O zwolnieniach w mojej firmie mówiło się już od dłuższego czasu. Wszyscy się stresowali, że stracą pracę, ale ja byłam spokojna. Jestem dobra w swoim fachu, sprzedawałam najwięcej ubezpieczeń w naszym oddziale. Poza tym od lat miałam przyjacielskie relacje z Moniką, naszą szefową. Byłam w szoku, gdy pewnego dnia wezwał mnie do siebie dyrektor i zaproponował mi awans. Miałam zająć miejsce Moniki! Agnieszka, 48 lat
Już od dłuższego czasu zanosiło się na zmiany w firmie. Problemy finansowe, jakieś nieudane strategie rozwoju, spóźnione wypłaty. Wszyscy spodziewaliśmy się, że prędzej czy później zaczną się zwolnienia. Kiedy nadchodził koniec miesiąca, czas, w którym zwykle wręcza się wypowiedzenia pracownikom, atmosfera w firmie stawała się nerwowa, każdy wyczekiwał na telefon wzywający go do dyrektora.
Ja się raczej nie bałam zwolnienia, lubiłam swoją pracę i byłam dobra w tym, co robię. Wiele razy dostawałam pochwały za pracę czy za rozwiązanie jakiegoś problemu, sprzedawałam najwięcej ubezpieczeń w krakowskim oddziale firmy. A poza tym moja kierowniczka Monika była zarazem moją przyjaciółką.
– Żadne z was nie powinno się bać zwolnień – powiedziała, kiedy w firmie znów zawrzało. – Dział handlowy jest najważniejszym ogniwem firmy, my wytwarzamy zyski. Jeśli będą zwolnienia, to najpierw zajmą się kadrami czy księgowością.
– Najpierw – podkreślił Piotrek, krzywiąc się. – W końcu zaczną zwalniać także i handlowców.
– Na razie nie ma o tym mowy – zapewniła Monika. – Przecież wiedziałabym, że zamierzają zwolnić kogoś z mojego działu, prawda? Nie macie się o co martwić. No, to wy wracacie do pracy, a ja muszę na chwilę wyskoczyć do apteki. Aga, pamiętasz o tym zestawieniu dla szefa?
– Pamiętam, pamiętam – pokiwałam głową. – Już je kończę. Kup mi plastry, jak będziesz w aptece.
– Dobra – Monika złapała torebkę i wyszła, a ja wróciłam do mojego zestawienia. Piotrek i Ewka jednak nie mogli zapomnieć o zwolnieniach.
– Tak naprawdę tylko Aga nie ma się o co martwić – wytknęła Ewka. – Monika się z nią kumpluje, więc ostrzegłaby ją w razie czego.
– Nie mówiąc już o tym, że Agnieszka odwala za nią połowę roboty, więc jej nie wskaże do zwolnienia – dorzucił Piotrek. – Jak przyjdzie co do czego, to mnie zwolnią pierwszego.
– Dlaczego akurat ciebie? – spytałam.
– A kogo? Ciebie nie zwolni bo jesteś jej pracowitą przyjaciółeczką, Ewki nie zwolni, bo jest samotną matką, Krzyśka nie zwolni, bo się jej podlizuje, a ja się jej ostatnio postawiłem w sprawie kontraktu, więc jej podpadłem – wyliczył. – Zgadnij, kogo zwolni?
– Bardzo dobrze, że się postawiłeś Monice w tej sprawie, bo gdyby nie ty, popełniłaby błąd – powiedziałam.
– No właśnie. I dlatego mnie zwolni...
– Przesadzasz i na dodatek jesteś niesprawiedliwy – prychnęłam. – Monika nie jest taka!
– Dorośnij w końcu – rzucił.
Monika nie znosiła Piotrka między innymi za to, że wytknął jej błąd w kontrakcie w obecności prezesa. Gdyby Monice kazano wybrać kogoś do zwolnienia, na pewno byłby to właśnie Piotrek. Godzinę później okazało się, że miał rację co do zwolnień...
Monika wciąż jeszcze nie wróciła z apteki, a ja wiedziałam, że do południa ma dostarczyć prezesowi zestawienie, nad którym pracowałam. Zaniosłam je więc sekretarce prezesa. On jednak zobaczył mnie przez szklaną ścianę swojego gabinetu i zaprosił do siebie.
– Właśnie miałem po panią zadzwonić – powiedział. – Przyniosła pani zestawienie, które powinna zrobić pani Monika?
– Monika prosiła mnie, żeby podrzucić te dokumenty – wyjaśniłam wymijająco. – Musiała wyjść w pilnej sprawie.
Prezes patrzył na mnie przez chwilę z namysłem, po czym spytał:
– Pani Agnieszko, jak pani ocenia pracę pani Moniki jako kierowniczki?
Na moment odjęło mi mowę. Monika była moją przyjaciółką i to ona mnie zatrudniła w tej firmie, kiedy nie mogłam znaleźć pracy, ale jako szefowa była kiepska i wszyscy jej pracownicy świetnie zdawali sobie z tego sprawę. W sumie Monika nie robiła nic poza tym, że przekazywała rezultaty pracy działu zarządowi. Ale przecież nie mogłam tego powiedzieć prezesowi! Monika była moją przyjaciółką!
