„Odchyliłam firankę i zobaczyłam, jak ta flądra spod ósemki, co się niedawno wprowadziła, wdzięczy się do mojego Stefana. Nastawiłam uszu. No i słyszę, jak ta lalunia szczebiocze...” Helena, 60 lat
Helenko, może poszłabyś ze mną do parku na kijki? Jest taka ładna pogoda, trochę ruchu się nam przyda – zagadnął Stefan, wychylając się z przedpokoju.
– A daj ty mi święty spokój, zmęczona jestem! – fuknęłam.
– To dlatego, że się nie ruszasz – odparł.
– Ja się nie ruszam? A kto zakupy zrobił, obiad ugotował, mieszkanie posprzątał? Samo się zrobiło, nie?
– Kochanie, ale chodzi mi o to, że potrzebujesz innej formy aktywności dla zdrowia i lepszej kondycji fizycznej i psychicznej…
– Dla lepszej kondycji psychicznej to ja obejrzę sobie serial – powiedziałam, chwytając pilota do telewizora.
– Jak tam chcesz – westchnął i wyszedł.
Nie wiem, co się z tym moim Stefanem dzieje. Kryzys wieku średniego czy co? Zamiast zająć się wnukami, rozwiązywać krzyżówki, pielić ogródek jak inni mężczyźni w jego wieku, to ten jak wariat biega po parku z tymi kijami, na siłowni się poci, nie wiem po co, i do barbera co tydzień lata, żeby mu tę kozią bródkę przystrzygł i wymodelował, jakby sam nie mógł tego zrobić. Ten cały golibroda przy okazji wciska mu różne mazidła, jakieś olejki, pomady, szampony i inne cuda na kiju. Stefan ma więcej kosmetyków do pielęgnacji zarostu niż ja wszystkich do kupy razem wziętych. A żeby było mało tych jego dziwactw, to ostatnio kupił sobie nowy crossowy rower. Wydał na niego kupę forsy! Stary wagant już mu nie pasował. A, nabył też specjalne ciuchy do jazdy na rowerze: obcisłe gatki z jakąś wkładką, wygląda jakby pieluchę w gaciach miał, koszulki, odblaskową szwedkę i kask. Szurkowski się znalazł…
Mówię mu:
– Stefan, wnukom byś coś kupił.
A on mi na to, że wnuki mają rodziców…
Naprawdę dziwaczeje ten mój mąż. Egoista z niego straszny się zrobił na stare lata, myśli tylko o sobie i swoich przyjemnościach. Czasem to wstyd mi za niego. Mam tylko nadzieję, że to przejściowe. Czytałam gdzieś, że niektórzy mężczyźni tak mają, bo nie mogą pogodzić się z upływem czasu i zbliżającą się starością. A najgorsze jest to, że on próbuje mnie wciągnąć w te swoje wariackie pomysły. Nie ze mną te numery. Wezmę go na przeczekanie.
Umościłam się wygodnie w fotelu, czekając na początek serialu i wtedy usłyszałam rozmowę pod oknem. Wstałam, żeby je zamknąć. Odchyliłam firankę i zobaczyłam, jak ta flądra spod ósemki, co się niedawno wprowadziła, wdzięczy się do mojego Stefana. Nastawiłam uszu. No i słyszę, jak ta lalunia szczebiocze:
– To może kiedyś wybiorę się z panem na ten nordic walking…
Nim zdążyłam otworzyć na oścież okno i przegonić lafiryndę, Stefan pożegnał się z nią i pomaszerował w stronę parku, a ona weszła do kamienicy.
Zamknęłam okno i wyszłam na klatkę schodową, by powiedzieć jej parę słów, ale ona mnie uprzedziła.
– Dzień dobry, pani Heleno – przywitała się. – Muszę pani powiedzieć, że zazdroszczę pani męża, całkiem niezłe ciacho. Zadbany, wysportowany i taki energiczny, absolutnie nie wygląda na swoje lata – zachwalała mojego męża. – Gdyby nie był zajęty…
– Ale jest już zajęty! – odparłam i zamknęłam drzwi.
Kiedy Stefan wrócił ze spaceru, przyglądałam się mu ukradkiem. „No rzeczywiście, niezłe ciacho”, przyznałam w duchu. „Muszę mieć na niego oko”.
– Co ty mi się tak przyglądasz? – zapytał zdziwiony.
– A wiesz, Stefciu, tak sobie pomyślałam, że chyba jednak zacznę z tobą biegać z tymi kijkami po parku – odpowiedziałam. – Dla zdrowotności – dodałam szybko.