"Agata była pierwszą moją dziewczyną. Gdy wyjechałem na studia, zaczęła wspominać o zaręczynach, by łatwiej znieść rozłąkę ze mną. Przekonałem ją, że na to jeszcze za wcześnie, ale obiecałem, że jej nie zdradzę. Niestety, nie udało się, a gdy spotkałem Ewelinę, sprawy dodatkowo się skomplikowały... " Maks, 20 lat
Z Agatą znam się od zawsze, bo nasze mamy są serdecznymi przyjaciółkami. W liceum pomagałem jej w matematyce. Jej mama darzyła mnie całkowitym zaufaniem i nie przyszło jej do głowy sprawdzać, jak idzie nam wspólna nauka. A my nie byliśmy już przecież małymi dziećmi. Oprócz algebry i geometrii poznawaliśmy również smak pierwszej miłości. Nasze niewinne pieszczoty stawały się z każdym dniem bardziej namiętne, aż wreszcie, tuż przed maturą, zostaliśmy kochankami.
Ja dostałem się na wymarzony kierunek w Warszawie, a Agacie nie udało się dostać na studia. Odtąd przez najbliższy rok mieliśmy się spotykać tylko w czasie moich wizyt w domu.
– Wolałabym, byśmy się zaręczyli. Wtedy byłoby mi lżej na ciebie czekać – powiedziała Agata, gdy zbliżała się godzina mojego wyjazdu.
Po plecach przebiegł mi zimny dreszcz. Zaręczyny, potem ślub! Zaraz przyjdą dzieci, obowiązki i tak dalej… To już koniec wolności i marzeń. Ledwie poczułem się dorosły, a tu zaraz małżeństwo!
– Jesteśmy za młodzi. Lepiej, żebyśmy najpierw zdobyli wykształcenie i się usamodzielnili. Co to za mąż, który nie potrafi utrzymać rodziny? – tłumaczyłem Agacie.
Niechętnie, ale przyznała mi rację.
Pierwsze tygodnie w stolicy dłużyły mi się bez niej niesłychanie. Telefonowałem i wysyłałem SMS-y po kilkanaście razy dziennie. Agata również. Ale kiedy przyjechałem wreszcie do domu, nie było już tak jak dawniej. Jakby trochę mniej namiętnie… – To jeszcze tylko kilka miesięcy – pocieszałem ją, gdy ze łzami w oczach odprowadzała mnie na pociąg.
– Nie wiem, jak to wytrzymam! Do głowy przychodzą mi różne głupie myśli. Nie zdradzisz mnie, prawda?
– Nigdy! Kocham cię i inne dziewczyny mnie w ogóle nie obchodzą.
– Na pewno oglądasz się za studentkami. Może już sobie jakąś upatrzyłeś…
Dlaczego Agata podejrzewała, że mógłbym ją zdradzić? Myślałem tylko o niej! To ją chciałem całować, z nią się kochać… Na samo wspomnienie robiło mi się gorąco. A ona wciąż swoje! Wypytywała mnie o studentki. Ile ich jest w mojej grupie, jak wyglądają…
Chyba z powodu tęsknoty za Agatą na następnych zajęciach przyglądałem się koleżankom z mojej grupy i porównywałem je z nią. Żadna nie była do niej podobna. Jedynie Magda nieco ją przypominała. Miała podobny uśmiech. Zauważyła, że się jej przyglądam i podczas przerwy w zajęciach podeszła do mnie pierwsza. Ta dziewczyna mnie onieśmielała. Była ogromnie pewna siebie, nie miała żadnych kompleksów ani zahamowań. Poszliśmy razem na kawę i ciastka, a ona bez ogródek podrywała mnie. Po kolejnym wspólnym wypadzie na piwo, wylądowaliśmy u niej. Tym razem mogłem się przekonać, że nosiła seksowną bieliznę z czarnej koronki, a w łóżku była bardzo ponętna i bezpruderyjna. Miała w tych sprawach duże doświadczenie i wcale nie ukrywała, że często zmienia chłopaków. Po dwóch tygodniach zainteresowała się facetem z innej grupy. Dla mnie nie miała już czasu. Chociaż nie kochałem jej, przeżyłem to bardzo boleśnie. Zostałem, można powiedzieć, wykorzystany i porzucony! Wyrzuty sumienia wobec Agaty też mi nieźle dokuczały.