– Bardzo dobrze oceniam Monikę jako kierowniczkę – odpowiedziałam więc. – Jest sprawiedliwa, potrafi motywować zespół do pracy, stworzyła nam tutaj bardzo dobre warunki...
– Kłamie pani – przerwał mi prezes i sięgnął po jakieś papiery. – Pani Monika w ostatnim roku zdobyła tylko czterech klientów, którzy na dodatek są powiązani biznesowo i jestem skłonny przypuszczać, że to oni polecali sobie naszą firmę, a pani Monika nie miała nic wspólnego z pozyskaniem ich.
– Ale to duże przedsiębiorstwa, duże rachunki – wskazałam. – Poza tym Monika ma wiele obowiązków administracyjnych, więc jej działalność jako handlowca...
– Wszystkie zestawienia sporządza za panią Monikę pani, pani Agnieszko. Również pani, do spółki z panem Piotrem, zastępujecie panią Monikę na większości spotkań z klientami – wyliczał. – Wszystkie negocjacje prowadzi pan Krzysztof. Co takiego robi zatem pani Monika?
– Delegowanie kompetencji i nadzorowanie wykonania zadań to również ważne obowiązki kierownika – podkreśliłam, a prezes się roześmiał.
– Jest pani bardzo lojalnym pracownikiem, to świadczy na pani korzyść – stwierdził. – Ale nie musi się już pani męczyć, bo podjęliśmy decyzję co do pani Moniki. Jutro otrzyma wypowiedzenie.
– Ale... – zająknęłam się. – To chyba pochopna decyzja. Powinien ją pan przemyśleć! Może ostatnio nie było najlepiej, Monika ma problemy osobiste, ale przecież wcześniej wszystko funkcjonowało dobrze!
– Przyglądamy się pracy pani Moniki już pół roku, ja sam odbyłem z nią dwie rozmowy na ten temat – powiedział prezes. – Jeżeli coś się zmienia, to niestety na gorsze. Od tej decyzji nie ma odwołania, więc nie ma o czym mówić. Poprosiłem tu panią, ponieważ zarząd zdecydował, że to pani najlepiej się nadaje na nową kierowniczkę działu. Pani Monika zostanie zwolniona z obowiązku świadczenia pracy, więc musiałaby pani zacząć pracę już za dwa dni. Awans oczywiście wiąże się z podwyżką.
Sporo mówił o tym, co należałoby do moich obowiązków, zaproponował mi podwyżkę, o jakiej nawet nie myślałam, i służbowy samochód. Chwalił moją pracę i inicjatywę i powiedział, że ma nadzieję, że przyjmę tę propozycję. Ja jednak nie bardzo mogłam się skupić na tym, co mówi. „To Monika mnie zatrudniła, kiedy nie miałam z czego żyć, a teraz miałabym zabrać jej pracę?”, myślałam wciąż.
– Mam nadzieję, że przyjmie pani tę propozycję.
– Monika jest moją przyjaciółką – powiedziałam.
– Zdaję sobie z tego sprawę, ale... Przecież to nie za pani sprawą pani Monika straci pracę. Sama na to zasłużyła – podkreślił. – Proszę się zastanowić i dać mi odpowiedź jutro, dobrze? I proszę, żeby nie wspominała pani pani Monice o naszej rozmowie.
– Oczywiście – powiedziałam drewnianym głosem i wyszłam z gabinetu.
Wróciłam do naszego pokoju. Moniki wciąż nie było.
– Pani kierownik dzwoniła, że dziś już nie wróci, bo musi pojechać po dziecko do szkoły – powiedział Piotrek z przekąsem. – Prosiła, żebyś zaniosła zestawienie szefowi.
– Właśnie od niego wracam...
– No proszę, jaka jesteś uczynna, zgadujesz jej życzenia – zauważył złośliwie. – Jeszcze trochę, a w ogóle nie będzie musiała się fatygować do pracy, bo wszystko będziesz za nią robić.
Nie mogłam wysiedzieć w pracy, więc wyszłam wcześniej. Wciąż chwytałam za komórkę, żeby zadzwonić do Moniki i wciąż ją odkładałam. „Mam nie powiedzieć przyjaciółce, że zostanie zwolniona z pracy?”, wyrzucałam sobie. Poszłam po męża do pracy i w drodze do domu opowiedziałam mu o propozycji, jaką dostałam.
– Powinnaś przyjąć ten awans – powiedział Wojtek.
– Mam zabrać Monice pracę?!
– Nic jej nie zabierasz, przecież i tak zostanie zwolniona – powiedział. – Zasłużyła sobie na to, sama o tym wiesz! Ty i tak wszystko za nią robisz. Ona cię wykorzystuje!
