Mój ojciec jest starszym człowiekiem, jest też schorowany, ale nie na tyle, żeby nic nie robić. Tymczasem to ja go muszę utrzymywać i robić wszystko wokół niego. Na wdzięczność czy odrobinę serdeczności z jego strony nie mam co liczyć. Za to na krytykę i obelgi – zawsze. Posiłki przygotowywane przeze mnie są obrzydliwe, sprzątam beznadziejnie, wszystko inne też robię nie tak. W najlepszym wypadku jestem bezmózgiem, kretynką i debilką, w najgorszym… wolę nie przytaczać. Byłam tym wszystkim coraz bardziej przytłoczona i zmęczona... Michalina, 3o lat
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
– Ty nie umiesz zapamiętać, jak się soli używa? Naprawdę to zbyt wiele dla twojego malutkiego móżdżku? – Ojciec gderał, przeżuwając usmażonego przeze mnie kotleta.
Nie skomentowałam tego. Kiedyś pewnie w popłochu zabrałabym tego i usmażyła nowego, albo się rozpłakała i zaczęła tłumaczyć. Już nie.
– Tylko taki obiad mam w ofercie – powiedziałam.
– Wiem i dlatego go jem, nie mam wyjścia – kontynuował, a potem teatralnie wypluł część surówki, twierdząc, że jest niejadalna.
Wyszłam na spacer. Tak ostatnio unikałam kłótni...
Wyszłam na spacer. Tak ostatnio unikałam kłótni. Usiadłam na ławce w pobliskim parku i jednak się rozpłakałam. Byłam zmęczona, i to potwornie. A wiedziałam, że przede mną trudniejsza część wieczoru. Wiedziałam, że gdy wrócę, ojciec będzie oglądał telewizję i to na cały regulator, a jeśli poproszę o ściszenie, zrobi awanturę, że we własnym domu będzie oglądał telewizję tak, jak mu się podoba. To nic, że ja o piątej wstaję do pracy. Poza tym spróbuję namówić go, żeby się umył, ale pewnie jak zawsze poniosę fiasko. Dbanie o higienę nie jest jego ulubionym zajęciem. Właściwie to najchętniej siedziałby całymi dniami przed telewizorem i spał. Oczekuje przy tym, że wszystko zostanie mu podane pod nos. Posiłki trzeba mu przygotować, mieszkanie posprzątać, załatwić jego sprawy, pójść od apteki, zapisać do lekarza itp. Fakt, jest starszym człowiekiem, jest też schorowany, ale niektóre z tych rzeczy mógłby zrobić sam. Nie wspominając już o tym, że mógłby też okazać nieco wdzięczności, ale na to nie mam co liczyć. Za to na słowa krytyki zawsze. Posiłki przygotowywane przeze mnie są obrzydliwe, sprzątam niedokładnie, wszystko inne też robię nie tak. W najlepszym wypadku jestem bezmózgiem i kretynką, w najgorszym… wolę nie przytaczać.
Dlaczego więc to znoszę? Bo jest moim ojcem i przywykłam do tego, że mam wobec niego zobowiązania. Zawsze był trudnym człowiekiem, a gdy zwolniono go z fabryki, sytuacja tylko się pogorszyła.
Mama nie żyła od kilku lat, mieszkaliśmy sami. Ja właśnie zdałam maturę, zaczęłam pracę i studia. On pracy nawet nie szukał, uznał, że jest za stary i swoje w życiu już przepracował. I tak utrzymanie domu i nas obojga spadło na mnie. Nie wiem, jak zdołałam pogodzić studia z pracą, ale dałam radę. Tylko sama nie mam pojęcia, kiedy minęło ponad dziesięć lat, a ja przestałam mieć własne życie. Moi rówieśnicy zakładali rodziny, albo co najmniej wyprowadzali się z domu. Ja utrzymywałam ojca. Na początku myślałam, że to chwilowe, ale z czasem zrozumiałam, że nie. A gdy zachorował na ciężką astmę, zrozumiałam, że na pewno nie.