Nie zamierzałem wyznać prawdy, ale starałem się w jakiś sposób wynagrodzić jej zdradę. Na urodziny kupiłem jej identyczną koszulkę z czarnej koronki, jaką nosiła Magda… Chociaż sobie obiecywałem, nie potrafiłem długo dochować jej wierności. Najbliższa okazja nadarzyła się już w andrzejki. Chciałem zrobić na złość Magdzie, która na imprezę przyszła z nowym chłopakiem, i zacząłem zalecać się do Justyny. Po kilku piwach miałem lekko w czubie, a Justyna nie opierała się za bardzo. Tym razem wyrzuty sumienia wobec Agaty nie były tak dokuczliwe. Cóż to za różnica, czy zdradziłem ją cztery, czy pięć razy? Nauczyłem się ją oszukiwać, a w miarę jak moich grzechów przybywało, nabierałem w tym coraz większej wprawy. Bo po Justynie były jeszcze Marta, Agnieszka i Karolina. Nie wiem, jak długo by to trwało, gdyby nie Ewelina. Blondynka, długie nogi, cudowne piersi, ruchy modelki… Wypatrzyłem ją w bibliotece i od razu zabrałem się do podrywania.
Owszem, Ewelina spotykała się ze mną, ale przez dwa miesiące osiągnąłem tyle, że na spacerze pozwalała się trzymać za rękę, a na powitanie i pożegnanie cmokałem ją w policzek. Wreszcie Ewelina powiedziała mi wprost, że nie zależy jej na przelotnych związkach. Ona marzy o prawdziwej miłości i mężczyźnie na całe życie.
– Masz zamiar zachować cnotę aż do nocy poślubnej?
– Oczywiście – odpowiedziała, jakby to była rzecz najnaturalniejsza pod słońcem.
– To… – szukałem odpowiedniego słowa, by jej nie urazić. – To trochę staroświeckie, nie sądzisz?
– Wiem. Żyjemy w XXI wieku. Ale to moje życie i ja będę o nim decydować. Podobasz mi się i lubię być z tobą, ale to o wiele za mało, by iść razem do łóżka. Rozsądek podpowiadał mi, że powinienem uciec od Eweliny jak najdalej. To nie jest dziewczyna dla mnie. Już mam przecież jedną, która pragnie pójść ze mną do ołtarza… Ale nie uciekłem. Nadal jej pragnę, jak żadnej innej kobiety.
Przestały mnie interesować przelotne znajomości, które kończą się po kilku namiętnych randkach. Strasznie przez te pół roku narozrabiałem. Czuję, że muszę wybrać: Agata czy Ewelina. Jak jednak obu dziewczynom wyznać prawdę? Agata kocha mnie i nie jest mi obojętna, chociaż już nie jest między nami tak jak dawniej. Zauważyła to i chciałaby mieć gwarancję moich uczuć. Dlatego często mówi o małżeństwie. Gdyby dowiedziała się, że uganiam się jak wariat za Eweliną… A co powiedziałaby o Magdzie, Agnieszce, Karolinie? Za kilka miesięcy znów będzie próbowała dostać się na studia. Jeśli jej się uda i zacznie studiować w Warszawie, to i tak ktoś ją poinformuje o moich przygodach. U Eweliny mam szansę tylko wówczas, gdy będę z nią całkowicie szczery. Uczciwie postawiła swoje warunki. Jeśli chcę ją zdobyć, powinienem wyznać wszystkie swoje grzechy. Eh, ciężkie jest życie studenta…