczyć jakieś badyle aż z Krakowa?
– Nie, tylko popatrzę – odpowiedziała.
– Jaaasne – stwierdziłam z powątpiewaniem. Moja przyjaciółka jest absolutną fascynatką roślin i zawsze znajdzie pretekst, by jakąś kupić.

Zobaczyłam go pierwszy raz po dziesięciu latach

Weszłyśmy do małej, klimatycznej kwiaciarni i Lilka przepadła. Po chwili moja przyjaciółka i sympatyczna sprzedawczyni gawędziły jak stare znajome. Gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi, odruchowo się odwróciłam. I wtedy zobaczyłam jego...
– Cześć, kochanie, o której kończysz? – zwrócił się do sprzedawczyni i dopiero po chwili mnie dostrzegł. Zastygnął w bezruchu, podobnie jak ja.
– Przyjdź po mnie po szóstej – gdzieś z oddali usłyszałam głos dziewczyny. Świat na moment się zatrzymał. Patrzyłam na faceta, którego niegdyś kochałam do nieprzytomności i nie wydusiłam z siebie ani słowa. On chyba czuł się podobnie, bo jakoś niemrawo umówił się ze swoją dziewczyną i wyszedł. A ja ciągle widziałam jego czarne oczy, smutne oczy... Nie mam pojęcia, jak dałam radę udawać, że nic się nie wydarzyło. Słuchałam paplaniny Lilki, uśmiechałam się, a wewnątrz wszystko drżało... Dopiero gdy wyszłyśmy z kwiaciarni, wybuchnęłam płaczem.
– Co się dzieje? – zapytała Lila.
– Widziałaś tego faceta, który wszedł na chwilę do kwiaciarni?
– No tak.
– To był Jacek – wydukałam.
– Ten Jacek? – Zrobiła wielkie oczy.
– Ten. Nie widziałam go dziesięć lat. Nie wiem, dlaczego mnie to tak ruszyło – odpowiedziałam drżącym głosem.

Gdy wracałyśmy z Krakowa pociągiem, zatopiłam się we wspomnieniach...

Poznałam Jacka w liceum. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Z wzajemnością. Nigdy wcześniej ani później nie czułam z nikim takiego przyciągania... Sielanka skończyła się, gdy zdaliśmy maturę. Ja dostałam się na wymarzoną pedagogikę, ale Jacek nie zdał na architekturę. Był załamany.
– Nie przejmuj się, spróbujesz za rok. Przecież mnóstwo osób tak robi – przekonywałam go, a on kiwał głową, choć miałam wrażenie, że nic do niego nie dociera. Zamieszkaliśmy razem w wynajętej kawalerce w Krakowie, ale nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Ja byłam pochłonięta studiami, nauką, nowymi znajomościami, on zrobił sobie rok przerwy, poszedł do pracy i dużo imprezował. Dzisiaj nie potrafię powiedzieć, kiedy zaczął się jego problem z alkoholem, może już wtedy, może dopiero po wypadku... Pewnego dnia wracał z imprezy z kolegami z pracy, kierowca był pijany i spowodował wypadek. Chłopcy wyszli z tego niemalże cało, niemalże, bo mój narzeczony miał zmasakrowaną dłoń... Nie muszę mówić, co to oznaczało dla kogoś, kto pragnął studiować architekturę...

Jacek zaczął jeszcze więcej pić

Chciałam mu pomóc odnaleźć się, ale moje wysiłki nie przynosiły rezultatów. Zaczął jeszcze więcej pić, coraz częściej robił awantury z byle powodu. Mój ukochany się staczał. Już nawet nie krył się z piciem. Kilka razy wyrzucono go z pracy, bo przychodził pod wpływem alkoholu. Prosiłam, błagałam, by się leczył, ale on twierdził, że w każdej chwili może przestać pić, że to jego wybór. Byłam kłębkiem nerwów. Z wizji sielankowego życia nie zostało już nic. Kłamstwa i awantury były między nami na porządku dziennym. Byłam pełna sprzeczności, kochałam go, ale miałam dość. Miarka przebrała się, gdy mnie zdradził. Był taki pijany, że gdy go nakryłam z jakąś dziewczyną z podejrzanego towarzystwa, nawet się zbytnio nie przejął. Tego samego wieczoru z nim zerwałam. Kończyłam studia mieszkając w akademiku.
Nie chciałam go widzieć ani z nim rozmawiać. Jacek, gdy wytrzeźwiał, próbował mnie przebłagać, bym dała mu szansę, ale byłam nieugięta. Nie chciałam go widzieć ani z nim rozmawiać, mimo że serce pękało mi na kawałki. Po studiach wróciłam do miasteczka, w którym oboje kończyliśmy liceum. Zaczęłam pracować w szkole jako pedagog. 
W końcu doszłam do siebie i zapomniałam o nim, a przynajmniej tak mi się wydawało. Byłam w dwóch związkach, ale żaden nie przetrwał. Nikogo nie darzyłam taką miłością, jaką kochałam Jacka.