– Jeżeli nawet, to nieświadomie – westchnęłam. – Taka już jest. Ale przy okazji jest troskliwa i lojalna. To ona nam pożyczyła pieniądze na pierwszą wpłatę na mieszkanie, to ona mnie przyjęła do pracy, kiedy nikt mnie nie chciał zatrudnić. A ja teraz nie dość, że mam przyjąć pracę po niej, to jeszcze mam jej nie ostrzec, że zostanie zwolniona?!
– Zasłużyłaś na ten awans. Jak długo jeszcze masz się wysługiwać Monice? Już dawno spłaciłaś swój dług.
– Chcę zostać kierowniczką – westchnęłam. – Ale muszę powiedzieć jej o tym, że zostanie zwolniona.
– Jak jej powiesz, prezes się na ciebie wścieknie i nie dostaniesz awansu!
– A skąd będzie wiedział, że to ja jej powiedziałam? Jeśli ostrzegę Monikę przed zwolnieniem, będzie mogła uprzedzić prezesa i sama złożyć wypowiedzenie.
– Nie licz na to, że Monika będzie cię kryła – zaśmiał się Wojtek cynicznie.
Nigdy nie lubił Moniki, więc uważał, że sprawa jest prosta. Ja jednak nadal nie wiedziałam, co zrobić. W końcu podjęłam decyzję, kiedy pomyślałam, czego bym chciała, gdybym znalazła się w sytuacji Moniki. Chciałabym, żeby moja przyjaciółka mi o tym powiedziała.
Rano wpadłam do pracy tuż po Monice, nikogo innego nie było jeszcze w naszym pokoju.
– Cześć, słuchaj, strasznie cię przepraszam, ale na śmierć zapomniałam o tych plastrach, które miałam ci kupić – zawołała, kiedy mnie zobaczyła. – Za to dzisiaj kupiłam ci takie śliczne z Kubusiem Puchatkiem!
– Nic się nie stało, ale słuchaj, jest taki problem, że jednak będą zwolnienia w naszym dziale...
– No co ty? I ja nic o tym nie wiem? – zdenerwowała się. – Nie mogą mi zwalniać ludzi bez zapytania mnie o zdanie! Zaraz pójdę do szefa i...
– Zamierzają zwolnić ciebie – wyrzuciłam z siebie.
– Co?! – krzyknęła Monika.
– Wczoraj szef wezwał mnie do siebie, powiedział, że masz zostać zwolniona i zaproponował mi awans na twoje stanowisko – mówiłam szybko. – Miałam ci nic nie mówić, ale to by było świństwo. Pomyślałam, że jak ci powiem, to będziesz miała szansę na to, żeby zwolnić się pierwsza albo pójść do niego porozmawiać... Dobrze się czujesz? – przestraszyłam się, bo Monika strasznie zbladła.
– Słabo mi... Przyniesiesz mi wody ze zbiornika? – poprosiła.
Chwyciłam szklankę i pobiegłam na korytarz po wodę, a kiedy wróciłam do pokoju, Moniki nie było. Nie było też jej płaszcza ani torebki. Zadzwoniłam do niej.
– Co się stało? – zapytałam.
– Chyba nie myślałaś, że pozwolę się zwolnić?! Mam kredyt, dwoje dzieci w szkole, a mój mąż właśnie rozkręca nowy interes – powiedziała. – Muszę sobie załatwić zwolnienie!
– Ale przecież jesteś na liście, prezes się domyśli, że cię ostrzegłam!
– Nie mogę teraz stracić pracy! – powiedziała i rozłączyła się.
Zwolnienie Moniki przyniósł koło południa jej mąż. Zostało wypisane na dwa miesiące przez psychiatrę, który stwierdził u Moniki depresję. Kiedy sekretarka wezwała mnie do prezesa, sama miałam ochotę uciec na zwolnienie lekarskie.
– Domyślam się, że to pani ostrzegła panią Monikę przed zwolnieniem?
– zapytał.
– Ja – westchnęłam. – Monika jest moją przyjaciółką od wielu lat. Nie mogłam jej nie powiedzieć.
– Sądziłem, że jest pani lojalnym pracownikiem, ale okazało się, że nie dba pani o interesy firmy – niemal warknął prezes. – W takiej sytuacji nie może pani należeć do kadry zarządzającej. Wycofuję moją wczorajszą ofertę.
Najpierw ucieszyłam się, że straciłam tylko awans, a nie pracę. Ale potem zdałam sobie sprawę z tego, że utrata pracy jest tylko kwestią czasu.
Kierownikiem działu został Piotrek, ja pilnuję się na każdym kroku i wysyłam oferty pracy do innych firm. Mój mąż uważa, że popełniłam straszny błąd. Tym bardziej, że Monika wcale nie jest mi wdzięczna za uprzedzenie jej o planowanym zwolnieniu... Wręcz przeciwnie, od tamtego feralnego dnia nie odbiera moich telefonów. Ja sama jednak wiem, że zrobiłam to, co trzeba było zrobić, i gdybym jeszcze raz znalazła się w takiej sytuacji, pewnie postąpiłabym tak samo.