– On sobie sam nie poradzi – odpowiadałam, gdy czasem ktoś pytał, dlaczego tak jest.
Z czasem te pytania przestały się pojawiać. Zamiast tego słuchałam, jak dobrą jestem córką i jak dobrze mnie ojciec wychował. Kiwałam wtedy głową i dziękowałam, choć w głowie pojawiały mi się niekoniecznie dobre kadry z dzieciństwa. A potem wracałam do domu, gdzie słyszałam, że jestem debilką i jak ciężki jest jego los, że jest na mnie skazany.
– Cześć. Co to za łzy? – Nawet nie zauważyłam, gdy przy ławce stanął Łukasz, nasz nowy sąsiad.
– Nic takiego, ciężki dzień. – Uśmiechnęłam się niezbyt szczerze, ale on popatrzył na mnie przenikliwie.
– Tata daje w kość, co? – zapytał wprost, a ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć. – Ściany w naszym bloku nie są zbyt grube – dodał, widząc moje zmieszanie.
– Czasem mam go dość – powiedziałam po raz pierwszy w życiu głośno.
– Rozumiem. To musi być bardzo trudne. – Pokiwał głową. – Dasz się zaprosić na kawę na poprawę humoru? – Uśmiechnął się do mnie życzliwie, a ja cicho odpowiedziałam:
– Chętnie.
To było takie miłe uczucie! Spędziłam wieczór z uroczym, zabawnym chłopakiem, który zdawał się rozumieć, z czym się mierzę. Gdy wróciłam do domu, ojciec zaczął wrzeszczeć, że zbyt późno zje kolację, ale zbyłam go krótkim:
– Mogłeś sobie zrobić kanapkę.
– Jakbym mógł, tobym zrobił, zapomniałaś już, że twój ojciec jest stary i schorowany? Chyba należy mi się coś za te wszystkie lata ciężkiej pracy? – zaczął swoją tyradę, ale go nie słuchałam. Myślałam tylko o tym, że nazajutrz też umówiłam się z Łukaszem. Gdy myślałam o tym spotkaniu, warczenie ojca zdawało się być jakby odleglejsze.
Z czasem zaczęliśmy się z moim sąsiadem spotykać codziennie. Chodziliśmy na spacery, kawę, do kina. Dzięki temu miałam w ciągu dnia kilka chwil tylko dla siebie. Poza tym szalenie go polubiłam, jego poczucie humoru, ale też dobre serce i to, że mnie rozumiał. Nie oceniał, nie komentował mojej sytuacji, po prostu był. I choć czułam, że nasza relacja zaczyna się przeradzać w coś głębszego, gdy mnie pocałował, byłam przerażona. Z jednej strony miałam ochotę fruwać z radości, z drugiej – zdjął mnie strach!
– Łukasz, ale ja nie mogę… – jęknęłam.
– Czego nie możesz? Zakochać się? Mieć swojego życia? Miśka, pozwól sobie na trochę szczęścia. – Spojrzał na mnie błagalnie, a ja poczułam, że chcę temu ulec.
Tamtej nocy nie wróciłam do domu, nocowałam u Łukasza, i to była piękna noc. Tylko poranek był ciężki, bo ojciec dość niewybrednie skomentował moje nocowanie poza domem. Trochę to trwało, ale zrozumiałam, że nie chcę tak żyć, że nie potrafię. Kilkukrotnie próbowałam rozmawiać z ojcem, że nie może mnie tak traktować, ale tylko prychał pogardliwie. Podjęłam więc niełatwą decyzję.
Parę osób dość krzywdząco mnie osądziło, bo kto zostawia chorego ojca na pastwę losu? Nie zniosłabym tego, gdyby nie Łukasz. To on był moją opoką w trudnych chwilach. Cieszę się, że go przy sobie mam. A tata? Wynajęłam mu opiekunkę, która zagląda kilka razy w tygodniu, robię mu też regularne zakupy. Tyle musi wystarczyć. Teraz nadszedł czas, bym zbudowała swoje życie.