Pragnęłam usłyszeć przeprosiny

Minęło kilka dni od mojego powrotu z Krakowa. Nie chciałam roztrząsać spotkania z byłym ukochanym. Chciałam znów zapomnieć. Może by się udało, gdyby nie napisał do mnie na portalu społecznościowym. "Cześć. Niczego nie oczekuję, chciałbym tylko porozmawiać. Od lat mam wyrzuty sumienia z powodu tego, jak Cię potraktowałem. Chcę Cię przeprosić. To część programu trzeźwienia, przeproszenie wszystkich, których się skrzywdziło, a ja najbardziej skrzywdziłem właśnie Ciebie. Jeżeli będziesz chciała ze mną porozmawiać, będę w sobotę w naszym mieście, spotkajmy się w naszej kawiarni o 16-tej", przeczytałam. Moje serce szalało, ale nie odpisałam od razu. Nie chciałam wracać do przeszłości, ale też chyba pragnęłam usłyszeć przeprosiny... Zgoda, odezwałam się po paru dniach. Kiedy zobaczyłam go w kawiarni, miałam wrażenie, jakby postarzał się nie o dziesięć, a o dwadzieścia lat.
– Słucham, co masz mi do powiedzenia? – powiedziałam chłodno.
– Przepraszam. Nie zasługujesz na to, jak cię potraktowałem. Nie masz pojęcia, jak było i jest mi wstyd. Bardzo cię kochałem, ale byłem taki niedojrzały i głupi – wyznał, a mnie łzy zapiekły pod powiekami.

Powiedział mi, że cały czas nad sobą pracuje

– Pozbierałeś się? – zapytałam.
– Tak, choć zajęło mi to dużo czasu. Nie chcesz wiedzieć, co wyprawiałem przez kilka lat – przyznał skruszony. – Jakimś cudem któregoś dnia obudziłem się i stwierdziłem, że albo trzeźwość, albo śmierć. Nie piję już trzy lata. Pracuję nad sobą i chyba nawet wyszedłem na ludzi. – Uśmiechnął się. – Do niedawna byłem nawet zaręczony, ale z tego akurat nic nie wyszło. A ty? Co u ciebie? Masz już rodzinę? – Spojrzał na mnie.
– U mnie w porządku. Uczę w szkole. Nie mam męża ani dzieci, jakoś się nie złożyło. – Wzruszyłam ramionami. – A dlaczego nie jesteś już zaręczony? – zapytałam i zaraz ugryzłam się w język. – Przepraszam, to nie moja sprawa. Nie było pytania – dodałam pospiesznie.
– Zrozumiałem, że to nie to. Iwona jest świetną dziewczyną, ale jej nie kocham. Lubię, szanuję, podziwiam, ale to za mało – powiedział, patrząc mi w oczy.
– Rozumiem... Wybacz, muszę już iść. Miło było cię zobaczyć, cieszę się, że się trzymasz – pożegnałam się pospiesznie.

Wybaczyłam mu i ciągle o nim myślałam

Chciałam mu wybaczyć i zapomnieć. O ile zdołałam mu wybaczyć, to z zapomnieniem miałam poważny problem. On chyba też, bo wyraźnie szukał ze mną kontaktu. Wrócił z Krakowa. Odzywał się co jakiś czas. Później przyszły wspólne wyjścia do kina, na spacery i na zakupy... Wmawiałam sobie, że to tylko przyjaźń. Pewnego wieczora zastałam potop w kuchni. Spod zlewu woda lała się jak z cebra, a ja zupełnie nie wiedziałam, co robić. Było zbyt późno, by wzywać hydraulika. Zadzwoniłam więc do Jacka...Zjawił się błyskawicznie i szybko usunął usterkę.
– Dzięki, nie wiedziałam po kogo zadzwonić – powiedziałam, gdy skończył.
– Zawsze możesz po mnie zadzwonić, w każdej sprawie – odparł, patrząc mi w oczy. A potem podszedł do mnie... i zaczął mnie całować, a ja utonęłam w jego ramionach bez reszty.
Kocham cię, tamtego dnia w kwiaciarni zrozumiałem, że nigdy nie przestałem cię kochać, daj mi szansę, a obiecuję, że nigdy już cię nie zawiodę – wyszeptał.

Dzisiaj znowu jesteśmy razem

Może to nie wydaje się rozsądne, ale postanowiłam dać mu szansę, nie walczyłam już z miłością. Czas pokazał, że to była dobra decyzja. Dzisiaj jesteśmy pięć lat po ślubie, mamy cudowną córkę, Jagodę, która niebawem zostanie starszą siostrą. Jacek nie pije i nadal nad sobą pracuje. Podziwiam go za ten upór. Czy żałuję naszego rozstania? Nie. Wiem, że wtedy tak musiało być. Musiałam go zostawić, bo mnie niszczył. On natomiast musiał uderzyć o swoje dno. Cieszę się jednak, że los znów nas połączył. Moje marzenia się spełniły, tylko trochę później.

 

Czytaj więcej